Sage
Przewróciłam się na bok czując jakiś opór. Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę.
Zamarłam.
Leżałam obok jakiegoś gościa. Spojrzałam na swoje ciało. Wciąż miałam na sobie ubrania. Odetchnęłam z ulgą.
Najdelikatniej jak potrafiłam wysunęłam się spod ręki omal nie upadając twarzą na podłogę. W ostatnim momencie zamortyzowałam upadek i zacisnęłam powieki modląc się, że nie obudzić faceta śpiącego beztrosko na łóżku.
Za oknem było ciemno. Poklepałam dłońmi po kieszeniach nigdzie nie mogąc znaleść telefonu.
Cholera.
Z nerwów zaczęłam skubać skórki.
Dlatego nie idę spać wcześniej niż jest to konieczne, bo później jak wstaje mam wrażenie, że jestem w innej rzeczywistości. Przeniosłam wzrok na prostokątny przedmiot, który leżał po mojej części łóżka. Wzięłam go do rąk i przejechałam palcami po czarnej okładce.
Wspomnienia ostatniej nocy stanęły mi przed oczami.
Przyjechałam do Blake'a i pocałowałam go.
Boże.
A później mnie odtrącił.
I wcale mu się nie dziwiłam. Jakaś napalona laska nawiedza go wieczorem i wsadza mu ręce pod koszulkę. Mogłam chociaż wypić coś przed tym, wtedy mogłabym to zwalić na alkohol.
Nie, to nie wchodziło w grę.
Ogarnij się Sage i zacznij się zachować jak na twój wiek przystało.
Zerknęłam na Blake'a, który spał z twarzą przyklejoną do poduszki. Dziwie się że zasnął, raczej nie sprawiał wrażenia osoby, która śpi obok prawie nieznanej mu osoby i nie czuwa gdyby miała go zastrzelić.
Albo coś co robią tacy ludzie.
Nie wiele mogłam zobaczyć przez mrok panujący w pokoju. Widziałam jedynie jego włosy, które w tym momencie były roztrzepane, a jego ciało leżało na kołdrze. Sięgnęłam po koc i przykryłam go. Wyszłam z sypialni tłumiąc bluźnierstwa pod nosem kiedy uderzyłam się w cholerny mały palec u stopy.
Co za tytan intelektu stawia kanapę przed wejściem do sypialni?
Zaczekałam bez ruchu, aż ból minął i macając wszystko wokoło przeszłam do przed pokoju. Zapaliłam światło i przysiadłam przy małej pufie. Otworzyłam szkicownik i spojrzałam na pierwszy szkic.
Zachód słońca.
Ten nad New Folks.
Wszystko było narysowane węglem i choć było czarno białe zaparło mi dech w piersi. Jeśli mój tata rysuje dla mnie wschody i zachody, mam nadzieję, że wyglądają właśnie tak.
Jezioro w lesie, które często było odwiedzane przez młodzież w lecie, odbijała się tafla promieni słońca.
Nie byłam wielką fanatyczką sztuki, ale miałam przeczucie, że wszystko co jest narysowane ręką Blake'a jest piękne i ma jakiś przekaz, którego jeszcze nie znałam.
Ale go poznam.
Przewinęłam kolejną kartkę, zauważając, że brzegi są poplamione kawą. Mogło to by być niechlujne, a jednak miało to w sobie urok i w jakiś sposób dodawało tego czegoś całości. Kolejne kilka stron to były kwiaty. A zwłaszcza Lilie. To było zadziwiające jak dużo można oddać postaci tego kwiatu. Po bardziej pogodną, rozkwitniętą, po zwiędłą i otoczoną przez mrok. Jedna z nich szczególnie przykuła moją uwagę. Jak zachód była narysowana węglem. Była rozkwitnięta, ale wcale nie sprawiała wrażenia jakby była z tego powodu szczęśliwa. Jakby czegoś jej brakowało.
CZYTASZ
Hear Me [Trylogia New Folks #1]
RomanceWszystko miało jak Sage zaplanowała. Ukończenie szkoły, pójście na studia. Nowy rozdział w życiu i odcięcie się od miasta, które odebrało jej wszystko co było jej bliskie. Wszystko miało pójść gładko, jednak nie przewidziała jednego. Że pozna chłop...