Braelyn
Zlustrowałam wzrokiem ziewającego Elliota, któremu nawet nie chciało się zasłonić buzi dłonią. Przeprosił cicho i naciągnął kaptur na głowę. Było już grubo po północy, a ja chciałam jeszcze przejść się na spacer. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, więc odwlekałam ten moment tak długo, jak tylko mogłam. Jednak szkoda mi go było, że tak siedział na tej ławce i czekał. Trochę dziwnie się z tym czułam. Szczególnie że to było nasze pierwsze spotkanie...
– Zbieraj się do domu – odezwałam się nagle. – Wyglądasz na zmęczonego.
– Nie. Mam w sobie jeszcze dużo energii. Mam cię tu zostawić samą? – uniósł brew, ale nawet nie czekał na moją odpowiedź. Od razu kontynuował. – Później nie zasnę, bo będę się zastanawiał, czy ktoś już cię napadł, czy zrobi to dopiero za chwilę. A ja nawet wiadomości nie przeglądam, więc bym nie wiedział, nawet jakby cały kraj o tym huczał. W ogóle wiesz, że ludzie twierdzą, że to mój minus, że nie znam żadnych celebrytów? – uśmiechnął się delikatnie pod nosem. – Dosłownie nawet sam król mógłby siedzieć obok mnie, a ja bym się nie zorientował. Kogo to obchodzi, co ci ludzie robią ze swoim życiem?
– Myślę, że sporo osób interesuje się życiem sławnych osób. Nie chce mi się tu już siedzieć, więc ja idę się przejść, a ty... – zaczęłam i obserwowałam go, gdy także podniósł się z ławki i wziął ze sobą puste już pudełko po pizzy. – Co ty robisz?
– No idziemy na spacer. Przecież dopiero to powiedziałaś. Masz sklerozę?
– Mam – odpowiedziałam i skierowaliśmy się w stronę centrum. Elliot wyrzucił pudełko do kosza na śmieci i otrzepał ręce, wkładając je do kieszeni bluzy.
Podobało mi się to, że nie wiedział, kim jestem i traktował mnie, jak normalną dziewczynę. W miarę normalną, bo wydawało mi się, że on myślał, że normalna to ja nie byłam, bo jakbym była, to bym nie chodziła sama po mieście. I to po północy. Spotkałam w swoim życiu wiele fałszywych osób, które były dla mnie miłe tylko ze względu na mój status.
Taka bezpośredniość ze strony Elliota była dla mnie miłą odmianą.
– Tylko nie dzwoń do mnie – uprzedziłam, zerkając na niego. – Możesz napisać, jak będziesz chciał, ale nie dzwoń.
– O nie... A co mam zrobić, jak zatęsknię za twoim głosem? – Przyłożył sobie dłoń do klatki piersiowej na wysokości serca.
– To ci nie grozi. I tak głównie to ty nawijasz.
– Ktoś w związku musi być gadułą – rzucił, uśmiechając się głupkowato. Przez kilka sekund wpatrywałam się w widoczny dołeczek w jego policzku, a on to zauważył, więc od razu odwróciłam wzrok na sklepową witrynę.
– Jakim związku? Masz jakieś halucynacje? Urojenia? To nie były jednak pieczarki w tej pizzy? Wiedziałam, że nie smakują jak pieczarki... Tylko szkoda, że na mnie nie zadziałały. Chyba że mówisz teraz o swojej dziewczynie.
– Nie mam żadnej. Jeszcze.
– Jakim cudem żadna jeszcze na ciebie nie poleciała? – zapytałam od razu, skręcając w znajomą uliczkę. Elliot od razu skręcił za mną. – Taki chodzący ideał... Motocyklista... Nawet pizzę kupi. Żarty się go trzymają, podtekstami rzuca. Chłopak idealny.
– Nie wiedzą, co tracą, nie?
– Zdecydowanie.
– Zimno ci? – zapytał, kiedy zauważył, że naciągnęłam rękawy na dłonie.
– A co? Chcesz mnie ogrzać? Nie jest mi zimno.
– A dłonie pewnie masz zimne.
– Zawsze mam zimne.
CZYTASZ
Nocne Rendez-vous | NA
RomanceGdy motocyklista Elliot Westwood przypadkowo ratuje tajemniczą Lynnie przed natrętnym mężczyzną, ich drogi krzyżują się w nieoczekiwany sposób. Nie zdaje on sobie jednak sprawy, że dziewczyna skrywa przed nim swoje pochodzenie. Początkowo nieświadom...