Rozdział 19

1K 85 9
                                    

Braelyn

Elliot i Eleanor postanowili pomóc mi w przygotowaniu obiadu. Bez ich wsparcia prawdopodobnie w ogóle bym sobie nie poradziła. Nie byłam w końcu jakimś cudownym kucharzem i gotowałam zazwyczaj tylko dla siebie... A teraz mieliśmy sporo osób do wykarmienia. Przynajmniej nikogo poza nami nie było w kuchni i mogliśmy spokojnie sobie wszystkich poobgadywać. Szczególnie mojego brata. On był naszym głównym tematem. No, może moim i Eleanor. Elliot głównie pozostawał w roli cichego obserwatora, ale z wyraźnym zainteresowaniem przysłuchiwał się naszych rozmowom.

– Pokroiłem – poinformował nagle. Od razu na niego spojrzałam. – Co jeszcze pokroić?

– Nic, możesz iść do reszty, jeśli chcesz – powiedziałam, uśmiechając się do niego. Chwyciłam deskę, na której była pokrojona przez niego cebula i przysunęłam w naszą stronę.

– U nich nie posłucham takich ciekawych plotek. Na imprezach to właśnie w kuchni ludzie gadają na najlepsze tematy. Nigdzie się takich plotek nie usłyszy, jak właśnie tam. W sumie nie tylko na imprezach, bo jak mamy w domu jakieś zjazdy rodzinne, to w pewnym momencie impreza też się przenosi do kuchni. Tylko babcia z mamą jak zaczną gadać, to tak rzucają nazwiskami, jakby znały dosłownie każdą osobę z miasta. A ja tak patrzę na nich i nie mam pojęcia, o kim one w ogóle mówią. I pytam, kto to jest a ona do mnie, że no siostra męża sąsiadki szwagierki. I że jak mogę nie kojarzyć...

– Poczekaj, aż Braelyn i Frederick zaczną ci opowiadać o ludziach z ich rodziny... Nie ogarniesz tego – odezwała się Eleanor. – Ja szału czasem dostawałam, jak wydawało mi się, że już kogoś kojarzę, a oni mówili o kimś zupełnie innym, ale podobnie się po prostu nazywają. Najgorzej było, jak te osoby też były w danym pomieszczeniu, a ja palnęłam jakąś głupotę.

– Mnie to nie grozi – powiedział dość cicho Elliot. – Bo nie poznam przecież reszty ich rodziny i nie będę przebywał nawet w tym samym pomieszczeniu co oni.

– Też już nie wrócę w to towarzystwo. Chociaż wiesz, co ci powiem, Elliot? Na szczęście... Bo oni może i są mili, ale reszta? Lepiej się żyje z daleka od tego wszystkiego – odchrząknęłam cicho, gdy przestała mówić i szturchnęłam ją lekko nogą. – No co?

– Wrócimy do tego tematu, jak zostaniesz już moją bratową, okej?

– To się nigdy nie wydarzy, Lynnie. Ty też nie lubisz połowy tych ludzi. Tylko ty byś tego nie powiedziała na głos. Lepiej nawet nie mówcie twojemu ojcu, że jesteście tak blisko. Momentalnie to zepsuje i będzie was trzymał z daleka od siebie. Albo będzie chciał zapłacić Elliotowi, żeby zniknął z twojego życia.

– Eleanor... – upomniałam ją, bo zaczynała mówić za dużo. Elliot i tak miał już wystarczająco dość tego wszystkiego.

– Przepraszam. Skoczę szybko do łazienki. Zaraz wrócę.

Zostawiła nas samych. Umyłam swoje dłonie i gdy je wytarłam, przetarłam twarz, wzdychając ciężko. Wiedzieliśmy przecież, że jakby ojciec się dowiedział, to byłby to nasz koniec, ale dziwnie było tego słuchać. Usłyszałam za sobą kroki Elliota. Stanął za mną i obrócił mnie w swoją stronę, podnosząc do góry mój podbródek.

– W porządku?

– Tak. Otworzysz mi wino? Proszę...

– O tej porze? – zdziwił się, ale kiwnęłam głową. – Skoro chcesz – wzruszył ramionami i sięgnął do torby, w której był alkohol. Wyjęłam z szafki korkociąg i podałam mu go. Poszło mu dość sprawnie. Otworzyłam szafkę, w której znajdowały się kieliszki i automatycznie stwierdziłam, że to bardzo zły pomysł. – Wziąłem papierowe kubeczki, jakbyś chciała.

Nocne Rendez-vous | NAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz