Rozdział 32

841 76 4
                                    

Braelyn

Odpoczywaliśmy po południu na plaży. Leżałam na leżaku i obserwowałam Evana, który razem z Elliotem robił zamek z piasku. Nasi rodzice byli kawałek dalej i dyskutowali na różne tematy, ale nie chciałam się nawet przysłuchiwać ich rozmowom. Miałam założone okulary przeciwsłoneczne, więc mój wzrok często błądził po ciele Elliota.

Siedział na piasku bez koszulki, więc mogłam dokładnie obserwować jego mięśnie i tatuaże. Podobała mi się jego relacja z Evanem. Wiedziałam, że w przyszłości będzie dobrym ojcem dla swoich dzieci. Elliot w pewnym momencie przeniósł na mnie wzrok i opuścił nieco okulary, patrząc na mnie znad nich.

– A ty co, Lynnie? Nudzisz się? – zapytał, a Evan od razu na mnie zerknął.

– Nigdy się nie nudzę – odpowiedziałam mu i odsunęłam nogę, gdy rzucił na leżak odrobinę suchego piasku. – Później cię wrzucę do wody, przysięgam ci to... Jak jeszcze raz rzucisz we mnie piaskiem, to inaczej pogadamy.

– Uuuu... – odezwał się Evan. – Nie wolno, słyszałeś?

– Nic mi nie zrobi, nie bój się – mruknął Elliot i wrócili do budowania zamku. Jednak brunet co chwilę na mnie zerkał i udawał, że znowu we mnie rzuca. Głupot mu się chciało... Chyba mu się nudziło podczas tego budowania. – Słyszysz, o czym gadają?

– Teraz nie. Wcześniej rozmawiali o jakimś prezydencie. Wtedy przestałam ich słuchać. Nuda...

– Nuda – powtórzył po mnie Evan.

– Evan, mógłbyś tu mieszkać, co? – zapytałam, a on żywo pokiwał głową. – Podoba ci się tu?

 – Bardzo.

– Ja też mógłbym tu mieszkać. – Elliot wzruszył ramionami. Nie spodziewałam się tego po nim. Wydawało mi się, że bardziej wolał miastowe klimaty i że szybko by się zanudził w takim miejscu. – Zajebiście tu jest.

– Nie przeklinaj przy dziecku – upomniałam go. – Podoba ci się, bo praktycznie nie ma tutaj ludzi.

– W ogóle klimat mi się podoba, chociaż zastanawiam się, czy w zimie nie jest tutaj od morza w chuj zimno...

– Elliot! – Chwyciłam małą butelkę wody i rzuciłam w jego stronę, ale bez problemu ją złapał. – Później będzie po tobie powtarzał.

– Evan wie, że nie można tak mówić, bo to nieładnie, prawda bracie?

– Jesteś niegrzeczny – mruknął cicho jego młodszy brat. Miał rację. Całkowitą.

– To prawda. Ty musisz być grzeczny, skoro ja nie jestem.

– Zawsze to ja muszę być grzeczny – oburzył się, co wywołało nasz śmiech. – Ty też mógłbyś być. Zawsze wszystko ja...

– Nie możemy się zamienić rolami, wybacz młody. Jakoś musisz z tym żyć. Nie będzie żadnych negocjacji.

– Co to negocjacji?

– To taka rozmowa, by osiągnąć porozumienie na końcu, wiesz? Żeby się dogadać, a nie kłócić – wyjaśnił mu Elliot. – Nie wiem, jak ci to powiedzieć, żebyś zrozumiał. Z mamą na przykład się nie negocjuje. Jeśli ona ci mówi, że masz posprzątać zabawki, to po prostu musisz iść i to zrobić. Ona później ci to lepiej wyjaśni, jak chcesz.

Elliot zaczął mu podawać różne przykłady, a ja zostawiłam ich i podeszłam powoli do morza. W miarę jak oddalałam się od nich, dźwięki rozmowy stawały się coraz bardziej przytłumione, a w końcu całkowicie zniknęły, zastąpione jedynie szumem fal. Wzdrygnęłam się, gdy chłodna woda dotknęła moich stóp. Na szczęście nie miałam spuchniętej kostki, ani już zbytnio mnie nie bolała podczas chodzenia.

Nocne Rendez-vous | NAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz