Rozdział 31

781 70 4
                                    

Braelyn

Wyszłam dosłownie na chwilę do łazienki, a gdy wróciłam, taty i Elliota nie było już przy stole. Dostrzegłam ich spacerujących po ogrodzie i usiadłam na swoim miejscu, spoglądając na mamę, która się we mnie wpatrywała. Evan szybko przeszedł na miejsce Elliota i usiadł obok mnie, zaczepiając mnie palcem.

– Co tam? – Przeniosłam na niego wzrok. Wzruszył ramionami, dlatego połaskotałam go trochę, co od razu wywołało w nim śmiech. – Nudzisz się, co? Musimy znaleźć ci zajęcie.

– Chcesz ze mną pograć w piłkę?

– Masz piłkę? Jak masz, to chętnie.

– Mam! Tato, mogę? – zapytał go, a on od razu skinął głową.

– Ale zostań tu grzecznie, a ja ci ją przyniosę, dobrze?

– Tak!

Gdy jego tata przyniósł nam piłkę, zabrałam Evana bardziej w głąb ogrodu, żebyśmy czasem nie kopnęli w żadne zamkowe okno. Dopiero wtedy mama byłaby na mnie zła. Nie odeszliśmy jednak daleko. Chciałam, żeby pani Westwood go widziała. Kopałam z Evanem, który co chwilę głośno się śmiał, ale mój wzrok często uciekał do Elliota, który w dalszym ciągu rozmawiał z moim ojcem.

Byłam bardzo ciekawa ich rozmowy. Zastanawiałam się, czy rozmawiali tylko i wyłącznie na nasz temat. Mówili dość cicho i nawet nie mogłam nic wyczytać z ruchu ich ust. Jednak tata w pewnym momencie się uśmiechnął i poklepał chłopaka po plecach. To chyba dobry znak... Kontynuowali jednak oni rozmowę. W pewnym momencie Elliot na mnie zerknął i uśmiechnął się ciepło, co mnie nieco uspokoiło.

Tylko w pewnym momencie, gdy przegapiłam piłkę i musiałam po nią podbiec, jakoś źle sobie stanęłam i wykrzywiłam sobie kostkę.

– Lynnie? – Evan od razu do mnie podbiegł, jak tylko kucnęłam i złapałam się za nogę.

– Lynnie! Co się dzieje? – Spojrzałam na Elliota, który od razu do nas dołączył.

– Nic mi nie jest. Po prostu źle stanęłam – odpowiedziałam mu, uśmiechając się do jego młodszego brata, gdy dostrzegłam jego zmartwioną buźkę. – Nie boli.

– Mhm – mruknął cicho Elliot.

– Skręciłaś nogę? – Usłyszałam za sobą głos ojca.

– Nie, to nic takiego – odparłam, podnosząc się. Poruszałam nieco kostką, żeby im pokazać, że nic mi nie jest. Jednak lekko się skrzywiłam, gdy próbowałam na niej stanąć. – Przejdzie mi.

– Poproszę o lód dla ciebie. Musisz sobie przyłożyć – powiedział tata i podtrzymałam się ramienia Elliota, gdy wyciągnął je w moją stronę, żebym się złapała.

Pomógł mi wrócić na miejsce, a nasze mamy od razu zaczęły pytać, co się stało. Nie lubiłam, gdy ludzie się mną przejmowali i skakali dookoła mnie, a jak tam siedziałam, to co chwilę ktoś pytał, czy czegoś nie potrzebuję. Doceniałam troskę, jednak nic takiego mi się nie stało.

W pewnym momencie jakoś tak wyszło, że zostaliśmy z Elliotem sami przy stoliku. Rozejrzałam się w poszukiwaniu reszty, ale nikogo nie było w zasięgu mojego wzroku.

– O czym rozmawialiście? – zapytałam cicho, zwracając na siebie jego uwagę. Elliot dosłownie na chwilę przeniósł na mnie swój wzrok, ale szybko go odwrócił. – Z tatą...

– O tobie, o nas, o studiach, o polityce nawet i wydarzeniach na świecie... – zaczął wymieniać i wzruszył obojętnie ramionami. – Nic ciekawego.

Nocne Rendez-vous | NAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz