Rozdział 12

1.1K 93 51
                                    

Elliot

Byłem w szoku, gdy poznałem prawdę o Lynnie. O Brealyn. Braelyn Feyre Worthington-Bradbury. I to w takim momencie... Głównie byłem zły na to, że nie dowiedziałem się prawdy od niej tylko z internetu. Poza tym nieraz rozmawialiśmy o rodzinie królewskiej. Jej rodzinie... Nawet ich obrażałem przy niej, a ona nic nie powiedziała. Nawet słowem się nie odezwała. Miała tyle okazji, żeby powiedzieć mi prawdę... I nie zrobiła tego.

Wtedy jednak wszystko stało się dla mnie jasne. To, dlaczego tak właściwie nie chciała rozmawiać o sobie i nie mówiła mi żadnych faktów ze swojego życia.

Rozumiałem trochę jej zachowanie. Nie znałem jej. Traktowałem ją normalnie... Jak zwykłą dziewczynę. Pewnie tego jej w życiu brakowało. Takiej normalności. Chwili ucieczki od prawdziwego życia...

Musiała się bać, że zmienię do niej podejście, jak tylko poznam o niej prawdę. No i w sumie to zmieniłem. Rzucałem jakimiś głupimi tekstami przy księżniczce! I to prawdziwej. Było mi wstyd za większość moich tekstów w jej kierunku. Poza tym przecież się pocałowaliśmy... Mało tego, uprawialiśmy seks...

Nie czułem się wykorzystany. Zrobiliśmy to, bo oboje tego wtedy chcieliśmy.

Zrobiłem to z Lynnie, a nie z tamtą księżniczką.

Jednak wiedziałem, że powinienem się od niej odsunąć i nie odpisywać na jej wiadomości. Mimo że się polubiliśmy... Wiedziałem, że mogła mieć pewne obawy, że polecę do prasy i sprzedam im jakieś historie, ale miałem nadzieję, że wiedziała, że nie jestem takim człowiekiem. Nigdy bym jej czegoś takiego nie zrobił.

– Czemu tak się szwendasz po tym domu? Nie możesz sobie znaleźć miejsca? – zapytała mama, gdy kolejny raz przechodziłem obok kuchni. Nie mogłem sobie znaleźć miejsca, ani nawet zajęcia. Jak tylko zaczynałem coś robić, to szybko moje myśli wracały do Lynnie i nie mogłem się już skupić. – Mógłbyś zrobić coś pożytecznego w tym czasie – stwierdziła. – Coś się stało? Rozwaliłeś motocykl?

– Nie, nie rozwaliłem.

– Siadaj – kiwnęła głową i odsunęła nogą krzesło, nie przerywając mieszania czegoś w garnku. – I mów, dziecko.

– Poznałem ostatnio księżniczkę Brealyn – wyznałem. Jej głośny śmiech rozniósł się po całym domu. Dostała jakiegoś ataku śmiechu. Aż musiała złapać się za brzuch.

– A ja jestem królową.

– Jesteś królową tego domu – odezwał się tata, wchodząc do kuchni. Mama od razu się rozpromieniła, słysząc jego słowa. – A o co chodzi? Co to za zebranie? Zrobiłeś coś, że masz pogadankę?

– Nie.

– Chyba się naćpał – stwierdziła mama, ścierając łzę, która przez jej nagły wybuch śmiechu spłynęła jej po policzku. – Tyle razy mówiliśmy ci z ojcem, żebyś tego nie robił i nie jest to zdrowe, Elliot. Zniszczysz sobie życie, nie rozumiesz?

– Ktoś mi łaskawie powie, o co chodzi? – wtrącił się tata. – Czy sam mam się domyślić?

– Twój syn oszalał. Twierdzi, że poznał księżniczkę Braelyn – wyjaśniła mu, a on zaczął głupio rechotać.

– Właśnie dlatego nie lubię z wami gadać...

– Siedź – zatrzymał mnie ojciec, gdy chciałem już wstać i wyjść. – Gdzie ją spotkałeś? W swoich snach?

– Bardzo zabawne – mruknąłem cicho. – Nieważne. Idę pojeździć.

– Pada. Nigdzie nie pójdziesz – zatrzymał mnie na miejscu i spojrzał na mnie uważnie. – Skąd ci się to nagle wzięło, co?

Nocne Rendez-vous | NAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz