Rozdział 25

743 68 31
                                    

Braelyn

Frederick podrzucił mnie pod dom Elliota i na szczęście od razu odjechał. Ja jednak nie chciałam zbytnio pukać do drzwi, bo nie miałam pewności, czy Elliot powiedział rodzicom, że to ze mną wychodzi. Napisałam mu więc wiadomość, że czekam i spacerowałam sobie w okolicy jego domu, czekając, aż wyjdzie. Nagle usłyszałam swoje imię i spojrzałam na chłopaka, który stał przy motocyklu, trzymając kask. Podeszłam do niego od razu i uśmiechnęłam się, jak tylko przed nim stanęłam.

– Hej – przywitałam się dość cicho, dając mu buziaka.

– Cześć, Lynnie. Gotowa?

– Zawsze. Wyspałeś się?

– Nawet tak. Spałem z trzy godziny chyba – odpowiedział i pomógł mi założyć kask.

Stałam przy ulicy, czekając, aż Elliot założy swój i po chwili wsiedliśmy na pojazd. Przytuliłam się do pleców bruneta, ale tym razem nie zamknęłam oczu. Chciałam wszystko widzieć. Elliot dość często kładł swoją dłoń na moim udzie lub dłoni, dodając mi przy tym otuchy. Czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że będzie jechał ostrożnie. Nawet nie wiedziałam, gdzie jedziemy. Nie uzgodniliśmy tego. Całkowicie zdałam się na Elliota, który chyba miał w głowie jakiś plan.

Rozpoznałam miejsce, do którego zmierzaliśmy, dopiero gdy zatrzymaliśmy się na znajomym parkingu. Uwielbiałam wracać w miejsca, w których już byłam i miałam z nimi dobre wspomnienia. W ciszy przeszliśmy na ławkę na wzgórzu, z którego był widok na miasto. Elliot zajął na niej miejsce, a ja, tak samo jak i wcześniej, stałam przez chwilę i wpatrywałam się w widok przed nami.

– Jak się czujesz? – zapytałam, spoglądając na niego. Elliot westchnął cicho i wzruszył ramionami.

– Wszyscy mnie o to pytają, ale sam nie wiem, co mam odpowiadać. Znaczy rodzinie odpowiadam, że wszystko w porządku. Ale jeśli mam być z tobą szczery, to sam nie wiem, Lynnie. Raz jest lepiej, raz jest gorzej... Nie wiem. Przy tobie na pewno jest lepiej. Odciągasz moją uwagę.

– To dobrze, czy źle?

– Dobrze. Oczywiście, że dobrze – odpowiedział i zajęłam miejsce tuż obok niego. Automatycznie objął mnie ramieniem. – Babcia z mamą ciągle o tobie mówiły, kiedy wyszłaś. W ogóle wszyscy zaczęli zadawać pytania, ale nie powiedziałem im, że coś nas łączy. Tylko że się kolegujemy i że mają oczywiście nikomu nie mówić. Mam nadzieję, że faktycznie nikomu nie powiedzą.

– Mogę ci jakoś pomóc?

– Po prostu bądź – wyszeptał. Zaszkliły mi się nieco oczy, gdy to powiedział.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że byłam zakochana w tym chłopaku.

Zakochałam się w nim, chociaż prawdopodobnie nie powinnam tego robić. Jednak to nie zależało ode mnie. Moje serce go wybrało. To przy nim byłam szczęśliwa... To dzięki niemu często się uśmiechałam... To on sprawiał, że czułam się piękna...

Wówczas nie byłam jeszcze gotowa, aby mu o tym powiedzieć. W istocie, nikomu nie mogłam tego zdradzić. Moje życie było dość skomplikowane i wiedziałam, że mielibyśmy problem, żeby faktycznie ze sobą być.

Ale też nie mam pewności, że tata go nie zaakceptuje... Może jednak to zrobi?

Wiedziałam, że nie przekonam się o tym, dopóki faktycznie nie powiem o nas ojcu. Jednak najpierw powinnam go oswoić z obecnością Elliota. Zaproponować kolejne spotkanie z nim, albo chociaż wspomnieć o tym, że wymieniliśmy kilka wiadomości i fajnie się dogadujemy. Poznać jego zdanie...

Nocne Rendez-vous | NAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz