Uwaga! Rozdział pobieżnie sprawdzony, więc mogą pojawić się błędy!
Rozdział jest dosyć krótki, w porównaniu do innych, jednak zawarłam w nim wszystko, co planowałam. Jest krótszy, ale treściwy.
Powodzenia, moje słońca!
Słowa: 7456
Pogrążony w bardzo przyjemnym śnie, Felix nie był gotowy na powrót do rzeczywistości. Chciał przeciągnąć ten moment jak najdłużej i nacieszyć się odpoczynkiem i spokojem nim będzie zmuszony wrócić do obowiązków i swojego dosyć popapranego życia. Jego organizm domagał się wizyty w łazience, jednak Felix zepchnął potrzebę gdzieś w głąb świadomości, stwierdzając, że zaśnie nim poczuje pełen nacisk na swój pęcherz. Był bardzo bliski ponownemu zapadnięciu w błogi sen, gdy poczuł na swoim policzku delikatny dotyk. Zaczynając się wybudzać, Felix zamruczał cicho i skupił się na przyjemnym dotyku.
— Hyunjin... — Wymamrotał Felix, chichocząc cicho przez uczucie łaskotania towarzyszące dotykowi. Poduszka ugięła się pod ciężarem zaraz obok jego głowy, więc Felix był pewien, że Hyunjin będzie próbował go obudzić i wyciągnąć z łóżka. Nie musiał sprawdzać godziny, żeby wiedzieć, że było już naprawdę późno. W przeciwnym razie Hwang nie zakłócałby jego snu. To, co nastąpiło chwilę później było zupełnie niespodziewane. Hyunjin go... polizał? Szorstki język zaczął stykać się ze skórą obecną na jego nosie, a Felix na chwilę zapomniał jak się myśli. — Hyunjin?
Marszcząc nos na dziwne uczucie, Felix uchylił powieki i spojrzał na sprawcę tak nietypowej pobudki. Doongie siedział na jego poduszce i przeszedł do lizania jego czoła, będąc zbyt pochłoniętym wykonywaną czynnością, żeby zarejestrować, że Felix się przebudził. Zdając sobie sprawę, że pomylił Hyunjina z kotem Minho, Felix jęknął cicho i zwrócił głowę ku poduszce Hyunjina. Druga strona łóżka była pusta. Wyciągając rękę, Felix przejechał nią po materacu, czując pod opuszkami chłodne prześcieradło. Hyunjin musiał wstać już jakiś czas temu. Z jednej strony ulżyło mu, że Hyunjin nie słyszał tego, jak nazwał Doongiego jego imieniem, a z drugiej wydało mu się to dosyć dziwne. W końcu to Felix był tym, który jako pierwszy budził się przez irytujący budzik Hyunjina, na którym głośny i nieznośny dźwięk nie robił żadnego wrażenia. Słysząc głośne miauknięcie, spojrzał na kociaka i pogłaskał go po głowie.
— Cześć, Doongie — przywitał się Felix, podnosząc się do siadu. Kociak ponownie głośno miauknął, wskakując na jego kolana. — Jesteś przesłodki, jakim cudem wychował cię ktoś taki jak Minho? — Unosząc brew, Felix zaczął drapać kociaka pod brodą, otrzymując od niego w zamian głośne mruczenie. — Tak właściwie, to jak ty się tutaj dostałeś? Minho z reguły nie wypuszcza was z pokoju.
Wyciągając dłoń, sięgnął telefon i sprawdził godzinę, nie przestając drapać kociaka domagającego się jego uwagi. Było po dziewiątej, co tłumaczyło w jakiś sposób nieobecność Hyunjina w łóżku. Dla kogoś, kto miał tyle obowiązków i spraw do załatwienia, taka godzina była zbyt późna, żeby zaczynać dzień. Nie zmieniało to faktu, że Felix w jakiś tajemniczy sposób nie słyszał budzika i nie poczuł jak Hyunjin z niego schodzi. W końcu Hwang zasnął dosłownie na nim. Felix musiał być naprawdę zmęczony, żeby zapaść w tak głęboki sen, którego nie zdołały przerwać ruchy Hyunjina. A może Felix się przebudził i stwierdził, że nie ma ochoty jeszcze wstawać i wrócił do snu, nie pamiętając tego chwilowego kontaktu ze świadomością? Bez względu na to, która wersja wydarzeń była prawdziwa, niepokój wkradł się do jego umysłu. Wiedział, że brak mu było niezbitych argumentów na to, że wydarzyło się coś złego, ale Felix miał dziwne przeczucie. Nie potrafił tylko określić co miało ono znaczyć.
CZYTASZ
✒ FREEZE [Hyunlix]
FanfictionNiepisana zasada nakazywała pozostać w domu po zapadnięciu zmroku. W bocznych uliczkach i alejkach Seulu toczyło się życie, z którego każdy zdawał sobie sprawę, ale nikt nie chciał o nim mówić. Lee Felix był jedną z tych osób, które za wszelką cenę...