A1

3K 127 168
                                    

Przepraszam Was za kolejną aktualizację, ale ulubioną przekąską Wattpada są spacje, które zjada pod koniec tekstu przy wklejaniu go z Worda. Moja strona perfekcjonistki nie jest w stanie, w przeciwieństwie do niego, przełknąć zjedzonych spacji. Musiałam je poprawić.

Słowa: 8713

Pierwszym co poczuł, gdy świadomość zaczęła powoli do niego wracać to niewyobrażalny, natrętny, irytujący ból głowy, którego nie był wstanie opisać najgorszymi znanymi sobie przekleństwami. Wydawały się one nie być wystarczające, a ból narastał wraz z powrotem pełnej świadomości. Miał ochotę urwać sobie głowę i wyrzucić ją jak najdalej od siebie. To wydawało się mniej bolesne niż niemiłosierne tępe pulsowanie, które doprowadzało go do szaleństwa. Spróbował otworzyć oczy, jednak po ich uchyleniu od razu pożałował tej decyzji. Kolory i kształty zlewały się w niewyraźną mieszaninę, która tylko potęgowała męczarnię i nasilała nudności, spowodowane bezlitosnym pulsowaniem. Było mu zajebiście niedobrze, ale nie chciał wymiotować z kilku istotnych powodów. Po pierwsze, nie wiadomo kiedy i czy w ogóle dostanie jakikolwiek posiłek, więc pozbywanie się zawartości żołądka nie jest wskazane, tym bardziej, że kac w towarzystwie swojego przyjaciela gastro dawał się we znaki. Po drugie, nie wiedział ile czasu spędzi w miejscu, gdzie się znajduje, a towarzystwo smrodu własnych wymiotów na pewno nie byłoby niczym przyjemnym. No i po trzecie, kto wie czy będzie miał w najbliższym czasie możliwość zmiany ubrań, które pewnie zostałyby wybrudzone podczas zwracania wczorajszej kolacji.

W tamtym momencie coś go uderzyło i nie chodziło tutaj o kolejne fale przeszywającej głowę boleści. Wspomnienia z poprzedniej nocy wróciły do niego w jednym momencie, powodując nasilenie się katuszy i mimowolne wypuszczenie jęku z ust. Powrót do domu z Hanem, strzały, ciemna alejka, morderstwo. Obrazy pędziły w jego głowie z prędkością rozpędzonego pociągu, za którym ledwo nadążał i będąc szczerym nawet nie chciał tego pamiętać. Zrobiłby wszystko, żeby cofnąć czas i wejść wtedy do klatki, a teraz obudzić się w swoim wygodnym łóżku.

Wyrywając się w końcu z klatek wspomnień wyświetlanych z jego pamięci, spróbował się poruszyć, co spotkało się z silnym oporem. Uchylił powieki z ciężkim westchnięciem i przez chwilę dał przyzwyczaić się powiekom do panującego wokół półmroku. W tym czasie podjął ponowną próbę poruszenia się, jednak i ona zakończyła się fiaskiem. Zdał sobie wtedy sprawę, że znajduje się w pozycji siedzącej, a mebel na którym siedzi jest twardy, niewygodny i wydaje z siebie skrzypnięcia za każdym razem, gdy podejmuje próbę poruszenia jakąkolwiek kończyną. A propos kończyn, jego nadgarstki i kostki były otoczone czymś, co uniemożliwiło mu wykonywanie jakiegokolwiek ruchu. Gdy jego wzrok w końcu wyostrzył się na tyle, żeby był w stanie zbadać otoczenie, pierwszym co zrobił było rozejrzenie się. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie, w którym się znajdował, a raczej był przetrzymywany i westchnął ciężko. Jak on ma się stąd wydostać? Pokoik, o ile można to tak nazwać, był mały i klaustrofobiczny, nie posiadał żadnego okna i sądząc po temperaturze, panującym półmroku, rozganianym jedynie przez małą, nagą żarówkę zwisającą z sufitu i zapach ziemi, znajdował się gdzieś pod powierzchnią terenu, prawdopodobnie w jakiejś piwnicy czy tego rodzaju pomieszczenia. Ściany, sufit i podłoga były ziemiste, o wykończeniach w postaci ocieplenia, tynku, farby, kafelek czy innego rodzaju pokrycia podłogi nie było mowy. Oprócz żarówki, niewygodnego drewnianego krzesła, do którego był przywiązany i ciężkich, zaryglowanych, metalowych drzwi, nie było nic innego.

Pulsowanie i okropny ból wciąż nie ustępowały nawet w najmniejszym stopniu, a jego całe ciało było mocno zdrętwiałe, ale nie mógł się poddać. Zaczął szarpać rękami, próbując uwolnić nadgarstki z liny, jednak nie było to łatwe i wydawało się nie przynosić żadnych efektów. Sprawy nie ułatwiał fakt, że jego pas był przywiązany do oparcia krzesła, a nadgarstki związane były za jego plecami. Szarpiąc się chwilę, był pewien, że na jego przegubach pojawiły się już silne otarcia. Utwierdzało go w tym uporczywe pieczenie. Próbował jeszcze chwilę, dopóki nie usłyszał dźwięku otwierania się drzwi. Ich skrzypienia nie dałoby się nie usłyszeć nawet w zatyczkach do uszu. Głowa Felixa zaczęła boleć jeszcze bardziej, jeżeli było to w ogóle możliwe. Spojrzał na mężczyznę, który wkroczył do pomieszczenia i zlustrował go przelotnie wzrokiem stwierdzając, że ma poważne kłopoty. Nie to, żeby wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy, ale przynajmniej był sam w pomieszczeniu.

✒ FREEZE [Hyunlix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz