H8

1.4K 129 478
                                    

5...

Słowa: 10124

Intuicji nie można było nazwać umiejętnością i nie było sposobu, żeby ją wyćwiczyć czy poprawić, jak każdą inną posiadaną zdolność fizyczną. Nie była też niczym logicznym, była jedynie przeczuciem, w której człowiek wraz z ewolucją pokładał coraz mniej wiary. I to był jeden z kluczowych błędów, które Felix widział w postępującym świecie. Intuicja była czymś, na czym polegali ludzie pierwotni, zmuszeni przetrwać w zwierzęcym i nieukształtowanym świecie. Posiadał ją każdy, jednak niewielu potrafiło z niej korzystać. Jednak bez względu na to jak małe resztki były obecne w ludzkiej świadomości, intuicji nie powinno się ignorować. Jeżeli masz plany, zakładające opuszczenie domu, a jednak gdzieś z tyłu głowy masz dziwne przeczucie, że coś jest nie tak — zostań w domu. Obca lub niezbyt dobrze znana ci osoba poczęstowała cię posiłkiem, jednak z nieznanego ci powodu twój żołądek nieprzyjemnie się ściska — nie jedz. Nieznajomy, z którym flirtowałeś cały wieczór w barze postawił ci drinka, a jednak odczuwasz niepokój na samą myśl o jego wypiciu — nie pij. Te zasady nie były nikomu obce lub wyjątkowo skomplikowane, a pomimo tego ludzie wciąż popełniali prymitywne błędy, których łatwo można było uniknąć. Wystarczyło zaufać intuicji, która pomimo braku fizycznych dowodów na to, że coś było nie tak, miała na celu chronić każdą jednostkę ludzką wyposażoną w coś tak pierwotnego. I Felix doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dokładnie z tego powodu ufał swojej intuicji, nawet jeżeli jego kochający logikę i fakty umysł podpowiadał mu inaczej. Intuicja była czymś ponadto. Czymś, nad czym człowiek nie posiadał kontroli i nie potrafił jej okiełznać czy wytrenować. I dokładnie z tego powodu powinno dać się jej kredyt zaufania. Podpowiada ci, żeby uciekać? Biegniesz. Podpowiada ci, żeby nie opuszczać domu? Zostajesz. Podpowiada ci, żeby odmówić? Odmawiasz. Podpowiada ci, że coś jest nie tak? Wierzysz.

Felix ufał swojej intuicji i czuł się z nią niesamowicie silnie powiązany. Nie miał powodu, żeby pozostawiać ją poza równaniem, gdy tak wiele razy wyciągnęła go, i nie tylko jego, z paskudnych sytuacji. Lub zapobiegła ich ziszczeniu. Właśnie z tego powodu kazał Jiminowi wyciągnąć broń i zostawić samochód w odległości kilkuset metrów od bramy. W momencie, gdy Park skręcił w polną drogę prowadzącą do willi, Felixa ogarnęła fala silnego niepokoju, która dodatkowo zacisnęła jego żołądek w żelaznych sidłach. Nawet gdyby chciał, nie potrafiłby zmusić się wtedy do wypicia chociażby łyka wody. Parkując samochód w pobliskim lasku, Jimin spojrzał na Felixa ze skonsternowanym wyrazem twarzy.

— Felix, co się dzieje? — Zapytał Jimin, wyciągając broń zza marynarki.

— Możesz wziąć mnie za wariata, ale moja intuicja podpowiada mi, że coś jest nie tak. Do tej pory nie dała mi powodu, żeby w nią wątpić, więc nie będę podejmować niepotrzebnego ryzyka. — Wytłumaczył Felix, odpinając pas i wysiadając z samochodu. — Bądź ostrożny. Nie mogę wiedzieć co dzieje się w tym momencie na posesji, ale wiem, że coś im grozi.

— Do wariata ci daleko, Felix. Hyunjin ci ufa, więc nie widzę powodu, dla którego ja nie miałbym tego zrobić. — Jimin przykucnął i podciągając nogawkę, wyciągnął nóż. Podał go Felixowi, wyprostował się i odbezpieczył broń. — Chodźmy.

Zaciskając dłoń na nożu, Felix ruszył szybko i najciszej jak potrafił w stronę bramy. Czuł za sobą obecność Jimina, która w jakiś sposób go uspokajała. W końcu był nie tylko pełnoprawnym członkiem Smoków i znał posiadłość jak własną kieszeń, ale także posiadał broń. Felix nie miał jeszcze okazji widzieć go w akcji, ale od Jimina wręcz bił profesjonalizm, i subtelna nutka diwy, więc postanowił w żaden sposób nie kwestionować jego umiejętności. Jeżeli to przeżyją, kiedyś się z nim napije.

Gdy dotarli do bramy, powitało ich dziewięć martwych ciał. W piątce z nich Felix rozpoznał ochroniarzy, którzy często patrolowali teren, a pozostała trójka była mu zupełnie obca. Byli to zapewne włamywacze. Dwójka z nich była Koreańczykami, a jeden miał silne europejskie rysy. Nie musiał przyglądać się mu z bliska, żeby wiedzieć, że był to członek Feniksów. Trójka ochroniarzy zmarła wskutek przedziurawienia tętnicy szyjnej i wykrwawienia, które nastąpiło kilka minut później. Dwójka z nich musiała podjąć walkę, ponieważ stracili życie wskutek kul wciąż tkwiących w ich ciele. Pierwotny sposób zabójstwa wskazywał na to, że chcieli dostać się do domu niepostrzeżenie i aby tego dokonać postawili na rany kłute. W końcu nóż nie narobi takiego hałasu co broń palna. Spoglądając w stronę willi, Felix dostrzegł, że w żadnym z pomieszczeń nie paliło się światło. Co gorsza na posesji panowała ogłuszająca cisza, przerywana jedynie szumem wiatru. Musieli w jakiś sposób rozbroić alarm i jeżeli to nie był wystarczający dowód na to, że Felix miał rację i posiadali w szeregach kolejnego zdrajcę, Lee nie wiedział co nim było. Jego myśli od razu powędrowały do Smoków, którzy najprawdopodobniej wciąż spali, gdy doszło do włamania. Jeżeli posiadane przez wrogów pistolety posiadały nakładki wyciszające, a Felix mógł się założyć, że tak właśnie było, wystrzały nie były słyszalne w ich sypialnym skrzydle. Ani w części zajmowanej przez Hyunjina. Hyunjin. Analizując w szybkim tempie rozkład pomieszczeń, Felix zadecydował, że najszybciej dostanie się na piętro przez gabinet Hyunjina. Wspinając się po tej przeklętej pregoli, przed którą ostrzegał Hyunjina podczas swojej pierwszej wizyty w biurze. Po całej tej akcji osobiście wyrwie ją ze ściany, jeżeli Hwang wciąż nie będzie widział w niej większego problemu dotyczącego bezpieczeństwa.

✒ FREEZE [Hyunlix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz