Rozdział VII cz. 2

414 101 442
                                    

Kiedy dotarłam do swojego pokoju, czekał na mnie kosz ze świeżymi owocami i miska gęstej, zimnej zupy. W moim świecie nazwałabym ją chłodnikiem. Spróbowałam odrobiny i rozpoznałam smak pietruszki, której wprost nienawidziłam, jednak tego dnia, wyjątkowo mi posmakowała. Do tego wywar przygotowany został z marchewki, brukselki i kalarepy. Pływały w niej jeszcze kawałki ziemniaków. Nie, tym razem mój nowy zmysł powiedział mi, że to nie takie ziemniaki, jakie ja znam, lecz podobne tutejsze warzywo.

Po zjedzony posiłku skierowałam się na główny korytarz, by odnaleźć symbol, który doprowadziłby mnie do łaźni. Błądziłam, ale w końcu zdołałam trafić na miejsce. Weszłam do części przeznaczonej dla kobiet i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przy drzwiach czekały zwinięte tkaniny, służące zapewne jako ręczniki, oraz fiolki z olejkami do kąpieli. Na środku, pomieszczenia, znajdowały się dwa kamienne baseny, wydrążone w posadzce, z zimną i ciepłą wodą. Dookoła wisiały duże paski białych materiałów, które pełniły funkcję parawanów, zasłaniających miejsca z pojedynczymi drewnianymi wannami.

Znikąd pojawiła się służąca i zaoferowała mi pomoc w kąpieli, ale odmówiłam. Z ulgą stwierdziłam, że oprócz tej jednej elfki, z łaźni nie korzystał nikt inny. Kiedy weszłam do zimnego basenu, opuściło mnie zmęczenie. Wróciłam myślami do wcześniejszej nocy, a przede wszystkim koszmarnego snu i od razu przypomniały mi się małe, czarne kocie łapki. Nie chciałam wpadać w panikę i nie wspominałam o tym rodzinie, ale przeczuwałam, że posiadanie ogromnej mocy, nie było moim przeznaczeniem. Z tego, co mówili bliscy, wszyscy pomniejsi animagowie zamieniają się w koty i psy, a większość z nich nie posiada nawet odrobiny talentu.

Trzecia córka, z fikcyjnego świata ubogiego w magię, na dodatek nieutalentowana... Rodzice chyba nie będą się mną chwalić przed znajomymi – pomyślałam. – Do dzisiejszego poranka, miałam nadzieję, że chociaż będę w stanie obronić się w razie potrzeby, w tym obcym, dzikim świecie, jednak mój mistrz nie tryskał entuzjazmem. Cóż, chyba będę musiała przywyknąć do tego, że jestem odmieńcem. Obcą. Może powinnam wrócić do swojego dawnego życia?

Przerwałam rozmyślania, gdy usłyszałam plusk wody. Spojrzałam w bok i od razu rozpoznałam Meliandrę. Zanurzona po ramiona, rozczesywała włosy palcami.

– Droga księżniczko, czyżbyś mnie znów śledziła? – zapytałam, szelmowsko unosząc brew.

– Tym razem przyznam, że tak. – Uśmiechnęła się szeroko. – Chciałam z tobą porozmawiać o pewnej sprawie. Słyszałam, że Parros wypytywał kupców o grupy grudów zmierzające w stronę teleportu. Rozumiem, że wasze położenie teraz jest niefortunne, ale czy zamierzacie coś z tym zrobić?

– Chyba nie mamy na to większego wpływu. Nas jest tylko piątka i...

– Wiem, kim jesteście i wiem, jakie są teraz wasze ograniczenia. – przerwała. Przysunęła się bliżej, tak że nasze ramiona prawie się stykały. – Nie wymagam od was, abyście sami ruszyli do walki, tylko byście nakłonili do tego, mojego ojca. Widzisz, grudowie od dawna naruszają nasze terytoria, a teraz jeszcze okazało się, że mogą podróżować między światami. Nie wiadomo co stamtąd mogą przynieść.

Nie mogłam się nie zgodzić z jej spostrzeżeniami i od razu wyobraziłam sobie dziesiątki rzeczy, które mogłyby przynieść zgubę temu światu.

– Na pewno macie tam broń – dodała bez ogródek.

– Cóż...

Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć, bez konieczności ujawniania ważnych faktów. Pamiętałam, co tata mówił o konsekwencjach, jakie mogłyby nastąpić, gdyby nasze odkrycia i wynalazki trafiły do tego świata. Zastanawiałam się, czy elfy również nie chcą wyciągnąć swoich zgrabnych rączek, po cuda nowoczesnej techniki.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz