Rozdział XXI cz. 2

158 44 115
                                    


- Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - Usłyszałam przerażony głos Maginni, będąc na skraju omdlenia.

- Okropnie - odparłam słabym głosem.
Wzory na całym ciele piekły, jakby ktoś dłubał w nich nożem. Ból głowy stał się tak intensywny, że z trudem uniosłam powieki.

- Nie rozumiem, co się stało? Nigdy nie widziałam, by ktoś tak szybko uwolnił energię. - Dzwignęłam się na łokciach i z niepokojem spojrzałam na towarzyszkę - Zobacz, co zrobiłaś. Zalałaś magią całą okolicę, a na dodatek dotarłaś nawet do mnie, ja... czuję się silniejsza, ale jak to jest możliwe? - Złapała się za pierś trzęsącymi dłońmi. - Mam twoją magię!

- Nie tak to powinno wyglądać? - zapytałam zdezorientowana. - Może to dlatego, że przez przypadek scaliłam zmysły?

Maginni otworzyła oczy szeroko i zaniemówiła. Oddychała ciężko, jakby siłowała się z rozjuszonym zwierzęciem. Obserwowałam ją, ale nie rozumiałam, co się działo. Odeszła kilka kroków, wsparła się o drzewo i zamarła. Ziemia zadrżała, ptaki się spłoszyły. Nawet ja się zaniepokoiłam, ale żywiołaczka odetchnęła z ulgą i skinęła głową w stronę ścieżki.

- Już mi lżej... Chodź. - Wstałam, ale zachwiałam się na nogach, więc podała mi ramię. - Chyba nie zostało ci zbyt wiele mocy, a czeka nas jeszcze droga powrotna. Wiesz, tak dla pewności nie mów nikomu, co się stało na wzgórzu. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Będzie lepiej jeżeli zachowamy to wydarzenie dla siebie, dopóki nie ustalimy, co to takiego było.

- Ale rodzeństwu mogę powiedzieć, prawda?

- Im tak. I warto jeszcze porozmawiać z Merilą - powiedziała i dodała: - I z Nobossem.

- Czyli ty też nie ufasz Harriverowi? - Maginni pokiwała głową. - Jest w nim coś dziwnego, prawda? Czasem jest taki nieobecny, taki...

- Nijaki? - dokończyła za mnie. - Jakby był pozbawiony uczuć.

- Właśnie tak! Nie mogę oprzeć się przeczuciu, że to on na mnie napadł, ale to zupełnie niedorzeczne. Wiem, że był z wami w stolicy.

- Widziałam go wiele razy i mogę temu zaświadczyć. Przecież nie mógł być w dwóch miejscach w jednym czasie - powiedziała Maginni ze wzruszeniem ramion. - Mimo to lepiej spróbuj go unikać. Nie zostawaj z nim sam na sam.

- Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie robisz - powiedziałam. - Jesteś wspaniałą nauczycielką, a do tego czuję, że mogę ci ufać.

- Gdybyś mnie zapytała o zdanie, to powiedziałabym, że w dzisiejszych czasach nie powinnaś ufać nikomu - stwierdziła z powagą i z surową miną, która zupełnie do niej nie pasowała. - Ale mi możesz - dodała z uśmiechem.

꧁︵‿🟍‿︵꧂


Następnego dnia miałam zaplanowane spotkanie z Nobossem. Wczorajsze wydarzenia nie dawały mi spokoju, ale nie zdążyłam ich omówić z rodzeństwem, bo zemdlałam w połowie drogi do miasta. Czułam, że z moją magią było coś nie tak. Jakbym siedziała na grzbiecie tygrysa i próbowała zmusić go do zmiany kierunku, pociągając za jedwabne nitki, które ciągle się zrywały. Tygrys tylko czekał, by mnie pożreć.

Dotarłam na skraj lasu w postaci pantery. Wypatrywałam na niebie czarnego kormorana. Słońce wspinało się w kierunku południa i paliło niemiłosiernie, dlatego zdziwiło mnie, gdy zobaczyłam, że tuż obok powstały czarne burzowe chmury. Ujrzałam na ziemi cień ptaka, a po chwili Noboss wylądował w swojej normalnej postaci i skłonił się pospiesznie. Był niecierpliwy i odrobinę nerwowy, ale to podobało mi się w nim najbardziej. Odróżniał się od pozostałych nauczycieli. Lubił, gdy eksperymentowałam, wręcz mnie do tego zachęcał. Wywołaliśmy nie jedną katastrofę.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz