Rozdział IX cz. 1

402 97 563
                                    

– Wasza Wysokość, bracia się niepokoją. Podobno ich kontakt wisi na włosku i niebawem zostanie zerwany. – Sługus. Wszędzie rozpoznałbym śliski głos tego łysego węża. – Ten, który został w naszym świecie, jest w letargu, ale ciągle mamrocze o złotej barierze, o grudach. Mówi, że czas...

– Bogowie są jednomyślni. Musimy czekać – odpowiada ze spokojem.

– Pani, wyrwa między światami nadal pozostaje w zawieszeniu, nie chce się cofnąć. Bracia obawiają się...

– Czekać – rozkazuje po raz drugi, na pewno po raz ostatni. – Niebawem Pierwszy Dzień Zimy, musisz wrócić do elfów.

– Do elfów? – Słyszę w jego głosie konsternację. Nie jest zadowolony. A to pech. – Wasza Wysokość, raczyłaś odwołać mnie od tego zadania. Po tylu latach manipulowania...

– Sytuacja uległa diametralnej zmianie i dobrze o tym wiesz – syczy ze zniecierpliwieniem. Dobrze, że jest jej ulubieńcem, inaczej już by się wił z bólu na posadzce. – Kontroluj pogodę tak, jak wcześniej i przyglądaj się rodzinie. Muszę wiedzieć, co planują.

***

Stałam na polanie przed wejściem do portalu z dłonią opartą o magiczną barierę migoczącą złotymi drobinkami. Zanim zdążyłam zorientować się w sytuacji, po drugiej stronie osłony zobaczyłam dziesiątki ludzi. Niektórzy byli czarni jak sadza, innym odpadały płaty spalonej skóry, ale moją uwagę przykuła postać stojąca na środku. Mała dziewczynka w kremowej sukience ubrudzonej popiołem i krwią, spoglądała na mnie jednym okiem. Drugie straciła w pożarze, wraz z częścią twarzy i połową kręconych blond loczków. Przechyliła głowę i wyciągnęła palec, jakby chciała mi coś pokazać. Obróciłam się i odruchowo odskoczyłam do tyłu, uderzając plecami w barierę. Jej powierzchnia zafalowała i zabrzęczała, jakbym wprawiła ją w rezonans.

Grudowie tłoczyli się na polanie z mieczami i toporami, blokując mi przejście do teleportu. Rozejrzałam się w popłochu, szukając drogi ucieczki, ale złota kopuła otaczała całą polanę. Bariera za moimi plecami poruszyła się i zmusiła mnie do wykonania kroku. Stwory nerwowo przestępowały z nogi na nogę. Zapierałam się nagimi stopami o trawę, ale powłoka pchała mnie w ich kierunku, a oni czekali. Czekali, dyszeli i patrzyli, jak się zbliżam. Strach mnie sparaliżował. Wiedziałam, że nie ucieknę. Od pierwszego gruda dzielił mnie tylko jeden krok. Zaryczał jak rozjuszony niedźwiedź i zbluzgał śliną moją twarz. Obróciłam głowę, by nie patrzeć w zwierzęce oczy pełne wściekłości i kły wystające z wydatnych warg. Tuż przy uchu usłyszałam delikatny, dziecięcy szept.

– Uratuj nas.

***

– Ślimak poszczyciłby się lepszym refleksem niż ty. Co się dzisiaj z tobą dzieje? – zapytał Higgidon, świdrując mnie spojrzeniem.

Nie krył rozczarowania i kilka razy podczas treningu przywoływał mnie do porządku. Ćwiczyliśmy nową sekwencję z sejmitarami, ale brakowało mi koncentracji i cały czas obrywałam. Treningi stawały się coraz trudniejsze, ale także brutalniejsze, a mój nauczyciel nie dawał mi taryfy ulgowej. Owszem może moje ciało goiło się szybciej, ale ból nadal pozostawał tak samo silny. Mimo wszystko nigdy się na nic nie skarżyłam, nawet kiedy widziałam, jak diametralnie różni się mój trening, od ćwiczeń Dimissi. Ale dziś, nie mogłam się skupić. Echo szeptu małej dziewczynki dźwięczało mi w uszach.

– Jesteś tutaj? – zapytał, wykonując pchnięcie. Syknęłam, gdy tępa klinga uderzyła mnie w udo. – A tutaj? – Kolejne uderzenie w ramie. – Może poszukam dalej?

Higgidon wytrącił mi broń tak mocno, że przewróciłam się na piach. Ręka wywinęła się w nienaturalny sposób i nie zdążyłam się w porę podeprzeć, przez co wylądowałam na boku. Najpierw poczułam, jak coś mi przeskakuje, a chwilę później pojawił się ból i już nie miałam wątpliwości, że wybiłam sobie bark. Obmyśliłam ambitny plan, żeby wstać i walczyć dalej, nie dając Higgidonowi satysfakcji, jednak ból okazał się nie do zniesienia. Upuściłam sejmitar na ziemię i chwyciłam się za zranione ramię, za co dostałam prezent w postaci słabego kopnięcia w brzuch. Oczywiście, nie chciał zrobić mi krzywdy, tylko dać mi do zrozumienia, że gdyby to była prawdziwa walka, prawdopodobnie już bym nie żyła.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz