Słyszę, jak śpiewa ulubioną piosenkę, która kiedyś wprawiała mnie w tak wspaniały nastrój. Pamiętam jak przez mgłę te krótkie chwile, podczas których czułem, że naprawdę mnie kocha i że to wszystko, do czego mnie zmusza, robi dla wyższego dobra. Za młodu jej wierzyłem, ale gdy tylko przejrzałem na oczy, samotność wbiła się we mnie niczym strzała.
Moje serce przypomina tarczę strzelniczą, naznaczoną wieloma rozczarowaniami i negatywnymi emocjami. Trwam w nieustannej agonii od tak wielu lat. Zatracam się w nicości i czasie przeciekającym między palcami. Rzadko zdarzają się chwilę, takie jak ta, gdy umysł znów odzyskuje władzę. Gdy znów wolno mi myśleć.
Te momenty są ulotne, a później znów pochłania mnie pustka, w której najgłośniejszym dźwiękiem jest cisza. Kiedyś oddałbym wszystko, by usłyszeć, chociaż najmniejszy dźwięk. Teraz pragnę, by ta kobieta przestała śpiewać.
꧁︵‿🟍‿︵꧂
Ani ja, ani Dimissi nie podejrzewałyśmy, że Merliandra była aż tak zdeterminowana, by przejść przez portal. Poszłyśmy za nią do pomieszczenia gospodarczego. Oprócz stosu mioteł, kubłów i szmat, znajdował się tam drewniany kufer. Elfka wyciągnęła z niego trzy tobołki i kazała nam się przebrać, a swoje rzeczy wrzucić do kufra. Dostałyśmy obszerne spódnice, ze sporym rozcięciem biegnącym wzdłuż nogi, aż do połowy uda. Biała koszula z długimi rękawami i skórzany gorset mocno uwydatniał dekolt. Skryłam wyeksponowane piersi pod obszernym płaszczem, który nie pachniał zbyt zachęcająco. Meliandra kazała nam rozpuścić włosy i zasłonić kapturami twarze.
Cóż za ironia. Na taką wyprawę, przebiera nas za ludzi.
Przemierzyłyśmy zamek bocznymi korytarzami, zupełnie niezauważone. Wyszłyśmy drzwiami od spiżarni, prosto w objęcia nocy i przemknęłyśmy do sadów z nadzieją, że nasze sylwetki znikną między pniami drzew. Podejrzewałam, że kierujemy się do wyjścia z miasta, zamiast tego, elfka zaprowadziła nas do części mieszkalnej przeznaczonej dla przybyszów z innych królestw. Weszłyśmy na schody, wiodące na wyższe poziomy i wspięłyśmy się po drewnianych podestach, na ostatnią kondygnację.
Meliandra podeszła do drzwi jednej z grot i zapukała w n kilkakrotnie. Otworzył nam starszy człowiek. I to wyjątkowo odrażający. Poczułam odór nieświeżego oddechu, a jego lubieżny uśmiech obnażył poczerniałe zęby. Cuchnął potem, który spływał po opasłym brzuchu.
– No! Wreszcie jesteście. Miałyście być już dawno temu! – warknął na nas gniewnie, a gdy siostra zawahała się przed wejściem do środka, pociągnął ją za rękę tak gwałtownie, że musiałam ją podtrzymać, by się nie wywróciła. – Powtórzcie swojemu panu, że ostatni raz wyświadczam mu przysługę, a moje długi zostają spłacone. Jasne?
– Tak, panie – mruknęła księżniczka.
– Obok kuśnierza czeka wóz. Mój syn zostawi was na skraju lasu, a potem już radźcie sobie same. Dawać pieniądze i znikać! – wrzasnął i wyciągnął swoją tłustą rękę w stronę księżniczki. Ta sięgnęła pod płaszcz po sakiewkę i oddała ją mężczyźnie. Starcowi zaświeciły się oczy na widok monet, które wysypał na dłoń. – Na co czekacie? Wynocha, bo się rozmyślę!
Dosłownie zatrzasnął za nami drzwi, a zamiast pożegnania rzucił niewybredne przekleństwo pod naszym adresem. Księżniczka odetchnęła głęboko i ruszyła po schodach, udając, że nie słyszy naszych wymownych mruknięć. Kawałek dalej dostrzegłyśmy powóz oraz młodego chłopaka, który siedział na miejscu woźnicy i nerwowo obgryzał paznokcie.
– Przysłał nas...
– Przecież widzę, kim jesteście. – Uśmiechnął się i oblizał wargi, w sposób, który przyprawił mnie o mdłości. – Wsiadać. Musimy się pospieszyć. Nie mam teraz czasu na zabawy. A szkoda...
CZYTASZ
Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.
FantasyCo byś zrobił, gdyby w jedną noc, zmieniło się całe Twoje życie? Co byś myślał, gdyby siłą przerzucono Cię do innego świata, w którym magia jest codziennością? Czy byłbyś w stanie zaufać bliskim, mimo że przez cały czas skrywali swoje prawdziwe po...