Rozdział XII cz. 1

298 81 309
                                    

– Ściągnij braci, będą mi potrzebni – mówi do sługusa.

– Pani, oni nadal są przy portalu – odpowiada głosem pozbawionym uczuć. – Właściwie jeden, a drugi przebywa wśród ludzi, a kontakt z nim jest utrudniony.

– Spełnili już swoje zadanie. Nie chcę, by któryś z nich tam utknął. Wszak, bywają przydatni – odpowiada. Nawet w jej głosie słychać odrazę, mimo iż sama przyczyniła się do stworzenia tych kreatur.

– A co z grudami? Podobno bracia ich już nie kontrolują.

– O nich się nie martw. Bogowie odpowiednio pokierują ich losem.

Odpływam w nicość, ale i tak czuję niepokój. Znam ten ton. Już wiem, że ona znów zaczyna coś knuć. Chciałbym zamienić się z nią miejscami.

꧁︵‿🟍‿︵꧂

Pochłonęła nas potęga portalu. Niewidzialna siła ciągnęła mnie w kierunku ciemnego łuku, zupełnie jakby był magnesem, a ja małą metalową pinezką. Coś mnie szarpnęło. Rozbłysk jasnego światła oślepił mnie na kilka uderzeń serca. Poczułam ucisk w żołądku i zaparło mi dech w piersiach, jakbym zjeżdżała w wagoniku z samego szczytu rollercoastera. Wysoki piskliwy dźwięk przytłaczał. Myślałam, iż eksplodują mi bębenki w uszach. Zamiast tego straciłam przytomność.

Obudziłam się najszybciej ze wszystkich, ale mdliło mnie i nie mogłam stanąć na nogi. W grocie panowała ciemność. Człapałam na czworaka, by odnaleźć elfy.

– Gdzie... Co... – Meliandra zwymiotowała, zanim zdążyła zadać pytanie.

– Spokojnie. Bez gwałtownych ruchów – poradziłam jej, choć sama źle się czułam.

– Chcę stąd wyjść. Potrzebuję powietrza – mruczała elfka. – Amikal. Neldor.

– Nic nam nie jest – zapewnił Amikal, słabym głosem.

Odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie wyszliśmy z groty, prosto w objęcia ciemnej nocy. Neldor cały czas wychwalał bogów i rozprawiał, jak nieznane są ich wyroki. Amikal pozostawał milczący i nieodgadniony, natomiast księżniczka tryskała dziecięcą ekscytacją, której nikt nie podzielał.

Próbowaliśmy podpalić proszek świetlika, jednak okazało się, że w tym świecie nie działał. Chciałam wyostrzyć zmysły, ale na próżno. Znowu stałam się zwykłym człowiekiem i wcale mi się to nie podobało. Czułam się bezbronna. Spojrzałam na moich towarzyszy, którzy otrząsnęli się z pierwszego szoku, ale nadal wyglądali na zagubionych. Upozorowałam kilka pchnięć sejmitarami i zaklęłam pod nosem. Elfy, a raczej pół elfy również dobyły broni i siekały powietrze z frustracją. Meliandra pisnęła cicho, a gdy na nią spojrzeliśmy, okazało się, że trzyma się za głowę obiema rękami.

– Moje uszy! Są... krótkie!

– To okropne. Nie do wytrzymania! Jestem wolny, niezdarny i słaby. – Amikal nie krył swojego niezadowolenia. Cały czas krążył po polanie, jednak jego krok stracił na sprężystości i gracji godnej elfa. – To błąd. Umrzemy tutaj albo się zestarzejemy. Wynośmy się stąd jak najszybciej.

– Wykonamy zadanie i będziemy mogli wrócić – zapewniła księżniczka, starając się zapanować nad trzęsącymi dłońmi.

– Mnie bardziej zastanawia, dlaczego z każdym kolejnym uderzeniem serca zamieniamy się w ludzi, podczas gdy grudowie, nadal pozostali sobą? – wtrącił gwardzista.

– Może dlatego, że są prymitywną rasą? Stoją między zwierzętami a istotami rozumnymi? Nie dowiemy się... – mruknął Amikal.

Księżyc oświetlał nam drogę, gdy przemierzaliśmy polanę, nasłuchując odgłosów nocy. Minęliśmy rzeczkę, zbliżyliśmy się do linii drzew, gdy zaalarmował nas szelest. Dobyliśmy broni, a po chwili, z niedalekich krzaków dotarło do nas gardłowe charczenie, jakby dzikie zwierze szykowało się do ataku. Amikal zakradł się w tamtym kierunku, lecz dał nam znak, byśmy zachowali dystans. Podszedł bliżej do kępy krzewów, rozchylił ją mieczem i odetchnął z ulgą.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz