Rozdział XII cz. 2

275 75 221
                                    

Schody częściowo zablokowały falę uderzeniową eksplozji. Zakryłam głowę i pochyliłam się nad Meliandrą, by ochronić ją przed lawiną odłamków. Czułam każde uderzenie kamieni, a w końcu przywarłam mocniej do elfki, gdy coś rozdarło mi plecy. Myślałam, że zginę. Zostanę ukamienowana. Trwałam tak w bezruch, czekając, aż wszytko wygaśnie, a dym się rozproszy. Usłyszałam stłumione jęki.

Wciąż oszołomiona wyjrzałam na podwórko, które okazało się prawdziwym pobojowiskiem. Butla z gazem wybuchła, wyrwała kawałek muru i rozerwała na strzępy najbliżej stojącego gruda. Kolejne dwa stwory leżały w nienaturalnych pozycjach, ale nadal żyły. Sapnęłam z bólu, gdy wyciągnęłam rękę po sejmitary. Czułam, krew spływającą po plecach, ale zignorowałam ją.

Ranni wiercili się i jęczeli, a jeden próbował stanąć na nogi. Chciałam uciec, ale nie mogłam zostawić Meliandry samej. Zawahałam się. Potwór spojrzał na mnie z taką dzikością i nienawiścią, że zrozumiałam, iż nie odpuści.

Albo on, albo ja.

Instynkt przetrwania zwyciężył. Dobiegłam do stworów i pozbawiłam je życia, nim zdążyli chwycić za broń. Ostatni z grudów czołgał się w kierunku drogi, zostawiając za sobą ślad z brunatno czerwonej krwi. Amikal i Neldor wbiegli na podwórko z przerażeniem na twarzach.

– Chodźcie tutaj! – krzyknęłam

Młodszy z elfów dobił gruda i pobiegł do nieprzytomnej Meliandry.

– Co z nią? Nie wiem, czy jesteśmy tu bezpieczni – odparł Neldor, wciąż wypatrując zagrożenia. – Mogą się jeszcze gdzieś kryć, choć to nie leży w ich naturze.

– Ta rana wygląda paskudnie. Muszę iść do któregoś domu i poszukać apteczki – oznajmiłam, wskazując na nieprzytomną elfkę.

– Czego? – zapytał Amikal, po czym machnął ręką. – Idę z tobą. Nie spuszczaj jej z oka, Neldorze.

Wbiegłam do najbliższego budynku i rozpoczęłam poszukiwania. Elf upewnił się, że nie czyha na nas żadne niebezpieczeństwo i wyszedł, by sprawdzić domy, w których podłożyliśmy ogień, na wypadek, gdyby jakiś stwór przeżył. Przetrząsnęłam całą kuchnię i łazienkę, ale znalazłam jedynie prześcieradła i butelkę wódki. To musiało wystarczyć.

Z rosnącym niepokojem obserwowałam jak Neldor oblewał alkoholem ranę na nodze księżniczki. Gdy bandażowałam ją skrawkami materiału, jęczała z bólu, ale nie odzyskała przytomności. Spojrzałam pospiesznie na towarzyszy, by sprawdzić, który z nich potrzebuje pomocy.

– Jeszcze ty. Nie wbił się głęboko, można to wyjąć – powiedziałam do Amikala, wskazując na metaliczny odłamek wystający z jego uda. – Napij się. To pomoże – poradziłam, ale mężczyzna powąchał zawartość butelki i pokręcił głową.

Wypiłam kilka łyków, znów podałam elfowi trunek i dopiero wtedy odważył się spróbować.

– Mocne! Zapomniałem, że jestem człowiekiem – dodał z grymasem. Wziął głęboki wdech i wyciągnął sobie metal z nogi. – Musimy przeszukać okolicę.

– Nie mamy na to czasu ani sił. Meliandra jest w złym stanie. Jak najprędzej wracajmy do portalu – zaoponował Neldor.

– A jak nas nie przepuści? Przecież może być zamknięty! – krzyknęłam.

– Rozejrzyj się, księżniczko. – Neldor zatoczył ręką koło. – Spełniłaś swoją powinność. Bogowie zabiorą nas z powrotem.

Mimowolnie powiodłam wzrokiem po pobojowisku oraz martwych grudach leżących w kałużach krwi i pośmiertnych wydzielin. Kolejna fala wyrzutów sumienia sprawiła, że zamilkłam, a łzy napłynęły mi do oczu. Amikal położył mi dłoń na ramieniu i delikatnie, niemal z czułością pchnął w stronę drogi.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz