Rozdział XXIII cz.1

172 41 236
                                    

- Już niedługo, mój najdroższy będziesz ze mną i znów staniesz na czele naszego społeczeństwa. - Słyszę jej głos w ciemnościach i czuję, jak głaszcze mnie po policzku. - Wygląda na to, że dziewczyna jest obdarzona ogromnym talentem, więc nie powinna mieć problemów z wybudzeniem cię z letargu. Musimy poczekać, aż w pełni zapanuje nad magią. Wyssiesz z niej wszystko, co do ostatniej kropli! - Jej śmiech odbija się echem po komnacie.

- Pani moja. - Słyszę głos sługusa i jestem niemal pewien, że gdybym moje oczy mogły patrzeć, to ujrzałbym go klęczącego przed nią ze spuszczoną głową.

- Jesteś wreszcie - odpowiada ze zniecierpliwieniem. - Gdzie Davosi?

- Pani moja, ja...

- Milcz! Nic więcej nie mów, bo każę cię rozczłonkować i spalić, a popiół wepchnę do gardła twemu bratu! Masz szczęście, że jesteś chociaż trochę użyteczny, inaczej już dawno pozbyłabym się was obu. Jedź do stolicy i dołącz do pozostałych, a Davosim zajmie się ktoś inny. Ktoś kompetentny. Nadszedł czas, by sprowadzić dziewczynę do zamku.

꧁︵‿🟍‿︵꧂

Wilk dyszał. Panicznie łapał powietrze i mocno zaciskał powieki. Mięśnie napinały się i drżały ze zmęczenia. Serce dudniło w niemiarowym rytmie. Chodziłam wokół i próbowałam mu pomóc. Cierpiał, a we mnie narastało kuriozalne uczucie niepokoju, które przerodziło się w panikę. Krążyłam po polanie, trącałam go nosem, lizałam po pysku. Czułam, że muszę mu pomóc.

Basior zdychał.

Miałam wrażenie, że jego organizm balansował na krawędzi śmierci. Trwał w agonalnym stanie, jakby stał na skraju przepaści, gotowy do skoku. Zrezygnowana, położyłam się obok i czekałam, aż wyda z siebie ostatnie tchnienie.

Po chwili odetchnął. Jego mięśnie zwiotczały. Wilk znowu zapadł w sen.

Obserwowałam go od tygodni, właściwie miesięcy. Spotkałam tak wiele razy, ale zazwyczaj spał. Mimo iż był tylko sennym widziadłem, dla mnie wydawał się realny, bardziej niż rzeczywistość. Czułam, że to prawdziwa istota, taka jak ja. Widziałam, że cierpiał. Wydawał mi się udręczony, ale pierwszy raz na własne oczy zobaczyłam, jak światło jego życia gaśnie.

Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo martwił mnie jego los? Czemu stał mi się bliski? Dlaczego tak reagowałam na jego zapach? Chciałam go chronić, uwolnić z tego stanu. Czułam do niego coś, czego nie mogłam wypowiedzieć na głos.

꧁︵‿🟍‿︵꧂

Sen o wilku wytrącił mnie z równowagi. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Zastanawiałam się, czy nie popadam w obłęd, a jeszcze bardziej martwiło mnie, że Prorok o nim wiedział. O moim wilku.

Odegnałam myśli od tajemniczego samca, ponieważ tego dnia miał się odbyć trening z Nobossem. Zapowiedział, że razem sprowadzimy burzę nad miasto. Woda w rzece wezbrała, toteż mogliśmy znowu zaczerpnąć z niej niewielką ilość życiodajnego płynu. Żywiołak pracował cały wczorajszy dzień nad nawadnianiem chmury, więc gdy dotarliśmy na miejsce, była już gotowa do transportu. Tym razem mieliśmy dalszą drogę do przebycia, a Noboss wciąż utyskiwał na animaga psującego efekty jego pracy. Natomiast ja, nigdy nie wyczuwałam niczego nadzwyczajnego, ale to było do przewidzenia, ponieważ nadal miałam spore braki w nauce. Postępowaliśmy dokładnie tak samo, jak za pierwszym razem, lewitując i pchając chmurę siłą naszego wiatru. Minęła połowa dnia, zanim udało nam się zbliżyć do stolicy na stosowną odległość. Zatrzymaliśmy się niemal przy granicy jezior.

- Zrobimy to inaczej - Noboss kroczył energicznie przy brzegu i kręcił palcem w powietrzu, wskazując na chmury nad naszymi głowami. - Obudzimy burzę tutaj, żeby żaden piorun nie spowodował strat w mieście. Król został poinformowany o naszych poczynaniach i uprzedził mieszkańców o nadchodzącym deszczu, jednak lepiej by było, gdybyśmy się nie rzucali w oczy. Tym bardziej że król oznajmił, że wyczuliśmy nadchodzącą burzę, nie że ją wywołujemy.

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz