Rozdział XIII cz. 3

315 78 423
                                    

Okrążyłam dolinę dwa razy i wróciłam do stajni. Rozsiodłałam Grawera i wywiechciowałam go świeżą słomą, nawiezioną przez stajennego. Koń był tak szczęśliwy, że nawet nie zauważył, że poszłam do swojej komnaty, by przebrać się w strój do ćwiczeń. Na miejscu czekał na mnie gość.

Zaza zeskoczyła z łóżka, wpadła prosto w moje ramiona, piszczała i machała ogonem na przywitanie.

– Chociaż ty mnie nie zostawiłaś, moja mała powsinogo – wyszeptałam, wtulając twarz w futro o cudownym zapachu.

Nacieszyłyśmy się swoim towarzystwem i podążyłam do sali szkoleniowej, zostawiając mojego psa śpiącego w pościeli.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek ucieszę się, wchodząc do groty, jednak tego dnia miałam wyjątkowo dobre przeczucia. Rycerze już rozpoczęli poranne ćwiczenia, ale zaszczycili mnie ukradkowymi spojrzeniami, a co poniektórzy skinęli nawet głowami. Higgidon już na mnie czekał i tak jak obiecał, przygotował morderczy trening. Walczył ze mną inaczej niż dotychczas. Doprowadzał do bliższych starć i cielesnych konfrontacji, ale tym razem jego dotyk nie miał na celu sprawiać mi bólu. Był jak kot drażniący się z myszą, zanim pożre ją na kolację. Wytrącił mnie z równowagi i wykonałam zły ruch, który skończył się zwichniętą rzepką.

– Wyskoczyła do boku. Będę musiał ją nastawić – odparł. Klęknął obok mnie i uważnie przyjrzał się kontuzji. Bolało, ale jego dotyk przyprawił mnie o kołatanie serca. – Tym razem też uniesiesz się dumą?

– Przekonałam się już... do twojego dotyku... mistrzu – odparłam, z trudem łapiąc oddech i zagryzłam wargę z bólu, gdy delikatnie uniósł moją nogę.

Higgidon spojrzał na mnie z błyskiem w oku i udał, że rozgląda się po grocie.

– Tak, wiem. Jesteśmy na sali treningowej, nie liczę na delikatność, ale... Może chociaż policzysz do... trzech, żebym mogła się przygotować?

– Raz, dwa...

Chrup!

– Aaah! Ty przeklęty diable!

Higgidon parsknął, co w jego wykonaniu mogło uchodzić za śmiech. Ujął mnie w talii, delikatnie postawił na nogi i pomógł dokuśtykać do ławy.

– Nie mam pojęcia, kim jest diabeł, ale raczej nie była to forma podziękowania. Jestem ciekawy, jakimi inwektywami obrzucisz mnie – nachylił się nade mną, by pomóc mi usiąść i wyszeptał – na osobności.

Jęknęłam i przyjęłam puchar z wodą, starając się, by moje mordercze spojrzenie wyraziło więcej, niż tysiąc słów.

– Możesz odejść – rzucił na odchodne.

– No bardzo zabawne! – fuknęłam. Mogłabym przysiąc, że drgnęły mu kąciki ust w uśmiechu, który zniknął prędzej, niż się pojawił.

Wredny, paskudny, cholerny sadysta – pomyślałam, lecz mimowolnie omiotłam wzrokiem jego muskularną sylwetkę. – Seksowny sadysta. Koszmarne połączenie. Ewidentnie mam coś z głową.

Kiedy tylko ból zmienił się z promieniującego, w znośny, opuściłam salę ćwiczeń i wróciłam do komnaty, by się odświeżyć. Resztę dnia spędziłam w bibliotece, wczytując się w mało zajmującą historię elfów z ostatnich dwóch tysięcy lat.

Znajomy stukot obcasów sprawił, iż podniosłam wzrok znad obszernej księgi, jeszcze zanim służąca wspięła się po schodach na antresolę.

– Pani, mam ci przekazać wiadomość: „Tam, gdzie wczoraj".

– Ale co ma być tam, gdzie wczoraj? – zapytałam, marszcząc brwi.

– Wiadomość brzmi: „Tam, gdzie wczoraj".

Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz