Okrążyłam dolinę dwa razy i wróciłam do stajni. Rozsiodłałam Grawera i wywiechciowałam go świeżą słomą, nawiezioną przez stajennego. Koń był tak szczęśliwy, że nawet nie zauważył, że poszłam do swojej komnaty, by przebrać się w strój do ćwiczeń. Na miejscu czekał na mnie gość.
Zaza zeskoczyła z łóżka, wpadła prosto w moje ramiona, piszczała i machała ogonem na przywitanie.
– Chociaż ty mnie nie zostawiłaś, moja mała powsinogo – wyszeptałam, wtulając twarz w futro o cudownym zapachu.
Nacieszyłyśmy się swoim towarzystwem i podążyłam do sali szkoleniowej, zostawiając mojego psa śpiącego w pościeli.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek ucieszę się, wchodząc do groty, jednak tego dnia miałam wyjątkowo dobre przeczucia. Rycerze już rozpoczęli poranne ćwiczenia, ale zaszczycili mnie ukradkowymi spojrzeniami, a co poniektórzy skinęli nawet głowami. Higgidon już na mnie czekał i tak jak obiecał, przygotował morderczy trening. Walczył ze mną inaczej niż dotychczas. Doprowadzał do bliższych starć i cielesnych konfrontacji, ale tym razem jego dotyk nie miał na celu sprawiać mi bólu. Był jak kot drażniący się z myszą, zanim pożre ją na kolację. Wytrącił mnie z równowagi i wykonałam zły ruch, który skończył się zwichniętą rzepką.
– Wyskoczyła do boku. Będę musiał ją nastawić – odparł. Klęknął obok mnie i uważnie przyjrzał się kontuzji. Bolało, ale jego dotyk przyprawił mnie o kołatanie serca. – Tym razem też uniesiesz się dumą?
– Przekonałam się już... do twojego dotyku... mistrzu – odparłam, z trudem łapiąc oddech i zagryzłam wargę z bólu, gdy delikatnie uniósł moją nogę.
Higgidon spojrzał na mnie z błyskiem w oku i udał, że rozgląda się po grocie.
– Tak, wiem. Jesteśmy na sali treningowej, nie liczę na delikatność, ale... Może chociaż policzysz do... trzech, żebym mogła się przygotować?
– Raz, dwa...
Chrup!
– Aaah! Ty przeklęty diable!
Higgidon parsknął, co w jego wykonaniu mogło uchodzić za śmiech. Ujął mnie w talii, delikatnie postawił na nogi i pomógł dokuśtykać do ławy.
– Nie mam pojęcia, kim jest diabeł, ale raczej nie była to forma podziękowania. Jestem ciekawy, jakimi inwektywami obrzucisz mnie – nachylił się nade mną, by pomóc mi usiąść i wyszeptał – na osobności.
Jęknęłam i przyjęłam puchar z wodą, starając się, by moje mordercze spojrzenie wyraziło więcej, niż tysiąc słów.
– Możesz odejść – rzucił na odchodne.
– No bardzo zabawne! – fuknęłam. Mogłabym przysiąc, że drgnęły mu kąciki ust w uśmiechu, który zniknął prędzej, niż się pojawił.
Wredny, paskudny, cholerny sadysta – pomyślałam, lecz mimowolnie omiotłam wzrokiem jego muskularną sylwetkę. – Seksowny sadysta. Koszmarne połączenie. Ewidentnie mam coś z głową.
Kiedy tylko ból zmienił się z promieniującego, w znośny, opuściłam salę ćwiczeń i wróciłam do komnaty, by się odświeżyć. Resztę dnia spędziłam w bibliotece, wczytując się w mało zajmującą historię elfów z ostatnich dwóch tysięcy lat.
Znajomy stukot obcasów sprawił, iż podniosłam wzrok znad obszernej księgi, jeszcze zanim służąca wspięła się po schodach na antresolę.
– Pani, mam ci przekazać wiadomość: „Tam, gdzie wczoraj".
– Ale co ma być tam, gdzie wczoraj? – zapytałam, marszcząc brwi.
– Wiadomość brzmi: „Tam, gdzie wczoraj".
CZYTASZ
Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.
FantasyCo byś zrobił, gdyby w jedną noc, zmieniło się całe Twoje życie? Co byś myślał, gdyby siłą przerzucono Cię do innego świata, w którym magia jest codziennością? Czy byłbyś w stanie zaufać bliskim, mimo że przez cały czas skrywali swoje prawdziwe po...