Znów jestem na polanie, jednak tym razem spomiędzy drzew prześwitują pierwsze promienie słońca. Wydają się nienaturalnie intensywne. Oślepiają mnie, mimo iż nie powinny. Słyszę szelest igliwia, jakby ktoś skradał się w moim kierunku. Widzę postać, tuż na skraju lasu.
Zbliża się powoli. Dla mnie jest tylko czarną plamą, spowitą w blasku wschodzącego słońca. Z każdym krokiem nabiera wyraźniejszych kształtów. Zatrzymuje się blisko. Jedyne co potrafię dostrzec, to przepiękne kocie oczy. I jeszcze ten zapach.
Szturcha mnie w policzek wilgotnym nosem. Chce, żebym wstał. Warczy, ponagla mnie. Czuję jej zniecierpliwienie.
Wzywa mnie... moja kocica.
Wreszcie, po tak długim czasie zupełnej stagnacji, odzyskuję władzę w ciele.
Unoszę pysk i dźwigam się na łapie.
꧁︵‿🟍‿︵꧂
Wszystko spowijała ciemność. Czułam moc uzdrowicielki, bardziej niż dotyk jej zimnych palców na ramieniu. Docierały do mnie przebłyski otoczenia, lasy, pagórki, przyjemny zapach wierzchowca. Nie mogłam złapać ostrości widzenia, jakby mój umysł oblepiła gęsta maź. Walczyłam z nią, sięgałam do magii, ale odmówiła mi posłuszeństwa. Ledwie ją wyczuwałam, jakby była uśpiona. Miałam wrażenie, że ten stan trwał wieczność.
Wreszcie zdołałam ukształtować pierwszą logiczną myśl. Powoli odzyskiwałam przytomność. Nie musiałam otwierać oczu, by zrozumieć, że jechałam konno w otoczeniu wrogich animagów. Zmierzaliśmy na wschód, owiewani przyjemnym wiatrem zwiastującym nadejście chłodnej nocy. W głowie rozbrzmiewał mi ten okropny dźwięk szurania, który ostatnim razem słyszałam przed przemianą.
To musi być Harriver. Zapewne chce wedrzeć się do mojej głowy.
Powróciły do mnie wydarzenia ubiegłego dnia, a wraz z nimi, pojawiło się kilka ważnych pytań. Co z moimi bliskimi? Czy Merili udało się wyleczyć Dimissi? Czy Noboss wytrzymał do momentu, gdy uzdrowicielka mogła się nim zająć? Co z Higgidonem i jego elfami? Strach o bliskich przebijał się przez otępiającą mnie magiczną mgłę. Przedzierał pazurami, wprost do mojej duszy.
– Hej, Tyremon! Obudziła się – krzyknęła Alestra. – Mówiłam, że dłużej jej nie utrzymam.
– To nic, już niedaleko – powiedział animag. Zrównał się ze mną. – Wyspałaś się, moja droga? Trzy tygodnie wystarczyły na odnowienie twoich mocy?
– Trzy... tygodnie? – sapnęłam.
Każde wypowiedziane słowo sprawiało, że przesuszone gardło przeszywały bolesne ukłucia igieł.
– Podziękuj Alestrze za tę długą drzemkę.
– Wyrwę ci... ten ohydny ozor.
– Ej! Niewdzięczna! – żachnął się ze śmiechem. – Ciesz się, że to nie Alestra dowodziła atakiem. Nie byłoby rozmowy, tylko dużo trupów. Natomiast ja, swoją uroczą konwersacją, zapewniłem ci czas potrzebny do podleczenia żywiołaka. W końcu życie każdego animaga jest na wagę złota. Maginni też oszczędziłem. Jestem taki... – zawiesił głos i westchnął: – dobroduszny.
– Spier... – Ciało odmówiło posłuszeństwa, a głowa opadła w dół.
– Chcieliśmy cię dopaść po cichu, wiesz? Mieliśmy nadzieję, że król Vertill otworzy osłony, byście zapanowali nad gwałtowną burzą, którą mieliśmy zmiażdżyć stolicę. Planowaliśmy, że wejdziemy do środka, żeby obserwować twój rozwój – powiedział z uśmiechem. – Niestety wpadłaś na Revina i okazałaś się potężna! Jakie to szczęście, że się nie minęliśmy. – Ruszył do przodu i krzyknął do pozostałych: – Zatrzymamy się przy rzece.
CZYTASZ
Pomiędzy Światami - Tom I: Przebudzenie animaga.
FantasyCo byś zrobił, gdyby w jedną noc, zmieniło się całe Twoje życie? Co byś myślał, gdyby siłą przerzucono Cię do innego świata, w którym magia jest codziennością? Czy byłbyś w stanie zaufać bliskim, mimo że przez cały czas skrywali swoje prawdziwe po...