Pov: Bellingham
Wyszedłem ze szpitala i czekałem pod nim na pojawienie się Araújo. Była 19.47... A mieliśmy się tu spotkać o 19. Zaczynałem czuć niepokój. A co... Jak Vinicius mu coś zrobił? Odrazu posmutniałem. Nieee. Wpatrywałem się w chodnik gdy przede mną zatrzymał się czarny wan. Co jest kurwa. Odsunąłm się od niego na bezpieczną odległość. Okno kierowcy zaczęło się otwierać.
- Jude! To ja! Wsiadaj.
Zobaczyłem twarz Ronalda. Ulżyło mi. Myślałem, że ktoś chce mnie porwać.
Wsiadłem do środka. Usiadłem na tylnim siedzeniu.
- I co teraz?
- Jedziemy do Barcelony.
- Okej. Ale ile będzie trwała ta podróż?
- Em... 6 godzin.
- Boże... Aż tyle?
- Niestety. Ale przynajmniej mam żelki. Kwaśne i mleczne (no te takie śmiejżelki białe). Które chcesz?
- Kwaśne. A skąd w ogóle masz ten samochód?
- Pożyczyłem od Valverde.
- Zgodził się!?
- Nie wiem, nie pytałem...
***
Otworzyłem oczy. Spojrzałem na telefon. Było po północy. Byłem szczerze ciekawy ile kilometrów zostało nam jeszcze do Barcelony.
- Daleko jeszcze?
- Nieee. Jeszcze godzinka. Przynajmniej tak pokazuje mapa. Wyspałeś się?
- Średnio, ale już mnie plecy bolą. CO JEST KURWA!?
- Co? O co chodzi?
- Widzialeś tamten znak?
- Który?
- Ten z napisem "Valencia"
- Eee... Nie?
- Jakim sposobem znaleźliśmy się w Valencii?
- Szczerze? Nie mam pojęcia...
- Zjedź na tamto pobocznej po lewej.
Zjechał i jak się zatrzymał wysiadłem z auta i przesiadłem się do przodu.
- Pokaż mapę. Kurwa. Jak mogłeś tego nie zauważyć?
- Przysięgam, że miałem ustawione na Barcelonę! To samo się jakoś ustawiło!
- Dobra. Nie ważne. Weźmy jedźmy na jakiś parking, położymy się spać z tyłu a jutro będziemy myśleć do dalej. Bo spanie na siedząco jest chujowe.
- Dobrze.
______________________________________Myślałam, że to wstawiłam...
CZYTASZ
Araújo x Bellingham ~ Przypadkiem
RomanceChyba nie muszę nic tłumaczyć... Hehe... Ten mecz zostanie mi na długo w pamięci (14.01.24) 16.01.24 - ?