Pov: Vinicius
Nie nie nie. Ja tak łatwo nie odpuszczam. Chłopaki już wyszli z domu i czekali w samochodzie Luki na moje przybycie. Ale ja muszę odbyć jeszcze rozmowę z Jude'em. Telefoniczną, bo telefoniczną ale muszę. Wybrałem do niego numer k czekałem. Chuj jebany mnie zablokował. Na moje szczęście, Rodrygo zostawił tu swój telefon. Włamałem mu się na telefon i ponownie wybrałem numer.
- Halo?
- Boże...
- Masz mi coś do wytłumaczenia.
- Hmmm? Nie.
- Wracasz do Madrytu.
- Nie.
- Carlo musi zostać w Madrycie. Nie obchodzi mnie jak. Masz się tutaj znaleźć jak najszybciej.
- Nie. Z resztą to ty byłeś jednym z powodów, opuszczenia Realu.
- Osobiście zaraz cię tu ściągnę.
- N... Czego nie rozumiesz w przekazie? Co?
Do telefonu Bellingham'a dobrał się Araújo. Nosz kurwa. Nie ma innych zajęć? Rozłączyłem się. Rzeczywiście, nic nie zdziałam. I to mnie tak wkurwia.
- Vini! Kurwa ile można czekać? - Valverde.
- Ktoś do mnie dzwonił. - Vinicius.
Wsiadłem do auta i po kilkunastu minutach byliśmy na stadionie. Na samym środku murawy był postawiony długi stół, a przy nim chyba cała drużyna. Usiadłem z Rodrygo, Valverde i Modrić'em na wolnych miejscach. Czekaliśmy na przybycie trenera.
***
Pov: Ancelotti
Kolacja z moimi już byłymi piłkarzami była wydarzeniem, które zapamaiętam na długo. Nie minał jeden dzień, a ja już czułem pustkę. W między czasie zostałem zalany wiadomościami od kibiców i Xavi'ego. Pytał się on, czy przez przypadek nie chciałbym dołączyć do jego sztabu. Kiedyś bym to wyśmiał, ale teraz? W sumie... Mógłbym mu pomóc. Ale jakby kibice się dowiedzieli... Zabili by mnie.
_______________________________________
Witam, słaby ten rozdział, ale zabrakło mi czegoś między tym co było w ostatnim rozdziale, a tym co chcę napisać, więc takie coś wyszło...
CZYTASZ
Araújo x Bellingham ~ Przypadkiem
RomanceChyba nie muszę nic tłumaczyć... Coś czuję że ten mecz zostanie mi na długo w pamięci... [14.01.24]. Zawiera przekleństwa. 16.01.24 - 12.10.24