☯18☯

93 13 1
                                    

Pov: Bellingham

Położyłem się na łóżku Ronalda. Obok postawiłem butelkę wody. Niestety, mój ukochany mnie zostawił, na kilka godzin, bo ma trening. Nie znam jeszcze za dobrze Barcelony, więc nawet nigdzie nie pójdę... Zostało mi słuchanie muzyki, sprzątanie lub przeglądanie medii. Chociaż tej ostatniej opcji, to wolałbym uniknąć... Nadal miałem od groma, nie odczytanych wiadomości, od moich kolegów z Realu. Ale... W sumie to teraz nie wiem, czy jesteśmy kolegami. Wydaje mi się, że mnie nienawidzą. Nie planuje tam wracać. Ani jako gracz, ani jako turysta.

W pewnym momencie, mimo włożonych w uszy słuchawek, usłyszałem pukanie do drzwi. Początkowo nie planowałem nawet zobaczyć przez wizjer od drzwi kto to taki. Ale ciekawość wzięła górę. Byłem niemalże pewien, że będzie to ktoś kogo nie znam. Ale byłem w błędzie. Był to Robert Lewandowski.

Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że powinien być teraz na treningu. Otworzyłem drzwi.

- Jude? Co ty tu robisz?

Trudne pytanie.

- Noo. Teraz mieszkam tutaj w Barcelonie.

- Okej. Nie wnikam. Jest Araújo?

- Nie. Jest na treningu. Właśnie, a ty też nie powinieneś na nim być?

- Nasz trening zakończył się ponad pół godziny temu.

- Jak to?

Gdzie on w takim razie jest? Zaczynałem się cholernie martwić. A jak mu się coś stało? Boże... Za Robertem, który nadal stał drzwiach, zauważyłem postać mojego ukochanego. Niósł w ręce dosyć spore pudełko.

- Cześć. - Araújo.

- Gdzie byłeś? - Bellingham.

- W cukierni. - Araújo. - A ty Robert co tu robisz?

- Chciałem pogadać o tym najbliższym meczu. - Lewandowski.

- Okej. Tylko może wejdźmy do środka. - Araújo.

Araújo x Bellingham ~ Przypadkiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz