Gdy tylko docieram do domu, od razu wchodzę do łazienki. Włączam światło i zamykam drzwi, ale nie na klucz. Nigdy tego nie robię. Przestałem po tym, gdy świadomie sam zrobiłem sobie krzywdę i znalazłem się przez to w szpitalu. Abigail rozpaczliwie pukała i próbowała dostać się do środka, żeby mnie uratować, a ja nie byłem w stanie podnieść się z podłogi, by przekręcić klucz. Gdy było już po wszystkim i wróciłem do domu ze zszytym i zabandażowanym udem, zawarliśmy umowę. Żadne z nas miało nie zamykać drzwi na klucz i tylko włączać światło, aby było wiadomo, że ktoś jest w środku. Dla naszego bezpieczeństwa. Na początku czułem się z tym niekomfortowo, ale teraz jest to dla mnie coś tak naturalnego, że robię to zupełnie odruchowo.
Rozbieram się do półnagości i podchodzę do lustra. Próbuję ignorować, jak chude i brzydkie jest moje ciało. Patrzę tylko na swój brzuch, na którym już rozlewa się siniak. Jeszcze jest blady, ale wiem, że do jutra nabierze koloru. Ostrożnie dotykam zaczerwienionej skóry, która gdzieniegdzie już teraz jest fioletowa. Zaciskam usta i powstrzymuję piekące łzy, które napływają mi do oczu, gdy przypominam sobie tamtą chwilę. Ból, który wtedy czułem. Właściwie to nadal go czuję, ilekroć wezmę głębszy oddech lub w jakiś sposób zmuszę mięśnie brzucha do działania. Nie pamiętam, jak długo goją się siniaki, jednak już teraz nie mogę doczekać się tego momentu.
Oddycham głęboko. Podchodzę do umywalki, odkręcam kran i ochlapuję swoją twarz zimną wodą. Orzeźwia mnie i odrobinę uspokaja. To miłe uczucie.
— Wróciłam! — Nagle słyszę głos Abigail i aż podskakuję z zaskoczenia. Czuję i nawet widzę w lustrze, jak bije moje serce, poruszając klatką piersiową. Nawet nie wiedziałem, że wróciłem wcześniej od niej. Więc musiała zostać wcześniej w pracy.
Wycieram twarz moim ulubionym, miękkim ręcznikiem, a potem na powrót się ubieram. Przegładzam włosy i upewniam się, że wyglądam względnie normalnie. Dopiero wtedy czuję się na siłach, by wyjść.
— Cześć. — Opieram się bokiem o framugę drzwi. Tymczasem moja siostra kładzie na kuchennej wysepce reklamówkę z logo sieciówki. Czyli jednak spóźniła się nie przez pracę. — Co tam? — pytam i karcę sam siebie. Brzmię dziwnie, jakoś nienaturalnie. — Co fajnego kupiłaś? — Jeszcze gorzej.
Odwraca się do mnie i uśmiecha, lecz zaraz rzednie jej mina. Czuję w sercu ucisk niepokoju, choć jeszcze nie wiem, co jest nie tak.
— Kto ci to zrobił? — W trzech krokach znajduje się obok mnie. Delikatnie dotyka mojego podbródka i podnosi go. Potem czuję jej ciepłe palce na swojej szyi i już wiem, o co chodzi. — No mów, kto ci to zrobił?! — Powtarza z naciskiem.
Chwytam ją za nadgarstki, tym samym dając jej znak, by przestała. Odsuwam się o krok i odwracam wzrok, bo nie mam odwagi spojrzeć jej w oczy. Szczypią mnie policzki i są ciepłe, skąd wiem, że robię się czerwony. Nie wiem, dlaczego tak bardzo się tego wstydzę. Przecież to nie malinka, a tylko... Cóż, prawdopodobnie ślady palców. Zupełnie o tym zapomniałem i nawet nie spojrzałem w lustrze. Więc mogę jedynie domyślać się, że właśnie tak to wygląda.
— William, mów do mnie. — Zaciska ręce na moich dłoniach, które wciąż trzymam. — Proszę.
Widzę łzy w jej oczach i wiem, że jest przerażona. Martwi się o mnie, boi, że powtórzy się koszmar sprzed ponad roku. Nie wiem, jak znalazłem się w szpitalu, ale właśnie tam obudziłem się po pobiciu. A ona siedziała przy moim łóżku, trzymała mnie za posiniaczoną dłoń i płakała. Powiedziała mi, że lekarze dawali mi bardzo małą szansę. A ja do tej pory odczuwam skutki tamtego zdarzenia. Chociażby, na zmianę pogody bolą mnie stawy, a moja lewa dłoń już nigdy nie będzie w pełni sprawna. Uszkodzenia kości i ścięgien były zbyt poważne.
CZYTASZ
Aż do końca [16+] ✓
Teen FictionAdam: Chce zapomnieć o swojej bolesnej przeszłości. Szczelnie zamyka ją w pudle na samym dnie swojej duszy i ma nadzieję, że już nigdy się nie wydostanie. William: Szuka nowego miejsca, gdzie poczuje się bezpieczny i mile widziany. Marzy o tym, żeby...