Rozdział 48 - William

24 6 12
                                    

Chcę jak najlepiej wykorzystać piękną pogodę, bo na przyszły tydzień zapowiadają deszcz. Dlatego wychodzę na taras z książką w jednej i lemoniadą w drugiej ręce. Rozsiadam się na wygodnym leżaku i kładę szklankę w jego uchwycie. Telefon kładę sobie na kolanach, a na nim moją ulubioną zakładkę w jednorożce, którą mam od Magdy. Na uszach mam słuchawki bezprzewodowe, które odtwarzają moje ulubione piosenki.

Udaje mi się przeczytać zaledwie kilka rozdziałów, nim moje skupienie całkiem ulatuje. Co chwilę zapominam ostatnie przeczytane zdania i muszę do nich wrócić. Próbuję ponownie, lecz bezskutecznie. Ciągle coś mnie rozprasza, a to ptak siedzący na gałęzi, a to szczeka jakiś pies lub krzyczy dziecko. Mimo słuchawek doskonale słyszę to wszystko i to bardzo odwraca moją uwagę.

W końcu jestem już tak sfrustrowany, że muszę zrobić sobie przerwę. Odkładam książkę na bok i biorę kilka dużych łyków lemoniady. Moja siostra zrobiła ją dziś rano ze świeżych cytryn, limonek i mięty. Jest tak przepyszna, że moje kubki smakowe wręcz świrują. Mógłbym wypić cały dzbanek na raz, gdyby tylko mój żołądek i pęcherz dały sobie z tym radę.

Słyszę powiadomienie z Messengera, więc odkładam szklankę i podnoszę telefon. Na widok wiadomości od Adama, żołądek podchodzi mi do gardła i serce obija się o żebra. Jeszcze nawet nie wiem, co napisał, ale już sam fakt wystarcza, by pobudzić moją ekscytację.

Adam: skąd wiesz ze jestes gejem???

Adam: w sensie no skad wiedziales ze to to a ne np cos innego????

Gdy mija pierwsza fala zaskoczenia tym pytaniem, potrzebuję jeszcze chwili zastanowienia nad odpowiedzią. Moje palce nie nadążają za mózgiem, dlatego postanawiam wysłać mu wiadomość głosową.

— Wydaje mi się, że podświadomie zawsze to wiedziałem. — Skubię luźną nitkę mojej koszulki, żeby zająć czymś dłoń, która akurat nie trzyma telefonu. — To dość banalny przykład, ale nigdy nie wzdychałem do aktorek z telewizji i tylko mężczyznami się ekscytowałem. I nawet jak jeszcze nie miałem słów, żeby nazwać to, co czuję, to wiedziałem, że jest prawdziwe. I w ogóle to nigdy jakoś szczególnie nie interesowały mnie kobiety. Po prostu nie potrafię sobie nawet wyobrazić siebie w związku z kobietą, to dla mnie nie działa i już.

Wysyłam tę głosówkę, ale nagle przypomina mi się pewna historia, więc nagrywam drugą.

— Pamiętam, że jak byłem w przedszkolu, jeszcze w Londynie — uśmiecham się krzywo, bo to jest dla mnie odrobinę żenujące — to z innymi dzieciakami bawiłem się w dom albo wcielaliśmy się w nasze ulubione postaci. I ja wtedy zawsze chciałem mieć męża i dzieci i nie rozumiałem, czemu innych tak to dziwi. — Wzdycham. — A gdzieś w podstawówce zabujałem się w takim chłopaku. Teraz nawet nie pamiętam jego imienia. Ale na walentynki dałem mu czekoladki. — Krzywię się z żalem. — Wyrzucił je do kosza.

Już nie pamiętam, dlaczego mu to mówię. Kontekst zgubił mi się gdzieś w głowie.

— W każdym razie — mówię już na sam koniec. — Nigdy nie zakochałem się w kobiecie i one mnie nie interesują. I tylko mężczyźni mnie podniecają. — Chwila ciszy. — Dlaczego pytasz?

Na ekranie pojawiają się trzy skaczące kropki, które informują mnie, że Adam wpisuje wiadomość. Kilkakrotnie znikają i znów się pojawiają. Wyobrażam sobie, że chłopak siedzi na swoim łóżku i zastanawia się, jak ugryźć w słowa to, o czym myśli. Czuję zawód, gdy żadna wiadomość ostatecznie się nie pojawia.

Podejrzewam, że ciekawi go to dlatego, że parę dni temu razem oglądaliśmy "Heartstoppera". Pewnie ten kryzys tożsamości Nicka utyka mu w pamięci. Też tak czasem mam, że nawet parę dni po obejrzeniu lub przeczytaniu czegoś, wciąż analizuję niektóre wątki.

Tak jak na przykład w tym momencie. Z tą jednak różnicą, że teraz próbuję zrozumieć moje własne uczucia i myśli. Wiem, czym jest ten cichy głosik, który od jakiegoś czasu szepcze do mojego serca i wcale mi się to nie podoba. Nie mam pojęcia, co mam ze sobą zrobić. Chcę po prostu ignorować to wszystko, lecz nie daję rady. To trochę boli.

Muszę przez jakiś czas pobyć całkiem sam. Dlatego robię pierwszą rzecz, która przychodzi mi do głowy: piszę wiadomość na naszej grupie.

Will(k): Przez kilka dni prawdopodobnie będę odzywał się mniej, bo czuję się źle. Chcę, rzebyście wiedzieli, że nie ignoruję was tak naprawdę

Lis: Wszystko w porządku???????

Lis: Możemy o tym pogadać, jeśli chcesz

Sknerus: +1

Will(k): Problemy sercowe 😜

Will(k): Jest okay, po prostu muszę przemyśleć parę rzeczy i być sam trochę

Lis: Ok, ale jak coś to jestem

Sknerus: Też

Will(k): Dziękuję 💙

Odkładam telefon i raz jeszcze podejmuję próbę skupienia się na lekturze. Nic z tego.

Dlatego wracam do domu. Odkładam słuchawki na łóżko, a sam siadam przy biurku. Sięgam po swój pamiętnik i najpierw ozdabiam dwie strony kolorowym papierem, naklejkami i pieczątkami. Zapisuję datę i wtedy zaczynam pisać. Wyrzucam z siebie wszystkie myśli i uczucia, które tak mi ciążą. Dzielę się ze swoim pamiętnikiem wszystkimi wątpliwościami i razem z nim zastanawiam się nad tym, co siedzi w moim sercu i co z tym zrobić. Słowa właściwie same się ze mnie wylewają, wcale nie muszę zbytnio się nad nimi zastanawiać. Pozwalam im swobodnie płynąć, a ręka porusza się automatycznie.

Lubię ten dźwięk i uczucie, gdy stalówka pióra wiecznego gładko sunie po papierze. To takie przyjemne.

Gdy kończę pisać, jestem znacznie spokojniejszy. W mojej głowie wreszcie panuje względna cisza i z tego powodu czuję ulgę. To zupełnie tak, jakbym oczyścił się z całego ciężaru, zostawił go bezpiecznie na papierze.

Teraz czytam moje chaotyczne zapiski. Próbuję zrozumieć, o co mi chodzi w niektórych fragmentach, gdzie moje myśli są wyjątkowo chaotyczne i niezrozumiałe. Po chwili muszę zacząć szybciej mrugać, żeby pozbyć się łez. Choć mam w sobie spokój, nie potrafię odgonić tego lęku i bólu, które razem czają się pod moją skórą. Szybko ocieram oczy, żeby je odgonić. Przecież nic mi nie jest, wszystko w porządku. Nic złego wcale się nie dzieje.

Zamykam pamiętnik. Nie mogę na niego patrzeć.

Aż do końca [16+] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz