Rozdział 45 - Adam

33 6 14
                                    


Okazuje się, że tak naprawdę żadne z nas nie potrafi otworzyć szampana. Przez chwilę na zmianę próbujemy to zrobić, aż wreszcie korek wystrzela w rękach Williama. Podskakuje i wygląda na śmiertelnie wystraszonego hukiem.

Zanim Magda zdąży podłożyć kieliszki, spieniony płyn ścieka mu po palcach. Magda przejmuje butelkę, a on oblizuje sobie dłoń. Gdy na to patrzę, czuję jakiś dziwny dreszcz w brzuchu. Zmuszam się do odwrócenia wzroku, bo od tego kręci mi się w głowie.

Boże, co się ze mną dzieje? Dlaczego nagle tak na niego reaguję?

— Gruszkowy. — William wyciera rękę chusteczką. — Lubię.

— Nigdy takiego nie piłam, ale stwierdziłam, że może być dobry. — Dziewczyna podaje mi kieliszek ze złotym, musującym płynem. Utykam w nim wzrok. — Nie mieliśmy świeczek, to życzenie wypij z szampanem.

— Życzenie? — Zmienia pozycję, wyciąga przed siebie nogi. Zdjął buty, ale ja dopiero teraz zauważam, że ma biało-zielone skarpetki w czterolistne koniczyny. Podnosi głowę i patrzy w niebo. Odruchowo podążam za jego wzrokiem. Nie ma ani jednej chmury, nad nami fruwają tylko jaskółki. — Dobrze, mam jedno. Jak powiem, to się nie spełni, prawda?

— Teoretycznie możemy ci pomóc je spełnić. — Nie wiem, dlaczego to mówię. Czuję na sobie wzrok Magdy, a gdy na nią zerkam, uśmiecha się sugestywnie. Nie mam pojęcia, co tam sobie myśli, ale na pewno nie jest to nic dobrego. Przewracam oczami.

— No chyba, że to jednorożec. — Magda śmieje się wesoło. — Nie stać mnie na jednorożca.

William chichocze. Kręci głową i nagle w jego oczach pojawia się dziwny błysk. Trochę melancholijny i rozmarzony.

— To chciałbym... — Bierze głęboki wdech. Teraz patrzy na swojego szampana. — Chciałbym kiedyś się zakochać, ale szczęśliwie — wyznaje, co szczerze mówiąc, trochę mnie zaskakuje. Jednym haustem opróżnia kieliszek i wyciera usta wierzchem dłoni. — A wy?

Zaczynam panikować, bo nie jestem w żaden sposób przygotowany na to pytanie. Nie mam pojęcia, co powinienem powiedzieć. W głowie mam pustkę i brak mi jakiegokolwiek pomysłu na to, czego mógłbym chcieć. Tak naprawdę mam już wszystko - bezpieczny dom bez przemocy, przyjaciół i skończoną szkołę. Nie wydaje mi się też, bym zasługiwał na cokolwiek więcej. Nic lepszego już nigdy mnie nie spotka.

— Ja... — Zaczyna Magda. — Hmmm, w sumie fajnie by było zamieszkać w Krakowie albo Wrocławiu. Te miasta są prześliczne. — Wzrusza ramionami. — Nic lepszego nie wymyślę — śmieje się lekko.

Patrzą na mnie, a ja tylko jeszcze bardziej kulę się w sobie. Moje serce wali jak szalone i trudno mi się oddycha. Przez moment świat rozmywa mi się przed oczami. Dopiero dłoń Magdy na moim udzie sprowadza mnie na ziemię. Mrugam szybko.

— Nie wiem — wyduszam cicho. Tak naprawdę, jest jedna jedyna rzecz, której pragnę. Tyle że ona nigdy przenigdy się nie spełni. Dlatego nie ma najmniejszego sensu w mówieniu tego na głos ani nawet myśleniu o niej. — Mam już wszystko — mruczę.

Magda uśmiecha się do mnie pokrzepiająco, ale we mnie uderza myśl, że o tym nie wie nawet ona ni Profesorek. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałem. To zbyt bolesne.

— Muszę zapalić.

Wstaję i odchodzę na kilka metrów. Żadne z nich nie lubi zapachu papierosów, więc przynajmniej trochę ograniczę im męki. Oczywiście najlepiej by było, gdybym w ogóle nie palił. Ale w tej chwili głód nikotynowy jest zdecydowanie silniejszy ode mnie i czuję, że jeśli zaraz go nie zaspokoję, to zwariuję.

Aż do końca [16+] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz