Rozdział 46 - William

32 5 18
                                    

Wyrzucam do kosza resztki czegoś, co w teorii miało być babeczkami marchewkowymi. W praktyce ciasto wyszło mi zbyt rzadkie i jeszcze je przypaliłem, bo zupełnie o nich zapomniałem.

Ja tylko chcę zrobić coś miłego, skoro Adam dziś przychodzi. Ale jak widać, nie potrafię niczego zrobić dobrze i nie powinienem w ogóle pchać się do kuchni. Dobrze, że przynajmniej nikt nie widzi mojej sromotnej porażki. Może jeśli dobrze wywietrzę i posprzątam, to Adam niczego nie zauważy.

Jednak szybko się okazuje, że babeczki w piekarniku to nie jedyna rzecz, o której zapominam. Słyszę dzwonek do drzwi, a zegar ścienny informuje mnie, że już jest po szesnastej. W kuchni jest bałagan, a ja jestem upaćkany mąką i ciastem. Wszystko jest nie tak.

Mam ochotę usiąść na podłodze i płakać z bezsilności. Zamiast tego z zaciśniętymi zębami idę wpuścić przyjaciela do środka.

— Przepraszam za wszystko — wyrzucam z siebie, nim Adam zdąży w ogóle na mnie spojrzeć. Mruga zdziwiony i przez chwilę nie wie, co się dzieje. — Chciałem zrobić coś fajnego, ale nic mi nie wyszło i jeszcze...

— Hej. — Ostrożnie kładzie mi dłonie na ramionach, więc się zamykam. Patrzę w jego rozbiegane ciemno oczy. Wcześniej chyba nie zwracałem na to uwagi, ale są naprawdę ładne. Jak gorzka czekolada. — Spoko. Jestem najlepszym przykładem, że... — Odwraca głowę i chrząka niezręcznie. Puszcza mnie i cofa się o krok, a ja już tęsknię za ciepłem jego dłoni. — Co się stało w sumie?

Wchodzi do środka i zdejmuje buty, a ja mówię mu o tym, jak bardzo chciałem mu trochę zaimponować i zrobić babeczki. Widzę wyraźnie, że jest tym zaskoczony i chyba nawet onieśmielony. Jego policzki przybierają delikatnie różowy odcień, co tak bardzo mi do niego nie pasuje, że jest aż urocze. Bo Adam kojarzy mi się właśnie z taką silną, skrytą i tajemniczą osobą, której nie można tak łatwo przejrzeć. Nie wszystko to jest prawdą, choć jego rzeczywiście czasami trudno jest zrozumieć. Jest także zdecydowanie bardziej delikatny i wrażliwy, niż chce to pokazać.

Myślę o tym, że generalnie moje wyobrażenia na jego temat w większości mijają się z rzeczywistością. A ja tak naprawdę nie znam go zbyt dobrze, nie wiem, o czym myśli ani jakie brzemię dźwiga. Oczywiście poza tym, co widać powierzchownie.

Chcę odkryć to, co Adam ma w środku. Chcę rozwiązać zagadkę, którą dla mnie jest i zrozumieć go lepiej.

— Jak chcesz — odzywa się Adam i tym ściąga mnie z powrotem na ziemię — to możemy razem zrobić jakieś babeczki. Hm?

Prawdopodobnie uśmiecham się teraz tak szeroko, jak jakieś dziecko, któremu ktoś wręcza zabawkę. Czuję się trochę głupio, ale nic nie poradzę na to, jak bardzo ekscytuje mnie wizja pieczenia razem z nim. Od zawsze uwielbiam podglądać moją siostrę w kuchni i pomagać tacie w wycinaniu ciasteczek. Ale sam chyba za bardzo boję się błędów, które ciągle popełniam. Tak jak dosłownie parę minut temu.

Adam traci zapał, bo milczę, dlatego szybko macham rękami.

— Chcę! — zapewniam hardo. — Masz jakiś sprawdzony przepis?

Wzrusza ramionami.

— Nie potrzebuję przepisu. — Wchodzimy do kuchni, w której wciąż walają się brudne miski, łyżeczki i rozlane składniki. Chłopak zdaje się wcale tym nie przejmować, choć jednocześnie trzyma się z daleka od glutowatego żółtka jajka, które leży sobie na blacie. — Ciasto jak ciasto.

— Oooooooookej. — Splatam ramiona za plecami i zaczynam delikatnie bujać się na nogach. — To zdaję się na mistrza.

— MY mieliśmy robić. — Przechyla głowę. — Nie JA.

Aż do końca [16+] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz