Mam mętlik w głowie i jest mi strasznie niezręcznie wobec tego, co się przed chwilą wydarzyło. Wciąż czuję na ciele ślad po palcach Williama, które powodowały rozchodzące się fale potwornych dreszczy.
Ale nawet nie chodzi o to, że mam okropne łaskotki. On po raz pierwszy był tak bardzo blisko mnie. Ciało przy ciele, oddech przy oddechu i śmiech przy śmiechu. To było takie... Elektryzujące. Wyzwalające.
Staram się o tym nie myśleć, szczególnie w jego obecności, bo za każdym razem nawiedza mnie nowa fala skurczy w brzuchu. To trochę tak, jakby zamieszkały w nim szalone fretki i skakały dookoła, drapiąc wszystko i muskając ogonkami. A może raczej ptaki, z tymi swoimi szponami i dziobami. Przy tym moje serce wali jak młot dzierżony przez kowala.
Nie rozmawiamy o tej sytuacji, ale chyba nie udajemy, że nic się nie wydarzyło. Rzucamy sobie ukradkowe spojrzenia, gdy wspólnie przygotowujemy nowe ciasto na babeczki. Rozpiera mnie dziwną radość, choć nie potrafię nazwać jej źródła. A może po prostu boję się, że jeśli to zrobię, to stanie się realne.
Nagle nasze telefony zaczynają dzwonić, a na ekranach pojawia się zdjęcie profilowe naszej na Messengerze. Ja mam palce ubrudzone ciastem, więc to William odbiera. Kładzie telefon na chlebaku tak, żebyśmy obaj byli widoczni w kamerce. Na ekranie widzę Magdę i Aleksa. W tle widzę jezioro i drzewa. Zastanawiam się, gdzie teraz są.
— Ooo, co robicie? — Magda przysuwa twarz do ekranu, tak jakby w ten sposób mogła lepiej zobaczyć.
— Adaś — krzywię się na to zdrobnienie — uczy mnie robić babeczki. — Podnosi do góry szklankę. W środku pływa białko jajka ze skorupkami. — Nie umiem nawet rozbić jajka!
Chrząkam, żeby ukryć swój śmiech. Znikam z kadru, żeby umyć ręce. Wycieram je w papierowy ręcznik i wyrzucam go do kosza pod zlewem.
— Dobra, ale słuchajcie — odzywa się Aleks. Staję obok Williama i splatam ramiona na piersi. — Bo z Madzią mamy taki pomysł, żeby we czwórkę pojechać do Krakowa na parę dni.
— Żeby uczcić skończoną szkołę — wtrąca się dziewczyna. Jest tak podekscytowana, że nie może usiedzieć w miejscu. — Przejechalibyśmy się karocą, poszli do escape roome'u i domu strachów... — wymienia rozmarzona.
Z każdym kolejnym słowem widzę u Williama coraz to większą ekscytację. Wyraźnie podoba mu się ten pomysł, ale ja chyba nie jestem do niego przekonany. Nie potrafię wyobrazić sobie tak daleko od domu, w obcym miejscu przez kilka dni. Na pewno nie potrafiłbym zasnąć w nieswoim łóżku. Nie mówiąc już o jedzeniu posiłków przygotowanych przez osoby, których nie znam, a przecież nie miałbym wielkiego wyboru.
Potrafię sobie wyobrazić, jak świetne muszą być wycieczki z najlepszymi przyjaciółmi. Sam chcę przeżyć coś takiego, ale z drugiej strony... Boję się. Chyba nie umiem być tak samodzielny, jak bym tego chciał.
— Dla mnie super, ale — mówi William i szeroko się uśmiecha. — Żadnego domu strachów, proszę.
— Podbijam. — Aleks zgodnie kiwa głową. — Nie ufam Magdzie w takim miejscu.
Ani nie przytakuję, ani nie kręcę głową. Po prostu wlepiam wzrok w telefon i udaję, że interesuje mnie rozmowa, która tak naprawdę wcale mnie nie dotyczy. Bo przecież nigdzie się nie wybieram.
Przyjaciele omawiają szczegóły i ustalają wstępną datę na przyszły tydzień. Już po chwili mają nawet wybrany hotel i niemal cały plan na każdy dzień. Mimo wszystko jestem pod wrażeniem.
— Adam? — William odwraca się do mnie. Spinam się pod jego badawczym spojrzeniem. — Nic nie mówisz.
Wzruszam ramionami i wciąż się nie odzywam. Nie wiem, co właściwie mam powiedzieć.
CZYTASZ
Aż do końca [16+] ✓
Teen FictionAdam: Chce zapomnieć o swojej bolesnej przeszłości. Szczelnie zamyka ją w pudle na samym dnie swojej duszy i ma nadzieję, że już nigdy się nie wydostanie. William: Szuka nowego miejsca, gdzie poczuje się bezpieczny i mile widziany. Marzy o tym, żeby...