Colette
Wyszłam ze szkoły po czternastej. Zatrzymałam się na chwilę na szczycie schodów, żeby poprawić ramię plecaka i rzuciłam okiem na Raidena, który stał na dole i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Odwróciłam jednak wzrok, gdy na mnie zerknął. Zaczęłam schodzić powoli na dół, a moją uwagę przykuł wtedy czarny samochód, stojący po drugiej stronie ulicy. A raczej jego właściciel, który w czarnej, skórzanej kurtce się o niego opierał. Miał skrzyżowane ręce na klatce piersiowej i założone okulary przeciwsłoneczne.
Od razu go rozpoznałam.
Podeszłam do niego dość szybko i rzuciłam mu się na szyję, jak tylko rozłożył ramiona.
– Hayden, tęskniłam – przywitałam się z kuzynem, jak tylko się od niego odsunęłam. – Co ty tu robisz? Myślałam, że zobaczymy się dopiero w piątek, jak pojedziemy do Golden Creek.
– Wiem, ale byłem u twojego taty w firmie i poprosił mnie, żebym cię odebrał i zabrał do domu, bo on musi coś jeszcze załatwić. Nie cieszysz się?
– Oczywiście, że się cieszę. Nie mogę się doczekać weekendu. Szkoda, że jeszcze nie jestem pełnoletnia, to byśmy poszli z Mallory trochę potańczyć w Golden Creek.
– Jeszcze musisz trochę na to poczekać – odpowiedział i obszedł samochód, żeby otworzyć mi drzwi. – Pakuj się. Ale jak będziesz miała urodziny, to zabieramy cię na picie i tańce, przysięgam. Twoja mama już się o to boi.
– Nie dziwię się jej. Też bym się bała puścić gdzieś z tobą moją córkę – powiedziałam, wsiadając na miejsce pasażera.
– Twoi rodzice mnie uwielbiają. Jestem dla nich, jak ich kolejne dziecko. Adoptowane.
– Dużo już ich mają. Pewnie już nawet nie potrafią nas doliczyć.
Hayden się zaśmiał i zamknął mi drzwi. Obszedł samochód i po chwili wsiadł za kierownicę, odjeżdżając spod budynku z piskiem opon.
Obróciłam głowę w stronę blondyna, gdy zdjął okulary i podał mi je, żebym mu je przytrzymała.
– Aha, a nie miałem jeszcze odebrać Liama? – zapytał nagle.
– Nie, bo ma trening w kosza.
– On gra?
– Nie gra w drużynie, ale lubi sobie pograć po szkole. Później pewnie przyjedzie razem z Raidenem. Tym takim wysokim brunetem – powiedziałam, gdyby nie skojarzył po imieniu.
– Aha, wiem. – Pstryknął kilka razy palcami. – To ten, który cię irytuje.
– Dokładnie.
– Kto się lubi, ten się czubi. Na odwrót? Kto się czubi, ten się lubi?
Zaśmiałam się głośno.
– No jakoś tak to leciało, nie śmiej się. A ładnie byście razem wyglądali.
– Coś piłeś, Hayden? Bo jak tak, to ja jednak nie chcę z tobą jechać. Boję się o moje życie – zażartowałam, patrząc na niego z udawaną powagą. – Aż mi się niedobrze zrobiło na samą myśl. Nie mów mi takich rzeczy, okej?
– A podoba ci się ktoś teraz?
– Nie – odpowiedziałam szczerze. – Wiesz, jacy są chłopcy w moim wieku, których znam? Niedojrzali. Wolę poczekać na kogoś wyjątkowego.
– Dobra decyzja. Dalej oglądasz te swoje Bollywoody?
– Oczywiście. I to z mamą. Dawno w sumie nie oglądałyśmy. Dzięki za przypomnienie. Tata ci raczej nie podziękuje, gdy się dowie, że to przez ciebie będziemy dzisiaj oglądać.
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...