Rozdział 23

3.2K 193 63
                                    

Colette

Siedziałam w bibliotece, czekając na Raidena, który powinien już skończyć trening. Mój telefon się zaświecił, dlatego od razu po niego sięgnęłam. Myślałam, że to Raiden, ale to jednak był mój brat.

Tristan: Chcesz pojechać w piątek po meczu do Golden Creek? Wezmę samochód. Możemy tam zostać do niedzieli.

Czułam, że albo Hayden się wygadał i dowiedział się o wszystkim albo on po prostu potrzebuje wyjechać z miasta i odetchnąć. Od razu się zgodziłam. Też chciałam trochę odpocząć za miastem.

Odłożyłam telefon i spojrzałam na Raidena, który bez słowa opadł na krzesło po drugiej stronie stołu, przy którym siedziałam.

– Nie wypijemy tu kawy – powiedział zadowolony.

– Co ty nie powiesz? Już kończę. Muszę tylko spakować wszystko do torby. Obok jest kawiarnia.

– Czemu nie chcesz iść do waszej?

– Bo doniosą mamie.

Zdziwiłam się, gdy zaprosił mnie na kawę. Nie wiedziałam, czemu to zrobił. I czemu ja się w ogóle na to zgodziłam? Mogłam sobie wrócić do domu i posiedzieć w swoim pokoju. Tymczasem siedziałam naprzeciwko Raidena, który miał ten swój irytujący, pewny siebie wyraz twarzy.

Wrzuciłam wszystko do plecaka i założyłam płaszcz, obserwując go. Nawet na chwilę nie oderwał ode mnie wzroku.

– Gotowa na naszą randkę?

– Dostałeś wczoraj w głowę piłką do kosza? – zapytałam go, a on cicho się roześmiał. – To nie jest żadna randka, przestań tak mówić. Na randkę bym się nie zgodziła.

– Nie?

– Nie ma takiej opcji. Rusz tyłek, albo idę sama.

W ciszy przeszliśmy do kawiarni, która była obok biblioteki. Już na wejściu poczułam zapach kawy, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. W środku nie było wiele osób. Tylko kilka stolików było zajętych. Głównie przez osoby, które wpatrzone były w swoje książki lub laptopy. Podeszliśmy do lady i poprosiłam o białą kawę. Raiden zamówił taką samą. Jednak gdy chciałam sięgnąć po portfel, zatrzymał mnie i podał pani gotówkę.

– Nie musisz za mnie płacić – szepnęłam, czując się nieco nieswojo.

– To ja cię tu zaprosiłem – odpowiedział z uśmiechem. – Poza tym ostatnim razem też poszliśmy na kawę i nie chciałaś pieniędzy.

– Bo wtedy przegrałam i miałam zabrać cię na kawę, więc to zrobiłam. Dziwnie by było, gdybyś musiał za nią płacić – powiedziałam, gdy szliśmy do wolnego stolika.

– Tamto to był tylko pretekst, żeby spędzić razem trochę czasu – stwierdził, zdejmując kurtkę.

– Czemu?

– Co czemu?

– Czemu chciałeś spędzić razem czas? – zapytałam, odwieszając płaszcz.

Zajęłam miejsce przy stoliku, a Raiden wciąż milczał. Nie zamierzałam go pospieszać. Byłam po prostu ciekawa.

– U was w domu większość czasu spędzam z Liamem. No i z Vivi. A my nie mieliśmy zbytnio okazji, żeby...

– Przecież rozmawiamy ostatnio – przerwałam mu.

– Wiem, ale wtedy nie rozmawialiśmy. Dlatego chciałem też dzisiaj wyjść i gdzieś posiedzieć. No, ale myślałem, że się nie zgodzisz na tę randkę.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz