Colette
Raiden był już na sali z boiskiem do koszykówki, kiedy na nią weszłam w przerwie obiadowej. Odkąd w moim szkolnym życiu zapanował spokój, polubiłam tę szkołę. Max przestał mnie zaczepiać, a gdy on przestał, to inni także. Mogłam normalnie być aktywna na lekcji i nie słyszałam za sobą żadnego negatywnego komentarza. Chociaż wiedziałam, że za plecami o mnie gadają. Tylko tak, żebym tego nie usłyszała.
Odłożyłam plecak i podeszłam do niego wolnym krokiem. Byłam pewna, że mnie widział, ale był skupiony na rzucie do kosza.
– Nie popisuj się – powiedziałam, zanim rzucił, ale i tak trafił.
Poszedł po piłkę i stanął naprzeciwko, podając mi ją. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. Nie byłabym zbyt chętna do gry, ale chwyciłam piłkę. Jednak żadne z nas się nie poruszyło. Staliśmy blisko, wpatrując się w siebie. Jego wzrok czasem uciekał na moje usta, ale widziałam też w jego oczach wiele wahania. Jakby chciał mnie pocałować, ale hamował się, jak tylko mógł. Przełknęłam mocniej ślinę, bojąc się, że niedługo może mnie czekać mój pierwszy w życiu pocałunek. I to na dodatek z Raidenem. No wyglądał, jakby chciał to zrobić! A ja bałam się, że zrobię coś nie tak.
Sama nie wiedziałam, jak wyobrażałam sobie mój pierwszy pocałunek. Jednak byliśmy sami, staliśmy pod koszem... Wydawało się, że to idealny moment. Choć zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś zaraz tego nie zepsuje i nie wejdzie czasem do środka.
Chciałam, żeby mnie pocałował.
Nie miałam w sobie odwagi, żebym to ja go pocałowała.
– Collie – wyszeptał i nawet przez chwilę zdawało mi się, jakby nagle znalazł się jeszcze bliżej.
Wstrzymałam oddech, kiedy położył swoją ciepłą dłoń na moim policzku.
– Mogę?
Ledwo zauważalnie skinęłam głową. On jednak dostrzegł ten drobny gest.
Gdy się zbliżył, przymknęłam oczy, czując, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Jego miękkie usta po chwili delikatnie dotknęły moich. To było delikatne muśnięcie, jednak z wrażenia wypuściłam piłkę z rąk, a dźwięk jej uderzenia o parkiet rozniósł się po całej sali.
Raiden Lacey mnie pocałował.
Mnie.
RAIDEN LACEY NAPRAWDĘ MNIE POCAŁOWAŁ.
P O C A Ł O W A Ł
MNIE!
Byłam wręcz pewna, że jestem czerwona jak burak. Czułam gorąc na moich policzkach.
Nie mogłam przestać się uśmiechać, kiedy się ode mnie odsunął. On też przygryzał dolną wargę, jakby próbował powstrzymać szeroki uśmiech.
– Wow – wyszeptałam, odwracając wzrok. Czułam się trochę speszona. – Ręce mi się trzęsą.
Raiden cicho się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie, obejmując mocno.
– Ja... Ummm... Podobało ci się? Czy zrobiłam coś nie tak? – zapytałam nieśmiało, ale chciałam wiedzieć. Chciałam wiedzieć, by nie powtórzyć drugi raz tego samego błędu.
– Było idealnie – powiedział cicho.
– Naprawdę? Czy mnie wkręcasz?
– Słowo harcerza.
– Którym nie byłeś! – zaśmiałam się i klepnęłam go w ramię, odsuwając się od niego.
– A skąd wiesz? Byłem przez chwilę, ale nauczyłem się tylko, jak wiązać różne węzły. Och, chyba niezbyt dobrze to zabrzmiało – powiedział, kiedy moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły. – Sorry, Collie!
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...