Colette
Dwa tygodnie po balu wybraliśmy się w weekend pod namioty. Podjechaliśmy po Raidena, który szybko schował torbę do bagażnika i wskoczył na wolne siedzenie obok mnie. Przywitał się z rodzicami, a Vivi od razu wystawiła rękę, żeby przybił jej piątkę, co też szybko zrobił.
– Cześć, kochanie – szepnął mi do ucha.
– Hej. Tata mówił, że możemy podjechać na kajaki, jak masz ochotę popływać. Tylko musimy najpierw rozstawić namioty, bo Genevieve powiedziała, że nie chce pływać.
– Powiedziałam, że mogę, jeśli będę mogła płynąć w pojedynczym – wtrąciła moja młodsza siostra. – Nie chcę znów pływać z tatą, bo znów wpadniemy do wody.
– Tak, a tata chce, żeby płynęła z nim albo chociaż z mamą, a drugie z nich popłynie pojedynczym – wyjaśniłam mu w skrócie.
– A przyjdziesz w lipcu na moje urodziny, Raiden? – zapytała go.
– Oczywiście, że przyjdę. Nie mogę się doczekać. Chyba że twoja siostra nie będzie chciała mnie zabrać.
– Ona nie ma nic do gadania, bo to ja cię zapraszam – powiedziała Vivi, spoglądając na mnie. – Słyszysz? Ma przyjść.
– Dobrze – zaśmiałam się, unosząc obie dłonie w obronnym geście. – Skoro go zaprosiłaś, to na pewno przyjdzie. Przecież mu nie zabronię. No chyba, że jednak go niedźwiedź zje – dodałam, a mama parsknęła śmiechem.
– Pani Hargrove, ale proszę się nie śmiać – powiedział poważnie Raiden. – Ja nie wiem, czy ja przeżyję tę noc. Boję się o swoje życie. Jeszcze wiele cudownych chwil przede mną. Nie mogę tak skończyć.
– To będziesz uciekał razem z Clyde'em – zaśmiała się, a tata od razu na nią zerknął i uniósł brew. – Aha, Collie...Wzięliśmy tylko ten rodzinny namiot. Na osiem osób. Więc śpimy wszyscy razem, ale będzie sporo miejsca.
– Okej, w porządku – wzruszyłam ramionami, bo jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Wiedziałam, że i tak będziemy spać z Raidenem obok siebie. Po prostu zbyt dużo nie porozmawiamy przed snem. Czułam, że to nie był przypadek, tylko po prostu tata nie chciał, żebyśmy spali oddzielnie. Nie miałam im jednak tego za złe. Rozumiałam ich. Pewnie sama bym tak zrobiła, gdybym była mamą.
– Raiden, jak prawko?
– We wtorek mam egzamin. Trochę się stresuję – odpowiedział tacie. – Boję się, że nagle ktoś mi wyskoczy pod koła. Albo wyjedzie.
– Nie myśl negatywnie. Wszystko będzie dobrze. Teorię zdałeś przecież bez problemu.
– No i dostałem się na studia – powiedział, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy. Nie wspominał mi, że to już miał mieć wyniki. – Finanse i rachunkowość.
– Gratulacje – wyszeptałam, patrząc na niego z dumą. Od razu się do niego przytuliłam. – Wiedziałam, że ci się uda. Tak się cieszę. A ty? Cieszysz się?
– Tak – odpowiedział, kiwając głową. – W końcu to właśnie na ten kierunek chciałem iść. Na szczęście mam stypendium.
– Jak będziesz szukał praktyk, to wiesz, gdzie jesteś mile widziany, Raiden – odezwał się tata. – Theo na pewno się tobą zaopiekuje i wiele cię nauczy.
– Dziękuję, panie Hargrove.
Skończyło się na tym, że najpierw pojechaliśmy na kajaki. Vivi płynęła z mamą, ja z Raidenem, a tata sam. Płynęliśmy z Raidenem pierwsi, zostawiając resztę nieco z tyłu. Chciałam też z nim chwilę porozmawiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/372540467-288-k317089.jpg)
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...