Rozdział 11

3.7K 189 59
                                    

Colette

– Wujek! – Ucieszyłam się na jego widok, jak tylko weszliśmy do domu i go zauważyłam.

– Czy to moja ulubiona chrześnica? – zapytał z uśmiechem. – Kiedy ty tak urosłaś, co? Dopiero byłaś taka malutka, a zaraz zaczniesz przyprowadzać chłopaków do domu. Chyba że już to robisz...

Tata odchrząknął głośno, zwracając na siebie uwagę, a wujek puścił mi oko i poszedł przywitać się z Liamem. Przywitałam się z ciocią i Finnem i pobiegłam do swojego pokoju, żeby zrzucić z siebie mundurek.

– Cześć, Leo – przywitałam się z moim modelem szkieletu. – Co słychać? Wszystko w porządku? Super.

– Ty to jednak jesteś dziwna, Collie.

Odwróciłam się i spojrzałam na Finna, który stanął w progu mojego pokoju i oparł się o framugę, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uniosłam brew, przypatrując się brunetowi. Byliśmy takiego samego wzrostu, ale on miał ciemne oczy, które teraz uważnie mnie obserwowały, czekając na moją odpowiedź.

– Ty też i jakoś wszyscy cię tolerują. Oprócz Liama. Znowu przez cały weekend będziecie się kłócić?

– Nie. Tylko, gdy waszego taty nie będzie w pobliżu. No i mojego. Mogę? – Wskazał na łóżko.

– Nie – odpowiedziałam od razu, ale on i tak się na nie rzucił. – Musisz być taki irytujący?

– Tak.

No tak... Raiden się dzisiaj ze mną nie droczył, to on musi. Równowaga musi być zachowana, pomyślałam i w ciszy zaczęłam przeglądać szafę, żeby znaleźć coś odpowiedniego do przebrania.

– Twoja mama wyładniała, czy mi się wydaje?

– Zapytaj mojego taty. Na pewno się ucieszy, jak to usłyszy – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. – I z pewnością ci odpowie.

Finn roześmiał się, ale zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, w drzwiach pojawił się jego tata. Stanął w progu, patrząc na nas z uniesioną brwią.

– A ty co się tak rozwaliłeś na jej łóżku? – zapytał, krzyżując ręce na piersi.

– Nie! Nie przenosimy imprezy do mojego pokoju – powiedziałam od razu, prostując się. – Zaraz Liam tu przyleci, oni zaczną się kłócić, więc tata też tu przyjdzie. Idźcie stąd. Nie chcę was tu.

Finn spojrzał na swojego tatę z uśmiechem.

– Po kim ona taka jest? – zapytał z udawaną powagą.

– Po ojcu. Zdecydowanie – odpowiedział jego tata, patrząc na mnie z rozbawieniem w oczach.

Wypchnęłam ich z pokoju, jak tylko Finn łaskawie się podniósł i zamknęłam drzwi, przekręcając przy okazji zamek, żeby nikt ponownie nie wszedł do środka. Zwłaszcza podczas mojego przebierania.

Hayden: COOOOLLLLIIIIEEEEEE

Ja: HAAAAAYYYYYDDDDEEEEEENNN

Ja: Cokolwiek chcesz, moja odpowiedź brzmi: NIE.

Hayden: Chciałem tylko zapytać, jak tam moja ulubiona parka i czy coś się zmieniło od powrotu z Golden Creek

Ja: Twoja ulubiona parka? Czyli moi rodzice... Nic się nie zmieniło. Wciąż tak samo mocno się kochają. Co chwilę z nimi gadasz, więc sam mógłbyś ich o to zapytać...

Hayden: Bardzo śmieszne, Hargrove. A teraz opowiadaj

Ja: Nic się nie wydarzyło. Kompletnie nic. I skończ drążyć temat.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz