Rozdział 16

3.1K 190 55
                                    

Colette

Przeklęty Raiden Lacey.

Miałam trzymać się od niego z daleka, tymczasem siedziałam w jego pokoju, tak blisko niego, że praktycznie stykaliśmy się ramionami.

Miałam fatalny poranek. Zoey nie było na pierwszej lekcji, co wykorzystywał na każdym kroku Max. W końcu pękłam i wybiegłam ze szkoły. Nie spodziewałam się, że akurat Raiden mnie zauważy. No i w ogóle nie pomyślałabym, że za mną pójdzie i pójdzie ze mną na wagary! Mógł mnie po prostu zostawić na tej ławce i iść do szkoły, ale on tego nie zrobił. Zamiast tego zabrał mnie do siebie, żebym nie musiała włóczyć się po mieście. A nawet zrobił mi herbatę i podzielił się ze mną małą historią ze swojego dzieciństwa.

Chciałam wstać, żeby odsunąć się od niego, ale coś sprawiało, że nawet nie drgnęłam. Wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Doceniałam to, że podzielił się ze mną tymi dość smutnymi wspomnieniami.

Czułam, że Raiden swoim wyznaniem chciał mnie zachęcić do otworzenia się przed nim i wyznania mu, dlaczego płakałam. Nie mogłam się przełamać, by to zrobić.

Trochę się też bałam, że rodzice jakimś cudem dowiedzą się, że nie ma mnie w szkole, ale nie chciałam za bardzo wtedy o tym myśleć.

– Chcesz już stąd wyjść? – zapytał cicho Raiden. – Możemy wrócić do salonu albo usiądziesz sobie gdzieś indziej.

– Dopijmy tu herbatę – szepnęłam, podciągając nogi do klatki piersiowej. – Chyba że chcesz już wstać.

– Nie.

Za oknem zrobiło się szaro, a jedynym dźwiękiem, jaki było słychać, to krople deszczu obijające się o parapet.

– Nie będę ci siedziała na głowie do końca moich lekcji. Pójdę gdzieś, jak tylko przestanie padać – powiedziałam, spoglądając na niego. Od razu na mnie spojrzał.

– Czemu? Możesz tu przecież zostać. Nie ma rodziców, więc nikomu nie przeszkadzasz.

– Tobie przeszkadzam.

– Kto tak powiedział? – Uniósł powoli brew. – Przecież to ja cię tu przyciągnąłem. Hargrove, słuchaj... Ja wiem, że często się droczymy, ale jakbyś chciała powiedzieć, co się wydarzyło, to cię wysłucham. I cię nie wyśmieję. Nie opuści to też tej szafy, jeśli nie będziesz chciała. Nikomu o tym nie powiem. Wiem, że ty też nikomu nie powiesz o tym, co ci powiedziałem.

– Nie powiem. I nie chcę na razie rozmawiać.

– W porządku.

Na początku czułam się trochę niekomfortowo, gdy była między nami cisza, ale to powoli znikało. Nie przeszkadzało mi to, że tak blisko siebie byliśmy, i że z każdej strony otaczał mnie zapach jego perfum.

– Jadłaś śniadanie? – zapytał nagle, przerywając panującą ciszę.

– Nie, nie miałam rano czasu, ale mam jedzenie w plecaku, to sobie później zjem.

– Możemy później coś ugotować. Na obiad. Wydaje mi się, że coś jest w lodówce.

Czułam, jak serce zabiło mi trochę mocniej.

– Chcesz gotować? – Spojrzałam na niego zaskoczona. – Chcesz po prostu, żebym ja ci coś ugotowała, a ty będziesz stał i się gapił – rzuciłam, czując, że może chcieć mnie po prostu wkręcać albo zobaczyć moją reakcję.

– Przecież razem zrobimy. Nie będziesz musiała wszystkiego robić, Hargrove. Możesz ty stać i się gapić. Ja coś wykombinuję. Nie wiem, co możemy robić przez te kilka godzin.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz