Rozdział 29

3.1K 214 43
                                    

Colette

Kiedy wyszłam z łazienki, Corey akurat schodził na dół. Od razu złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę tańczących ludzi. A on nie protestował. Nawet Antoinette szybko do nas dołączyła.

Impreza bardzo szybko zaczęła się wtedy rozkręcać. Zwłaszcza że Tristan i Hayden zeszli na dół już trochę pijani i zaczęli tańczyć na stole. To było dla mnie największym zaskoczeniem.

Nie widziałam nigdzie Raidena, ale postanowiłam wtedy dobrze się z nimi bawić, a rozmowa z nim mogła poczekać. I tak nie chciałam rozmawiać o tym na imprezie. A Corey okazał się idealnym towarzyszem do zabawy i głośnego śpiewania wszystkich piosenek. Co chwilę mnie okręcał albo wygłupiał się z Antoinette, próbując twerkować. Nawet ja spróbowałam, ale byłam w tym okropna. Miałam nadzieję, że nikt tego nie widział.

– Powinienem ich zdjąć z tego stołu? – zapytał w końcu, nachylając się nad moim uchem.

– Nie! Zostaw ich. Na pewno nie spadną.

– Chodźcie do kuchni, dziewczyny – powiedział i chwycił nas za ręce, ciągnąc do niej. – Tak się cieszę, że mnie tu zabrał! Chociaż myślałem, że będzie bardziej sztywny. W końcu chyba twoi rodzice powiedzieli, że najbardziej ufają Tristanowi i Haydenowi, że będą trzeźwi i faktycznie będą was pilnować.

– To prawda – zaśmiałam się głośno, nalewając sobie wody. – Ale ja czułam, że tak to się skończy. Oni ponoć sporo razem imprezują.

– Potwierdzam – odpowiedział, podając Toni szklaną butelkę. – Zawsze coś odwalą, a ja muszę ich pilnować. Pewnie dlatego, frajerzy, nie chcą mnie już ze sobą zabierać. Tutaj tańczą na stole, a raz tańczyli na barze! O! I na rurze! Czaisz to?

– Mój brat? – Musiałam kilka razy szybko mrugnąć, bo nie mogłam w to uwierzyć. Nasz spokojny Tristan?

– Twój brat. Kiedyś pokażę ci nagrania, okej? Ale to musi zostać między nami – powiedział, wyciągając w moją stronę mały palec, który od razu złapałam moim. – Już cię lubię. Ciebie też, młoda – zwrócił się do Toni. – Kłóciłaś się już z Liamem?

– Leci na mnie.

– A kto by na ciebie nie poleciał? – prychnął, kręcąc lekko głową. – Widziałaś się w lustrze? Może Liam ma problemy ze wzrokiem. A ty na niego lecisz?

– Nie! Widziałeś go kiedyś?

Roześmiałam się i klasnęłam w dłonie, wskakując na wyspę kuchenną. Zrobiłam to, akurat kiedy Raiden do nas dołączył.

– Obgadywaliśmy cię, Lacey. Trochę nam przeszkadzasz – powiedziałam, a on stanął między moimi nogami, opierając się o mnie lekko. Zdziwiło mnie to, ale na szczęście stał tyłem do mnie, a przodem do reszty towarzystwa. – Spać się dziecku chyba chce. Dobranocka już dawno się skończyła, Lacey.

– To ty też powinnaś już spać, Hargrove.

– Pewnie niedługo pójdę.

– Uroczy jesteście – stwierdził Corey, obejmując ramieniem Toni. – Też tak myślisz?

– No pewnie. Zaraz pewnie wleci Liam, niszczyciel dobrej zabawy. On ma jakiś radar. Zawsze przylatuje, jak oni się do siebie zbliżają. I zawsze ich od siebie odsuwa.

– Zauważyłem dzisiaj, jak przyjechaliśmy. Będzie trzeba go odciągnąć – powiedział, obracając głowę w jej stronę. – Ty go odciągniesz, Ferreira.

– Ja?!

– No ty, a kto? Ja? Ze mną nigdzie nie pójdzie, bo nawet mnie nie zna. Z dwa zdania tylko dzisiaj zamieniliśmy.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz