Rozdział 27

2.8K 241 76
                                    

Colette

Święta. Mój ulubiony czas w ciągu roku. W całym domu można było usłyszeć z głośników Underneath the Tree od Kelly Clarkson. Wszędzie, gdzie nie spojrzałam, widziałam świąteczne dekoracje. Na schodach leżały czerwone dywaniki, a poręcze były starannie przyozdobione świerkowymi gałązkami i kolorowymi wstążkami. Nawet zewnętrzne ściany domu migotały tysiącami światełek.

W salonie, w centralnym miejscu, dumnie stała ogromna, żywa choinka, pachnąca lasem. Dekorowaliśmy ją tak długo, że w pewnym momencie rodzice zaczęli żartować, że nie wybrali mniejszego drzewka.

Wskoczyłam na Tristanowi na plecy, żeby zaniósł mnie do kuchni, gdzie mama piekła ciasto.

Posadził mnie na wyspie kuchennej i włożył palec do masy, którą miała przygotowaną.

– Tristan... Może jeszcze łyżkę chcesz do oblizania?

– Bardzo chętnie – odpowiedział od razu, zabierając ją od niej. – Dzięki, mamo. Jesteś najlepsza. O której przyjdą?

– Za jakieś dwie godziny pewnie. Mają dać znać, jak wyjadą.

Rodzice po rozmowie z panią Lacey stwierdzili, że chcą, żeby przyszli do nas na święta. Przynajmniej na jeden wieczór. Dlatego zmieniliśmy nasze plany, bo mieliśmy jechać do Golden Creek. Stwierdzili, że jednak pojedziemy tam z samego rana.

Pani Lacey ponoć bała się, że jej mąż spędzi święta pijany, a tata powiedział, że bezpieczniej będzie, jeśli po prostu przyjdą do nas. Nawet pochował alkohol, który miał i zabronił Tristanowi prosić o niego przy stole. Mówił też, że gdyby faktycznie pan Lacey się upił, to Raiden miałby zepsute całe święta i spędziłby je zamknięty w pokoju. Pewnie tak by było.

Jak tylko Tristan wylizał łyżkę, w domu rozbrzmiały pierwsze dźwięki All I want for Christmas. Od razu zeskoczyłam z wyspy i mu ją wyrwałam, zaczynając śpiewać.

Nawet mu ją przyłożyłam do ust, jakby była mikrofonem, żeby do mnie dołączył. Przyłączyła się do nas nawet Vivi, która siedziała w salonie. Chociaż ona bardziej krzyczała, niż śpiewała, ale najważniejsze, że dobrze się bawiła.

– Colette, kochanie, usmażysz później rybę? – zapytała mama.

Kiwnęłam tylko głową, nie przerywając naszego śpiewania.

Gdyby tata z Liamem wiedzieli, co się dzieje w domu pod ich nieobecność, pewnie przedłużyliby swoją wizytę w sklepie. Choć pewnie to bardziej Liam chciałby ją przedłużyć.

Nim się obejrzałam, w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Smażyłam wtedy rybę, więc nawet nie drgnęłam, ale słyszałam, że tata poszedł otworzyć. Miałam na sobie różowy fartuszek, który zdążyłam już poplamić, więc nie wyglądałam najkorzystniej, ale nie przejmowałam się tym. Miałam jeszcze czas, żeby się przebrać. Słuchałam ich rozmów, zastanawiając się, czy Raiden chociaż przyjdzie, żeby się przywitać.

– Cześć, Hargrove.

O wilku mowa.

Obróciłam głowę w stronę Raidena i przełknęłam mocniej ślinę, gdy zorientowałam się, że jest ubrany w czarne spodnie i czarną koszulę. Jeszcze miał rozpięte dwa górne guziki.

O Boże...

– Cześć, Lacey – odpowiedziałam, uśmiechając się nieznacznie.

Raiden zrobił krok w moją stronę, rozkładając ramiona, jakby chciał mnie objąć. W pierwszej chwili instynktownie się cofnęłam.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz