Rozdział 6

4.1K 203 71
                                    

Colette

Siedziałam na konarze drzewa, trzymając w dłoniach kijek, na którym miałam nabitą kiełbaskę. Rzuciłam okiem na Logana, który usiadł obok mnie i szybko przeniosłam wzrok na Liama. Widziałam, jak cały się napiął. Nie podobało mu się to i nawet tego nie ukrywał. Tata na szczęście był zajęty rozmowami z dziadkami i nie zwrócił na nas uwagi.

– Cześć, Colette.

– Cześć – szepnęłam i skupiłam wzrok na ognisku, mając nadzieję, że nie będzie mnie zagadywał. Nie chciałam za bardzo z nim rozmawiać.

Zerknęłam na Raidena, który siedział naprzeciwko nas. Wpatrywał się w nas i wydawało mi się, że nawet słucha Iana, który ciągle coś nawijał.

– Cieszysz się, że tu przyjechałaś? – zapytał cicho Logan, a ja nie spuszczałam wzroku z Raidena, który ściągnął ku sobie brwi i lekko zmrużył oczy, jakby próbował wyczytać z ruchu jego ust, o co zapytał.

– Jasne, kocham to miejsce.

– Ja to wolę duże miasta. Z klubami, do których można wyjść w weekend... Więcej ludzi jest na ulicach...

– Co kto lubi, prawda? – Obróciłam głowę w jego stronę. – A ja nie lubię ludzi.

– Przesuniesz się? – Hayden stanął nad nami i wcisnął się między mnie i Logana. Na całe szczęście. – Choć powinienem go tu zostawić obok ciebie, bo widzę, że ktoś jest zazdrosny – wyszeptał. – Widziałaś to?

– Kto? Liam był wściekły, to akurat widziałam.

– Collie, Collie...

– Też chcę poplotkować. – Mallory usiadła po mojej drugiej stronie i pochyliła się do przodu, by wszystko słyszeć. – O czym gadamy? O tym przystojnym koledze Liama? – wyszeptała.

– Który niby jest przystojny? – zapytałam, wracając wzrokiem do Raidena. – Wcale nie jest taki przystojny.

– Masz problem ze wzrokiem? – prychnęła. – Pewnie dlatego nie zauważyłaś, jak ciągle się na ciebie gapi.

– Gapi się, bo ich kolega obok mnie przed chwilą usiadł. Albo myśli, że go obgadujemy. Nie kręcą mnie koledzy Liama. Są tak samo irytujący jak on. Pewnie dlatego się ze sobą trzymają. Nikt inny by z nimi nie wytrzymał. I nie gadaj takich głupot więcej... Ostatnio nawet przyłapałam go blisko jakiejś dziewczyny.

– Ma dziewczynę? Wiedziałam, że jest zbyt przystojny, żeby być singlem – szepnęła blondynka. – Raiden? – zwróciła się do niego Mallory. – Zagrasz nam coś później na gitarze? Colette mogłaby nam coś zaśpiewać...

– Oszalałaś? – Szturchnęłam ją łokciem. – Ja nie śpiewam przy ludziach – powiedziałam, żeby inni przysłuchujący się nam też to usłyszeli.

– Mogę zagrać. – Raiden wzruszył lekko ramionami. – Ale jak zjem.

Miałam nadzieję, że brunet nie zauważy, że ruszałam jego gitarę. Gdyby mama mnie nie zawołała, jak na niej grałam, to pewnie bym nie zdążyła jej oddać przed jego powrotem z biegania. Myślałam, że trochę dłużej go nie będzie.

– Imprezka bez nas?

Obróciłam się, gdy usłyszałam głos wujka Eastona. Ciocia od razu podeszła do mamy, a mała Scarlett podbiegła do nas i usiadła na kolanie Haydena.

– Cześć, młoda – przywitał się z dziesięciolatką. – Tęskniłaś za nami?

– Nie.

– Widać, że jesteś córką Dahlii. Choć Aylin z Clyde'em też tak kiedyś mówili.

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz