Colette
Piątek nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. I nawet ten tydzień w szkole nie był najgorszy. Po tym, jak Hayden odebrał mnie ze szkoły, słyszałam szepty za moimi plecami. Niektórzy zastanawiali się, skąd wzięłam takiego chłopaka i dlaczego ktoś taki jak on miałby się mną zainteresować. W ich oczach Hayden był moim chłopakiem. Na początku nie wiedziałam, jak na to zareagować. Czułam, że wszystkie oczy są na mnie skierowane, a plotki rozchodzą się po szkole jak burza.
Jednak zauważyłam, że te domysły miały swoje plusy. Zaczepki i docinki, które zwykle były na porządku dziennym, nagle ucichły. Postanowiłam więc nie wyprowadzać ich z błędu. Chciałam chociaż kilka dni nacieszyć się spokojem.
Problem zaczął się w piątek przed samym wyjazdem do Golden Creek. Okazało się, że mam jechać na tylnym siedzeniu razem z Raidenem i Liamem. Mój brat od razu oznajmił, że nie zamierza siedzieć na środku. Ja również nie chciałam tam siedzieć, ściśnięta między nimi dwoma. Ostatecznie na środku wylądował Raiden, a ja musiałam usiąść obok niego.
Podczas jazdy starałam się przysunąć nogi jak najbliżej do drzwi, ponieważ Raiden, ze swoimi długimi nogami, siedział w rozkroku. Jedną nogę miał blisko mnie, a drugą przy Liamie. Co jakiś czas nasze ręce przypadkowo się stykały. Za każdym razem, gdy to się działo, natychmiast zabierałam rękę, starając się go nie dotykać.
Spojrzałam na Haydena, który zerknął na mnie na światłach i poruszał brwiami. Miałam go dość. Musiałam ubłagać siostrę, żeby w drodze powrotnej to ona z nimi jechała, a ja żebym jechała z rodzicami i dwoma kolegami Liama. Wolałam siedzieć z nimi.
– Sorry – szepnęłam, gdy przypadkiem szturchnęłam go łokciem, kiedy zaczęłam grzebać w torebce.
Raiden dotknął mojej zawieszki, którą miałam do niej zaczepioną. Obracał ją przez chwilę między palcami, dopóki Liam lekko się nie poruszył.
Spojrzałam na brata, który na szczęście wciąż sobie drzemał, opierając głowę o okno.
– Grasz na gitarze, Raiden? – zapytał go Hayden. – Widziałem, że pakowałeś do samochodu pokrowiec.
– Pusty wożę – zażartował.
Parsknęłam śmiechem i dopiero gdy Raiden spojrzał na mnie zdziwiony, zdałam sobie sprawę, że zaśmiałam się z jego głupiego żartu. Nawet on był zdziwiony. Ja też byłam.
– Nie no, gram trochę.
Miałam nadzieję, że Hayden się nie wygada, że ja też trochę kiedyś grałam. Tak naprawdę to planowałam wieczorem ukraść mu na chwilę gitarę i pograć trochę w sadzie. Byłam wręcz pewna, że zaczną grać na konsoli i nawet nie zauważą, jak na chwilę ją sobie pożyczę. Liczyłam też na to, że Lacey nie będzie na mnie zły. Nie chciałam mu jej przecież zepsuć.
Może zostawię mu karteczkę, pomyślałam i obróciłam głowę w stronę okna.
– Ale się wiercisz – wyszeptał Raiden, gdy Hayden zaczął rozmawiać z Mallory. – Nie potrafisz pół godziny wysiedzieć bez ruchu, Hargrove?
– Nie – odpowiedziałam cicho, nie odwracając nawet głowy w jego kierunku. – To twój problem, jeśli ci to przeszkadza, Lacey.
– W drodze powrotnej oboje pojedziecie z Clyde'em, skoro tak narzekacie – powiedział Hayden, który musiał nas usłyszeć. – I dopilnuję, żebyście znowu siedzieli obok siebie.
– Z pewnością... – Zmrużyłam oczy, wywołując przy tym jego śmiech. – Już wolałabym wracać autobusem.
– Zamknijcie się wszyscy – mruknął Liam. – Bez przerwy gadacie, zamiast po prostu się przymknąć.
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...