Colette
Lacey: Wszystko w porządku?
Odczytałam jego wiadomość, jak wyszłam spod prysznica. Usiadłam na łóżku w moim pokoju i kręciłam chwilę telefonem w dłoni, zastanawiając się, co mu odpisać.
Ja: Tak, nie musisz się martwić
Zablokowałam telefon i zeszłam na dół. Hayden kręcił się po kuchni, przesypując przekąski na oglądanie już drugiej części filmu. Liczyłam na to, że trzecią też uda nam się tego wieczoru obejrzeć.
– Co tam, młoda? – Rzucił na mnie okiem, gdy wskoczyłam w piżamie na wyspę kuchenną. – Zaraz rozłożę kanapę i zniosę ci pościel, bo zmarzniesz. Twoja mama dzwoniła i pytała co i jak.
– A do mnie napisał Raiden.
– Uuu! Martwi się. Nie jestem jednak zdziwiony, że napisał. W końcu obwinia się o to wszystko. W jakimś stopniu była to w końcu jego wina. Każdy miałby pewnie wyrzuty sumienia. Nawet jeśli nie jesteś na niego zła. Na pewno ciągle o tym myśli.
– Wiem... Będę musiała z nim porozmawiać. Może jutro to zrobię. Powinniśmy to zrobić już tak bez większych emocji, bo dzisiaj ciągle chciało mi się płakać – powiedziałam, biorąc od niego miseczkę z nachosami. – Zrobisz popcorn?
– Już robię. Z solą?
– Oczywiście. Nie cierpię słodkiego popcornu. Ja muszę mieć taki faktycznie słony popcorn.
– Ja tam lubię karmelowy na przykład – wzruszył ramionami. – Bananowego jeszcze nie jadłem. Kiedyś jadłem truskawkowego, ale mi nie podszedł.
– Weź... Nie mów Vivi. Ona jest fanką wszystkiego, co słodkie. Bez przerwy tylko chodzi i marudzi, że zjadłaby watę cukrową. Ja nie będę nawet zdziwiona, jak rodzice kupią jej na święta, czy urodziny maszynę do robienia waty cukrowej.
– Przyjedziecie do Golden Creek w drugi dzień świąt?
– Wiesz co... W tym roku w ogóle chyba spędzimy całe święta w Golden Creek – powiedziałam, zajadając się nachosami. – Żeby nie jeździć w święta. A wiesz też, że tata kocha święta i im więcej nas jest, tym lepiej.
– I tak często spędzaliście święta tylko w szóstkę. Dopiero później do nas wpadaliście.
– No wiem, ale lubimy też takie święta.
Do: Lacey
Możemy jutro porozmawiać?Lacey: Jasne, daj tylko znać gdzie i o której
Ja: Mogę przyjść do ciebie? Jakoś o jedenastej?
Lacey: Pewnie. Do zobaczenia
– Napisałam mu, że jutro do niego przyjdę. O jedenastej, bo ty mówiłeś, że na dziesiątą jedziesz do pracy.
– Musisz mi dać później znać, jak poszło – odparł, zanosząc jedzenie na stolik w salonie. – Jestem bardzo ciekawy.
– Nic ci nie powiem, Hayden. Wszystko chciałbyś wiedzieć. Kiedy ty się taki ciekawski zrobiłeś?
– Zawsze taki byłem. Jestem po prostu ciekawy, Coco. – Hayden wzruszył ramionami, odkładając talerze na stolik i siadając na kanapie.
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – mruknęłam, zeskakując z wyspy i idąc w jego stronę.
– I tak mam tam już zagwarantowane miejsce. Nawet zarezerwowane. Podpisane moim imieniem i nazwiskiem. Ale jak kiedyś się spikniecie, to chcę być pierwszą osobą, która się o tym dowie. Znaczy zaraz po was, nie? – zaśmiał się cicho.
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...