Rozdział 30

3.9K 197 9
                                    

Colette

Byłam nieco zestresowana przed naszą randką, choć nie potrafiłam powiedzieć, dlaczego. Przecież to Raiden – chłopak, którego doskonale znam. Nikt obcy.

Na całe szczęście udało mi się namówić Raidena, żebyśmy poszli na tę randkę dzień po ich urodzinowej imprezie. W końcu Raiden nie pił zbyt dużo, a ja też po kawie miałam w sobie trochę więcej energii. Nawet posprzątaliśmy wspólnie cały salon, zanim reszta zdążyła w ogóle podnieść się z łóżka.

Stwierdziliśmy, że ja się przygotuję do wyjścia i później pójdziemy razem do Raidena, żeby on też mógł to zrobić.

– Ubierz się ciepło, Collie. Nie chcę, żebyś zmarzła – powiedział, opierając się o framugę moich drzwi.

– Wiem, nie martw się. Muszę też ubrać się tak, żebym mogła się chociaż ruszać po tym lodowisku. W ogóle to skąd wiedziałeś, że lubię jeździć? Ja ci chyba nie mówiłam.

– Twoja mama.

– Wiedziałam. Masz z nią dobry kontakt, prawda? – zapytałam, zerkając na niego.

– Prawda. Lubię ją.

– O której wrócicie? – Tristan zatrzymał się na korytarzu obok mojego pokoju i włożył głowę do środka. – Zawieźć was?

– Nie, dzięki. Przejdziemy się – odpowiedziałam mu. – A wy wracacie, dopiero jak rodzice wrócą?

– Nie. Pewnie niedługo pojedziemy. Raczej już nie rozwalicie domu. Nie jesteście też dziećmi, więc sobie poradzicie. Jak coś, to będę pod telefonem. Możesz dzwonić, kiedy tylko chcesz, wiesz o tym. I odwieziemy Antoinette przy okazji.

– O, super. Gdzie ona w ogóle jest?

– Pewnie kłóci się z Liamem – mruknął, wywracając oczami. – Chociaż jest tam dość cicho, więc kto wie, jak to się skończy – zaśmiał się głośno i usłyszałam, że drzwi od pokoju Liama się otworzyły.

– Zamknij się, Tristan – odezwał się Liam. – Nikt cię o zdanie nie pytał.

– Toni, żyjesz? – zawołał ją. – Chociaż się odezwij.

– Żyję, żyję... Liam ma kija w tyłku – mruknęła dziewczyna, wychodząc z jego pokoju.

– To akurat wszyscy wiemy.

Tristan, Corey, Hayden i Antoinette wyjechali, jeszcze zanim my wyszliśmy z Raidenem z domu. Zabrali także Liama, którego mieli podrzucić do Logana.

Raiden zaśmiał się, kiedy z pięć razy sprawdziłam, czy na pewno zamknęłam dom. Musiałam się upewnić, żeby przez całą randkę o tym nie rozmyślać.

– Collie, błagam – zaśmiał się Raiden i złapał mnie za rękę, żeby mnie pospieszyć.

Wyszliśmy w końcu na ulicę, ale on jej nie puścił. Nawet nie myślałam wtedy, że ktoś może nas zobaczyć i ludzie zaczną się zastanawiać, o co chodzi. Ja byłam szczęśliwa. Raiden też na takiego wyglądał. To było najważniejsze, a nie opinia ludzi. Chciałam jednak porozmawiać później z Zoey i opowiedzieć jej o tym, co się wydarzyło między nami. Byłam pewna, że się ucieszy.

– Niech ten weekend się nie kończy – westchnęłam cicho, naciągając wyżej szalik. – Jeszcze Zoey jest chora, więc będę sama w szkole.

– Wiesz, że masz mi powiedzieć, gdyby...

– Wiem – przerwałam mu.

– Wpadnę do ciebie przed lekcją.

– Raiden...

Shootin' for love #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz