34.

24 9 0
                                    

Okej, zakładałam sobie, że rozdziały będą miały między 2k a 4k słów, ale nie potrafiłam przestać pisać xD Mam nadzieję, że nie będziecie mieć nic przeciw nieco dłuższemu rozdziałowi :)

************

Misaki wręcz nie potrafił się nadziwić, gdy zrozumiał, jaki cel obrał sobie Mick, ściskający w dłoni kartę kredytową. Z początku sądził, że chłopak może się pomylił, ale nie. Naprawdę leżeli teraz obaj na stołach do masażu a ich ciała były ugniatane przez profesjonalne masażystki w średnim wieku. W życiu nie powiedziałby, że te drobne kobietki mogą mieć w rękach tyle siły. Wyciskały z niego jęki i nieomal życie. A przecież był odporny na ból jak mało kto.

- To jest ta pojebana rzecz, którą chciałeś zrobić? – spytał w końcu ze śmiechem, gdy maltretowane były jego nogi i odzyskał zdolność składnego mówienia.

Sądził, że wylądują na dachu kasyna, skacząc z bungee, albo wypożyczą wyścigowy samochód, żeby pędzić nim po ulicach miasta. Ale jednak się pomylił. Chłopak mruknął z zachwytem, gdy wprawne dłonie rozplątywały supły jego mięśni na plecach pokrytych oliwką.

- Potrzebuje tego – odpowiedział krótko, nieco sennym głosem.

Czuł, jak uchodzi z niego stres i zmęczenie ostatnich tygodni. Drake wyniszczał jego umysł i ciało a ta chwila swobody była mu bardziej potrzebna niż wcześniej sądził. Miał gdzieś, co myślał o tym Misaki. Na zabawę też przyjdzie jeszcze czas. Teraz chciał zatracić się w przyjemności i to nie takiej, jaką wymuszał na nim Pan.

Przymknął oczy, pozwalając, by spokojna atmosfera Spa go otuliła. Tradycyjna muzyka sączyła się z głośników a w powietrzu unosiła się subtelna woń kadzideł, dzięki bogom, że nie o zapachu trawy cytrynowej. Choć rozgrzewający olejek, którym został nasmarowany, miał w sobie coś z cytrusów. Pachniał pomarańczą i cynamonem. Kojarzył mu się z zimą i świętami.

Mick czuł, jak jego myśli odpływają w dalekie zakątki, gdzie nie docierał już ani gniew, ani rozpacz, ani tym bardziej ból. Przestrzeń wydawała się pusta, ale nie w ten przerażający sposób, gdy osuwał się w mrok i tracił zainteresowanie niemal samym oddychaniem. Teraz pustka dawała mu poczucie przestrzeni, pozwalała zaczerpnąć oddech pełną piersią i wypuścić go swobodnie. Dotyk masażystki zdawał się przywracać jego kończynom życie.

Nie pamiętał, kiedy ostatnio tak się czuł. Nawet przed całym tym szaleństwem, kiedy był jeszcze wolny. Ciągle dusiły go obowiązki, przytłaczały oczekiwania rodziców, przerażała poprzeczka ustawiona przez siostrę tak wysoko... Teraz nie musiał się już tym zamartwiać, bo żadnej przyszłości dla niego nie było. Parsknął bezgłośnie. Może nie tak, że jej nie było, ale nie należała już do niego. Nie mógł o niej decydować, bo robił to ktoś inny.

Zaskoczyło go, że nie czuł już żalu z tego powodu. W pewien sposób to spostrzeżenie było dość wyzwalające. Tak jak stwierdził niedawno; podążanie za rozkazami Pana było tak proste. Z pewnością wypełnianie ich nie było łatwe, ale miał dobitnie wskazany kierunek działania. Ale z drugiej strony, czy rzeczywiście chciał takiego życia? Chciał każdego dnia dawać temu sadyście całego siebie, otrzymując w zamian jedynie ból?

Otworzył oczy, czując dotyk na policzku. Ochroniarz stał nad nim, owinięty w biodrach ręcznikiem. Obydwie Koreanki gdzieś zniknęły. Masaż najwyraźniej dobiegł końca.

- Zasnąłeś? – Misaki spytał głosem zdradzającym pewne rozczulenie.

Mick natychmiast usiadł, poprawiając papierową bieliznę, którą miał na sobie. Czuł, jak płoną mu policzki a przecież nawet jeśli zasnął, nie było w tym nic złego. Mimo to czuł się, jakby został przyłapany na czymś wstydliwym.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz