13.

155 13 1
                                    

Mick potrzebował kilku dni, żeby wrócić do pełnej sprawności. Drake nie mógł siedzieć przy nim cały ten czas, więc już następnego dnia dostał kule, żeby móc samemu pójść chociaż do toalety. Wstawał jednak z łóżka dopiero w ostateczności. Przy pierwszej próbie stanięcia na obitych stopach, mimo solidnej podpory, przeszył go taki ból, że mało nie zemdlał. Nim doczłapał się do łazienki zdążył zalać się łzami i spocić jakby co najmniej dźwigał na plecach konia. Godzinę się uspokajał i przekonywał sam siebie, że musi znów wstać, by wrócić do pokoju. Polanie nóg zimną wodą odrobinę pomogło, ale po tym nieludzkim wysiłku został w łóżku aż do wieczora, kiedy to wrócił sprawca jego cierpienia i zniósł go na dół.

Mimo pełnej lodówki zjedli na kolacje gotowe dania, które nie były tak smakowite jak to, co Drake ugotował ostatnio. Ale wracał z pracy później niż zazwyczaj i po prostu nie miał na to czasu. Mick jednak nie śmiał narzekać. Nie próbował też więcej manipulować mężczyzną, żeby pozwolił mu posiedzieć dłużej przed telewizorem, gdyż przy kolejnej takiej zabawie uderzył go w twarz i zagroził zabraniem do pokoju zabaw, skoro czuję się już lepiej.

Brunet w ogóle był ostatnio dziwnie nerwowy i drażliwy. Czy miało na to wpływ jakieś zdarzenie z pracy, czy fakt, że od kilku dni nie uprawiali seksu, przez jego samopoczucie, nie wiedział i nie chciał w to wnikać. Przypomniało mu to jednak, żeby pilnować się z zachowaniem. Bóg jeden raczył wiedzieć, jakie jeszcze tortury, w ramach kary, mógł wymyślić jego chory umysł.

Dzisiejszego poranka, gdy zszedł przygotować śniadanie, wciąż podpierał się jedną z kul. Mógł już co prawda chodzić bez bólu czy dyskomfortu, ale miał wrażenie, że jego nogi wciąż są nieco niepewne. Wolał więc nie schodzić po schodach bez wsparcia. No i sam widok kuli zniechęcał jego pana do pewnych niemoralnych zachowań a on mógł udawać, że jednak jeszcze trochę go boli, by nie wymagał od niego zbyt wiele. Został już bowiem poinformowany, że będzie go czekało więcej obowiązków, żeby odciążyć od nich panią Chen. Kiedy o tym usłyszał był nieco zły, ale ostatecznie stwierdził, że przynajmniej będzie miał czym zabić nudę. I perspektywa dostępu do większej ilości pomieszczeń, była kusząca. Mimo pozornego poddania się, wciąż rozglądał się za sposobami na dyskretną ucieczkę albo powiadomienie kogokolwiek.

Zdziwił się a nawet wystraszył, widząc bruneta w kuchni. Stał oparty obojgiem rąk o blat wyspy z głową pochyloną nad jakimś sześcianem, zakrytym kawałkiem materiału. Mick w pierwszej chwili pomyślał, że zaspał, ale zegar w salonie pokazywał, że miał jeszcze prawie godzinę na podanie śniadania. Odetchnął więc i podszedł cicho bliżej mężczyzny.

- Sir... - zaryzykował odezwaniem się.

Drake łypnął na niego spode łba. Wyglądał na zmęczonego. Chyba wrócił wczoraj późno w nocy, kiedy on już spał, bo w ogóle go nie słyszał. A może wrócił właśnie teraz? Nie, na pewno nie. Był inaczej ubrany. Teraz miał na sobie burgundową koszulę i czarne dżinsy. Fryzura też była inna, zaczesana do tyłu. Dziś włosy opadały mu swobodnie na czoło, może nawet były nieco wilgotne.

- Długo jeszcze zamierzasz pajacować z tą laską? - spytał szorstko.

Chłopak zerknął na kule, przygryzając nieco dolną wargę. Z pewnym wahaniem odstawił ją, opierając o kuchenną szafkę.

- Czuje się z nią pewniej... - wyjaśnił, po czym wskazał skinieniem głowy na dziwny kształt pod materiałem. – Co to takiego? - spytał, chcąc zmienić temat.

Drake skrzywił się natychmiast z odrazą. Złapał okrycie ledwo dwoma palcami, jakby miał go oparzyć i odrzucił je na bok, odwracając spojrzenie od tego, co stało na blacie. Blondyn za to wytrzeszczył oczy. Pod materiałem skrywało się terrarium z ogromnym ptasznikiem. Mick nie rozpoznawał gatunku, ale jednego był pewien. Pająk o włochatym odwłoku i odnóżach w dwukolorowe paski był przesłodki! Przylgnął zaraz do szybki i zastukał w nią lekko paznokciem.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz