Drake zbiegał ze schodów, pogwizdując radośnie. Trzymał w ręce drewniane pudełko, które grzechotało przy każdym kroku. Mick był tak przerażony, że nie odważył się nawet zerknąć w jego stronę. Chyba bardziej od jego gniewu obawiał się jego wesołości. Gdy mężczyzna z impetem usiadł obok niego, aż skulił ramiona. A kiedy zobaczył zawartość pudełka niemal spłynął z siedziska, bliski omdlenia.
Drewniane pudełko wypełnione było akcesoriami do piercingu. Patrzył na to z niedowierzaniem. Przecież jego Pan nie miał nawet jednego, malutkiego kolczyka. Po co były mu takie przyrządy? Szczypce, waciki i cała masa igieł z wenflonem. A może po prostu lubił robić je innym? Może stąd Misaki miał ich aż tyle? Pewnie nawet się nie zająknął, kiedy jego szef zażyczył sobie czegoś takiego. Mick aż jęknął w duchu. Lubił swoje uszy takimi jakie są, bez żadnych dziurek. A co jeśli Drake będzie chciał przekłuć mu coś innego? Na przykład członek?!
Blady niczym trup spojrzał wreszcie na mężczyznę, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Chwycił go właśnie za nadgarstek i pociągnął na siebie, sadzając go na swoich kolanach okrakiem. Musiał przytrzymać go za biodra, gdyż zaczął się szarpać w panice. Nie miał zbyt wiele sił, osłabiony gorączką, więc szybko skapitulował. Drake skomentował to wymownym westchnieniem, jakby podobne przepychanki zaczynały go już nudzić.
Wychylając się nieco w przód sięgnął po odpowiednią igłę i wręczył ją blondynowi. Chłopakowi tak trzęsły się ręce, że musiał go za nie przytrzymywać, żeby igła nie spadła na podłogę. Zupełnie jakby mogła go poparzyć.
- Wyjaśnij mi jedno Mick. Studiowałeś medycynę, tak? – spytał przez śmiech.
Chłopak patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, jakby nie zrozumiał pytania, ale po chwili pokiwał twierdząco głową.
- Ale wiesz, że wcześniej czy później musiałbyś robić pacjentom zastrzyki? Jak chciałeś przejść przez ten kierunek z taką fobią? – Drake zapytał autentycznie ciekaw.
Mick przygryzł dolną wargę, nieco speszony. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał. Sądził, że w trakcie zrobi specjalizację rehabilitanta, albo coś w tym rodzaju. Nigdy nie miał ambicji by zostać wziętym chirurgiem, czy ortopedą albo kimś takim.
- To... rodzice chcieli, żebym poszedł na medycynę – wyjaśnił, nie potrafiąc oderwać wzroku od błyszczącego metalu, który był zmuszony trzymać w dłoniach.
- Ach tak? – Drake wydawał się nieco zaskoczony. – Więc byłeś grzecznym chłopcem i poszedłeś na studia, które wskazała ci mamusia?- zakpił z niego.
Mick zacisnął wargi, chcąc stłumić narastający w sobie gniew. Czemu właściwie rozmawiali o jego przeszłości? O jego rodzicach? Przecież teraz nic z tych rzeczy nie miało żadnego znaczenia. Nie chciał myśleć o poprzednim życiu. To jeszcze bardziej go dobijało.
- Może mi pan już zrobić ten kolczyk, sir? – spytał buńczucznie, usiłując oddać mężczyźnie igłę.
Ten uniósł brew, niezmiennie rozbawiony.
- A chcesz? Myślałem raczej o tym żebyś to ty zrobił kolczyk mnie. Może to, choć w małym stopniu, poskromi twoją fobię? – stwierdził z tym złośliwym uśmieszkiem.
- Że ja?- Mick spytał kompletnie zaskoczony.
Nie tego się spodziewał. Kpiące spojrzenie mężczyzny mówiło jednak, że dobrze go zrozumiał.
- Ale ja nie potrafię – stwierdził żałośnie.
Drake sięgnął po wacik i nasączył go spirytusem. Przetarł płatek lewego ucha i zacisnął na nim szczypce.
CZYTASZ
Cena Pożądania (Yaoi)
RomanceMick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mic...