Mick leżał we własnych wymiocinach na betonowej podłodze. Jego ręce zostały uwolnione, ale potworny ból wciąż promieniował od barków. Lina wgryzła się w skórę nadgarstków, pozostawiając na nich krwawiące rany. Z trudem utrzymywał resztki świadomości. Widział nogi swego oprawcy, gdy kucał przy nim i coś mówił, ale nie rozumiał słów. Ostatnim co zarejestrował, nim ogarnęła go słodka ciemność i niebyt, był trzask drzwi.
Nim rozległ się dzwonek do drzwi Drake zdążył wziąć szybki prysznic i przebrać się z przepoconych, obrzyganych ciuchów. Musiał przyznać, że jego chłoptaś miał niezły rozrzut. Ubrany w same czarne dżinsy i z ręcznikiem przewieszonym przez kark otwarł drzwi i wpuścił do apartamentu Kenji'ego. Ten uśmiechał się od progu, choć narzekał, że nie ma czasu, gdy do niego dzwonił.
- Szybko się za mną stęskniłeś, widzieliśmy się ledwo rano. Jak znowu zerwałeś szwy to uśpię cię i zabiorę do szpitala - zażartował, co nie spotkało się z entuzjazmem bruneta.
Wskazał mu ruchem głowy by poszedł na górę a tam, bez słowa, wpuścił go do pokoju zabaw. Lekarz momentalnie zbladł, widząc ciało leżące na podłodze w nienaturalnej pozycji.
- Jezu Drake... - wymsknęło mu się.
Nie był pewien, czy był tak zszokowany wystrojem wnętrza, czy stanem blondyna.
- Nie komentuj tylko się nim zajmij - warknął właściciel tego sex lochu.
Kenji skrzywił się nieco, ale zabrał do pracy. Obejrzał dokładnie pacjenta, nim odwrócił go ostrożnie na plecy. W oczy od razu rzuciło mu się kilka świeżych urazów.
- Ten bark jest do nastawienia, drugi w porządku. Żebra raczej całe, ale ten krwiak... Pewnie nie zgodzisz się, żebym zabrał go do kliniki i zrobił usg, co? - spytał z pewną nadzieją, choć dobrze znał odpowiedź.
-Zapomnij.
Tak jak się spodziewał. Obmacał dokładnie uszkodzone ramię.
- Pomóż mi go podnieść. Trzeba zająć się tym barkiem zanim się ocknie - polecił.
Drake, do tej pory stojący nad nim z założonymi na torsie rękoma, podniósł chłopaka do siadu i oparł o siebie. Lekarz poruszał jego ręką, sprawdzając kierunek wybicia stawu, choć mógł go wywnioskować ze zwisającej z sufitu liny, która kołysała się z boku.
- Lepiej będzie go jednak położyć - stwierdził, zdejmując z siebie bluzę.
- Zdecyduj się - jego przyjaciel warknął zirytowany, co kompletnie zignorował.
Owinął tułów Mick'a bluzą a jej rękawy podał brunetowi, żeby stanowił przeciwwagę. Sam chwycił rękę nastolatka i manewrując nią chwilę nastawił ją z wprawą. W młodości należał do szkolnego klubu sportowego i tego typu urazy były jego codziennością. Choć do tego okropnego chrupnięcia kości nie potrafił przywyknąć.
- Umyjmy go to usztywnię mu tą rękę. Niech ją oszczędza przez dwa, trzy dni - polecił, zerkając na mężczyznę. - A gdzie twój temblak? - spytał, marszcząc brwi.
- Nie potrzebuje go, już ci mówiłem - odpowiedział mu, rozwijając wąż ogrodowy i polał Mick'a zimną wodą.
Kenji odsunął się by nie oblał i jego, patrząc na to z niesmakiem.
- Mogliśmy zabrać go do wanny... - zauważył ostrożnie.
- Tak jest szybciej.
- Taa z pewnością... - Drake uśmiechnął się zaczepnie, słysząc nieprzychylny głos lekarza.
- A może kupić ci takiego? - zaproponował. - Ciekawe, jak szybko pozbawiłbyś go kończyn? Obstawiam miesiąc. Potem może jakaś nerka czy wątroba. Chociaż nie, po prostu rozcinałbyś mu trzewia dla samej frajdy robienia tego. No i oczywiście te twoje blizny... - kpił sobie z niego.
CZYTASZ
Cena Pożądania (Yaoi)
RomanceMick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mic...