19.

30 7 0
                                    

Kiedy było już po wszystkim Mick wciągnął na tyłek szorty i spróbował zatamować krwawienie z nosa koszulką. Łzy wciąż ciekły mu po policzkach, mieszając się z krwią a całe jego ciało drżało. Jeśli dotąd uważał, że seks z Panem był bolesny i nieprzyjemny, to teraz diametralnie zmienił zdanie. Przekonał się, że mogło być sto razy gorzej.

- Masz mi coś do powiedzenia? - spytał Drake, chowając kutasa w spodniach i rzucając mu kuchenną ścierkę, by otarł twarz

Chłopak zagryzł zęby i wytarł się niedbale. Bluzka nadawała się już tylko do wyrzucenia, ale nie interesowało go to. Nos cholernie bolał, ale raczej nie był złamany, inaczej nie mógłby przez niego tak swobodnie oddychać, prawda? Nie był do końca pewien, ale strumień krwi się zmniejszał. Przyłożył jeszcze ściereczkę i osunął się na kolana, wpatrując w bose stopy mężczyzny, który najwyraźniej oczekiwał jakiejś odpowiedzi.

- Przepraszam za moje bezwstydne zachowanie, Panie. Nie miałem na celu kusić tego mężczyzny. Wiem, że należę wyłącznie do pana i tylko panu wolno mi się oddać, sir... - wygłosił machinalnie, nie zastanawiając się zbytnio nad znaczeniem wypowiedzi.

To były tylko słowa. W podziemiach kasyna nauczył się je ignorować, kiedy kazano mu wypowiadać znacznie bardziej upokarzające wyznania i inne peany na temat męskich narządów płciowych.

Czując dłoń mężczyzny na głowie uniósł spojrzenie. Drake uśmiechał się do niego miło i przeczesywał mu włosy palcami. To uczucie było zaskakująco przyjemne i pozwoliło mu się ostatecznie uspokoić, choć nie odegnało bólu, ani tego paskudnego odczucia, gdy sperma zaczęła wyciekać mu z tyłka.

- Grzeczny piesek - pochwalił go.

Jak zwykle musiał wszystko zjebać. W Mick'u na nowo wezbrała wściekłość. Odtrącił jego rękę i natychmiast wstał, rzucając ścierkę do zlewu.

- Nie jestem psem - warknął zirytowany i poszedł na górę, by zmyć z siebie jego dotyk.

Drake nawet go nie zatrzymywał. Czy rzeczywiście nie chciał tego robić, czy o wiele bardziej zajmujący okazał się dzwoniący telefon, to nie miało znaczenia. Mick cieszył się, że może umyć się w spokoju. Gorąca woda, jak zwykle, niosła pewne ukojenie. Specjalnie przedłużał kąpiel, ale Pan go nie wzywał.

Kiedy skończył postanowił ubrać się w najbardziej wyuzdany sposób jaki tylko zdoła. A jeśli ktoś jeszcze przyjdzie dziś do Drake'a to odpierdoli mu taki taniec godowy, że jego Pan aż obsra się z wkurwu. Przynajmniej będzie miał rzetelne podstawy, żeby go ukarać a nie jakieś swoje wymysły i urojenia. Nie żeby Mick celowo chciał zostać ukaranym, ale denerwowało go niesamowicie, że Pan nie potrafił przyznać wprost, że ma ochotę zadać mu ból a zamiast tego szukał dziwnych pretekstów.

Usiadł na klęczkach przy szafie i najpierw przegrzebał szufladę z bielizną. Znalazł czerwone, otwarte stringi z uroczą, drobną kokardką. Skrzywił się, zakładając ten zlepek pasków. Nie mógł nazwać tego majtkami, gdy jego penis był całkowicie widoczny. Pasek między pośladkami, rozdwajający się tuż pod jądrami, nieco go uwierał, ale uznał, że zdoła do tego przywyknąć. Do kompletu dobrał białe podkolanówki z podobnymi kokardkami i plisowaną spódniczkę w czarno białą kratkę, na tyle krótką, że odsłaniała mu tyłek, gdy choć odrobinę się pochylał. Z górną częścią garderoby miał więcej problemów, aż zaczął wątpić, czy w ogóle dobrze robi. Ale kiedy powiedział już A to wypadało dodać B i całą resztę jebanego alfabetu. Drake nazywał go dziwką, więc dziwkę dostanie. Znalazł w końcu białą, skórzaną uprząż, która chyba miała być stanikiem, ale jej twórca wypruł miseczki a na plecach zamocował małe, anielskie skrzydełka.

- Niezła groteska - skomentował na głos i zapiął na sobie to dziwne coś.

Żeby dopełnić strój zapożyczył obroże z ćwiekami i naszyjnikami z kostiumu „korpo pieska", jak nazwał go Drake. Na lewy nadgarstek założył mankiet ze sztampowego stroju króliczka playboya a na prawym owinął cienki, czarny pasek z innej kreacji. Nie zapiął go a wsunął w jedną z pętli, przez co koniec nieco zwisał.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz