Drake, nie przerywając pocałunku, wprowadził Mick'a w głąb pokoju. Dopiero wtedy pozwolił mu na chwilę oddechu a sam otwarł panel w ścianie i wysunął z niego ukryte łóżko. A raczej materac okryty atłasowym prześcieradłem, zamocowany na specjalnym stelażu. Pościel nie była im dziś potrzebna. Chłopak obserwował go z bijącym sercem, czując jak napięcie narasta w powietrzu.
Gdy zerknął w stronę drzwi, jakby rozważał ucieczkę, Drake, nie dając mu czasu na dalsze myślenie, przyciągnął go z powrotem do siebie, mocno obejmując wokół bioder. Mick wydał z siebie pomruk sprzeciwu, ale kompletnie poddał się działaniom Pana. Został rzucony na łóżko niczym bezwładna laleczka, niezdolna do reakcji.
Drake stał nad nim chwile, patrząc z góry swoimi zimnymi, szarymi oczami. Iskrząca się w nich żądza wywoływała w chłopaku przerażenie. Jaką mógł mieć pewność, że zapewnienia Pana są szczere i rzeczywiście otrzyma przyjemność, która będzie niosła niewymuszone na nim spełnienie? Doświadczył już kiedyś podobnej nagrody i wcale nie był nią zachwycony. Mimo wszystko czuł też ekscytację, której nie potrafił zrozumieć.
Pan wreszcie się poruszył, przyklękając na jednym kolanie na brzegu łóżka i pochylając się nad nim. Na moment ujął jego policzek i złożył na czole delikatny pocałunek, jakby chciał go w ten sposób uspokoić. Ledwo opuszkami palców musnął jego kość szczęki i szyję, wywołując w nim przyjemny dreszcz.
Wprawne dłonie Pana prędko znalazły się pod jego koszulką, przesuwając się po jego ciele delikatnie, ale zdecydowanie. Wkrótce leżał już przed nim nagi a ubranie spoczywało w nieładnie na podłodze. Atmosfera gęstniała, a Mick czuł, jak każda cząstka jego bytu skupia się na dotyku Pana. To był moment, w którym wiedział, że nie chodzi już tylko o karę czy nagrodę. Drake, z wyraźną satysfakcją, planował coś więcej. Chciał, by poczuł pełnię jego władzy, ale i bliskości.
Mick leżał przed nim drżący, bezbronny, z myślami pełnymi zamętu. Pan pochylił się nad nim, a jego usta zaczęły składać gorące pocałunki na nagiej skórze.
Każdy dotyk rozgrzewał go coraz bardziej, każda pieszczota sprawiała, że serce biło mu szybciej, a ciało mimowolnie reagowało. Ale czuł się przy tym dziwnie. To on powinien zadowalać Pana, to on powinien być tym, który działa, który spełnia wszystkie jego pragnienia, który go zaspokaja. Bezczynne leżenie i przyjmowanie przyjemności było dla niego czymś nowym, niemal niekomfortowym.
Czuł, jak jego ciało się poddaje, jak drżenie rozchodzi się po jego mięśniach pod ciężarem pocałunków Drake'a, które pozostawiały na jego skórze wilgotną ścieżkę. Czuł, jak rozpalają go coraz bardziej, jak jego własne myśli toną w tym nieznanym dotąd uczuciu.
Mick uniósł się gwałtownie na łokciach, patrząc na Drake'a z niedowierzaniem, gdy ten zszedł wargami niżej, docierając do jego podbrzusza i rozkładając mu nogi.
- Sir! – zawołał zaskoczony.
Drake spojrzał na niego z figlarnym, niemal triumfalnym uśmiechem, jakby celowo chciał wytrącić go z równowagi. Nie odrywając wzroku od jego twarzy, polizał czubek jego nabrzmiałej męskości, nim zamknął go w ustach. Mick wstrzymał oddech, jakby nagle cała jego świadomość skumulowała się na tym jednym miejscu. Elektryzujące mrowienie przeszło wzdłuż jego kręgosłupa, pozostawiając go bezradnym wobec fali podniecenia, która go ogarnęła. Upadł na plecy, chaotycznie odnajdując czarne, miękkie w dotyku włosy mężczyzny. Zacisnął na nich palce i niekontrolowanie wypchnął biodra ku górze, nie powstrzymując jęku, który zrodził się w jego gardle.
Mick leżał na boku z głową złożoną na kolanach Drake'a, uspokajając oddech. Był zmęczony, ledwo utrzymując uniesione powieki i wciąż czując echa minionych wydarzeń. Pan powoli gładził go po głowie, bawiąc się jego włosami, podczas gdy w drugiej dłoni trzymał papierosa, którym zaciągał się leniwie od czasu do czasu.
CZYTASZ
Cena Pożądania (Yaoi)
RomanceMick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mic...