32.

31 11 0
                                    

Dźwięk wokół był przytłumiony, jakby przykrywała go szklana kopuła. Mick gapił się w podłogę, widząc jednocześnie jak Drake zapina na jego nadgarstkach skórzane, sztywne obejmy. Brzdęknięcia stukającego o siebie metalu klamr i skrzypiący odgłos napinanej skóry były odległe, jakby dochodziły z innego pokoju. Jego wzrok również nie działał, jak powinien. Krawędzie widzianego obrazu rozmywały się. Słyszał polecenia Pana, ale brzmiały jak wypowiadane spod tafli mętnej, ciężkiej wody. Mimo to rozumiał ich treść. Jego ciało reagowało automatycznie, gdy kładł się na łóżku na plecach, jak zostało mu rozkazane.

Drake unieruchamiał go metodycznie ręce przykuwając do ramy łóżka. Chłopak wzdrygnął się przy kontakcie z zimnym metalem, ale pozostał bierny, pozwalając wyczyniać z sobą, co tylko Pan chciał. Mężczyzna przeszedł więc do nóg, zakładając mu na kostki i uda kolejne obręcze. Spiął je ze sobą sprawiając, że nogi chłopaka musiały pozostać zgięte. Między nimi umocował pałąk, który uniemożliwiał złączenie ze sobą nóg. Mick musiał więc w tej pozycji prezentować się przed nim w całej swej okazałości. Jego członek drgał lekko, pod wpływem dotyku Pana.

Drake złożył na jego ustach namiętny, natarczywy pocałunek nim nasunął mu na oczy opaskę, która pogrążyła go w nieprzeniknionej ciemności, będącej paradoksalnie kakofonią barw. Mick widział pod powiekami kolorowe mandale, rozchodzące się promieniście od ludzkiej postaci, na którą patrzył ułamek sekundy wcześniej, na tle jaskrawego oświetlenia. Powidok rzeczywistości.

Utrata tak podstawowego zmysłu wyostrzyła w nim pozostałe. Słyszał delikatny szelest pościeli, gdy Drake poruszał się wokół niego. Nieodparty szmer klimatyzacji i odgłos własnego, trzepoczącego się w piersi serca. Czuł delikatną nutę perfum Drake'a, której nie zdołał zmyć prysznic. Dotyk Pana był stanowczy, ale nie okrutny. Jego dłonie przesuwały się po jego unieruchomionym ciele, sprawdzając jakość więzów. Ten subtelny dotyk wprawiał Mick'a w drżenie wywołane oczekiwaniem.

Spodziewał się, że Pan posiądzie go z tradycyjną dla siebie brutalnością, podczas gdy głaskał go po torsie i podbrzuszu, wodząc po nich leniwie opuszkami palców. Mick nie był pewien, czy to mu się podoba, czy może wytrąca z równowagi. Przywykł do czegoś innego. Pan zwykle zacierał granice między bólem a przyjemnością, wymuszając na nim poddanie. Tak łagodny dotyk sprawiał, że Mick czuł się zagubiony, jakby unosił się pośród mgły albo stąpał na oślep po nieznanym gruncie. Świat wręcz skurczył się do tej chwili. Do odczuć jego własnego ciała, które drgało i napinało się pod cudzym dotykiem.

- Należysz do mnie – głos Drake'a przebił się przez zasłonę ciemności, niskim, władczym tonem, który przeszył Mick'a dreszczem.

Ciepły oddech owionął mu ucho, ale momentalnie zniknął, pozostawiając go z uczuciem dziwnego niedosytu. Szarpnął się przez to w swoich kajdanach, ale te pozostały nieustępliwe. Dotyk na twarzy nieco go uspokoił, ale pełen namiętności pocałunek pobudził. Z ust wyrwał mu się pełen zaskoczenia jęk, gdy jego budzący się do wzwodu członek został nieoczekiwanie czymś ściśnięty. Poznawał to uczucie. Pan założył mu pierścień erekcyjny, by go dręczyć, odmawiając spełnienia.

Mick sapnął z irytacją i było to wszystko na co mógł sobie pozwolić w obecnym położeniu. Jego obrona została przełamana dawno temu i nie zamierzał udawać, że jest inaczej. Sprzeciw rodził jedynie więcej cierpienia, a tego miał już stanowczo dość. Zadrżał ponownie, gdy Pan musnął jego krocze i zajął się twardniejącym sutkiem. Pocierał go i podszczypywał aż chłopak zaczął piszczeć, usiłując uciec spod jego dotyku. Nie był jednak w stanie, ale nie zamierzał długo znęcać się nad jego sutkami.

Nagle Mick usłyszał charakterystyczny odgłos przesuwania zębatego kółeczka w pilocie. Wstrzymał oddech, spodziewając się elektrycznego wstrząsu, ale poczuł nieoczekiwaną falę przyjemności, która wibracjami rozchodziła się od jego lędźwi. Zacisnął szczęki, by nie wydać z siebie tego żałosnego, płaczliwego odgłosu, ale ciało przestało go słuchać, tak łatwo otumanione rozkoszą. Jego głos niósł się po apartamencie.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz