40.

128 16 1
                                    

Mick zbiegł w pośpiechu na parter zatrzymując się dopiero u dołu schodów. Przez to wszystko zapomniał o obecności Lachlan'a i zmieszał się, gdy tylko go zobaczył. Chcąc ukryć zakłopotanie uśmiechnął się do chłopaka, który siedział na brzegu kanapy cały spięty, jakby właśnie został przyłapany na jakimś przestępstwie.

- Czemu nie włączyłeś sobie telewizora? – spytał starając się nadać swojemu głosowi swobodny ton, ale jego oczy uciekały na boki, byle uniknąć wzroku rudzielca.

Rakuran spojrzał na leżący na stoliku pilot, jakby oczekiwał, że martwy przedmiot odpowie za niego.

- P-pan nie wydał mi pozwolenia... - odpowiedział cicho.

Mick westchnął ciężko, zerkając na zegar na ścianie.

- Kolacji też pewnie nie zjadłeś...? – bardziej stwierdził niż spytał. – Wstawaj, przygotujemy coś – zdecydował, odkładając miseczkę po rosole do zmywarki.

Gdy zamykał jej drzwiczki zaklął w myślach, słysząc kroki dochodzące z piętra. Wolałby nie musieć mierzyć się w tym momencie z wkurzonym Drake'iem i wyjaśniać z nim, co właściwie robili razem w łóżku w jego sypialni. Dodatkowo w obecności trzeciej osoby. Jednak mężczyzna wydawał się równie zakłopotany sytuacją co on sam.

Drake, przeczesując włosy palcami, rozejrzał się po apartamencie, jakby chciał rozeznać się w sytuacji. Napotykając spojrzenie Mick'a skrzywił się. Gdy dojrzał rudowłosego chłopaka aż westchnął a zmarszczka na jego czole tylko się pogłębiła.

- Mick do pokoju. Masz odpoczywać – rozkazał tonem nie pozostawiającym miejsca na sprzeciw.

Mimo to chłopak spojrzał wymownie na zegar wskazujący osiemnastą dwadzieścia. Drake też zdawał sobie sprawę z wczesnej pory, ale nie miał ochoty go teraz widzieć. Musiał poukładać sobie w głowie sytuację, jaka wydarzyła się między nimi. Urywki wspomnień z tego popołudnia w ogóle w niczym mu nie pomagały. Pamiętał, że usiadł na kanapie a jego ciało ogarnęła dziwna niemoc. Gdy magicznie znalazł się w łóżku ktoś uporczywie nim potrząsał a następnie łyżka rosołu znalazła się w jego ustach. Gdzieś na pograniczu świadomości była też twarz Mick'a, jego spokojny głos, ciepło, gdy go obejmował. Zapach szamponu...

- Jazda na górę! – podniósł głos, gdy chłopak wciąż stał jak słup soli.

Dopiero to zadziałało. Rzucił jeszcze rudzielcowi pełne niepokoju spojrzenie i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Drake odetchnął i usiadł na kanapie, poklepując miejsce obok siebie. Był zmęczony i rozdrażniony, ale musiał wypełnić swoje obowiązki jako Pan. Na szczęście Rakuran od razu zrozumiał nieme polecenie i znalazł się tuż obok. To wywołało uśmiech na jego twarzy. Czasem chciałby, by Mick był tak posłuszny. Niezbyt często, ale mógłby choć udawać, że się stara.

Co do samego rudzielca, musiał wyjaśnić mu kilka rzeczy. Zdawał sobie sprawę, że czynił to trochę po nie w czasie, ale cóż. Dobrze, że w ogóle to robił. Dzieciak i tak był nadmiernie zestresowany ostatnimi wydarzeniami. Nie chciał dodawać mu stresu, gdyby nieoczekiwanie dowiedział się jutrzejszego dnia, co zamierza z nim zrobić.

Mick oparł się plecami o ścianę w pokoju i nasłuchiwał głosów przez uchylone drzwi pokoju. Celowo nie zamknął ich do końca, chcąc mieć jakiś wgląd w sytuację na dole. Nie robił tego bynajmniej z ciekawości a raczej by móc zareagować, gdyby sprawy przybrały nienajlepszy obrót. Nie łudził się, że ich Pan nie skorzysta z okazji by wypróbować niewolnika, za którego zapłacił krocie. W hotelu w Seulu już to zademonstrował, gdy kazał Lachlan'owi zrobić sobie loda.

- Zdejmij koszulkę

Skrzywił się mimowolnie, słysząc polecenie Drake'a. Zakładał co prawda, że właśnie to się stanie, ale... Sam nie wiedział czego oczekiwał. Może tego, że Drake nie okaże się jednak niewyżytym pawianem? Serce zaczęło mu bić szybciej, gdy wyobraził sobie jak rudzielec obnaża się przed Panem bez żadnych oporów. Nieświadomy tego, co może go czekać. A może wręcz za bardzo świadomy i w pełni na to gotów, po miesiącach spędzonych w podziemiach kasyna.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz