Kiedy cała ich wesoła gromadka dotarła wreszcie do budynku należącego do Drake'a dwójka ochroniarzy, która towarzyszyła im w Korei, odłączyła się od nich na jednym z pięter. Natomiast Naomi, tak jak obiecała doktorkowi, pomogła chłopakom w zakupach a nawet wniosła je z nimi do apartamentu. Jednak na tym jej wkład się skończył. Poinformowała tylko swojego szefa, kto zmienia ją po południu w warcie pod drzwiami oraz kto filuje na dachach. Drake tylko machnął na to lekceważąco ręką. Gorączka ewidentnie zaczęła dawać mu się we znaki. A może była to wina silnego leku, który został mu zaaplikowany? Niemniej jego ruchy były powolne i ciężkie. Wyglądał też jakby miał pewne problemy z koncentracją.
Kiedy Mick i Rakuran zajęli się rozpakowywaniem zakupów on krążył po salonie, przeglądając szuflady mebli, jakby czegoś szukał. Jego zazwyczaj pewny krok stał się nieco chwiejny, a głos, gdy przywołał do siebie rudzielca, choć nadal rozkazujący, brzmiał słabiej, jakby wypowiadał każde słowo z wysiłkiem. Mimo to Rakuran natychmiast do niego podszedł, choć na jego twarzy malował się pewien lęk. Mick przyglądał się, jak Drake zapinał mu na szyi taką samą elektryczną obrożę, jaką on nosił. Widząc jak skomplikowany jest zatrzask na obroży zrozumiał, dlaczego nie był w stanie samemu jej zdjąć. Zastanawiał się, czy Rakuran byłby w stanie mu ją odpiąć, gdyby go o to poprosił, ale szybko doszedł do wniosku, że po pierwsze, nie chciał ryzykować porażenia prądem, a po drugie, rudzielec nie zgodziłby się, w obawie przed możliwą karą.
Kiedy Drake upewnił się, że obroża jest prawidłowo założona a aplikacja, którą miał w telefonie, wyłapała drugi obiekt, Mick dostrzegł, jak drżą mu ręce. Mężczyzna ledwo trzymał się na nogach, choć usilnie starał się tego po sobie nie pokazywać. Wiedziony przedziwnym instynktem Mick wyszedł zza kuchennej wyspy i zbliżył się do niego ostrożnie, jakby igrał z krwiożerczą bestią. W sumie, nigdy nie widział go w tak złym stanie i nie był pewien jak może zareagować.
- Sir, może powinien się pan położyć? – zagadnął, autentycznie zaniepokojony jego stanem. – Przygotujemy z Lachlan'em jakiś pożywny obiad – zaproponował, widząc zirytowany wzrok Pana.
Drake wyglądał, jakby oceniał, czy Mick z niego kpi. Usiadł w końcu ciężko na kanapie i przetarł oczy, jakby chciał odgonić zmęczenie.
- Ty też masz odpoczywać, masz wstrząs mózgu – odparł głosem brzmiącym surowo, lecz nieco słabo w porównaniu z jego zwyczajowym tonem.
Mick tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko, by ukryć swą niepewność.
- No to Lachlan będzie gotował a ja tylko będę mówił mu co i jak ma robić – zaproponował, ignorując przestraszone spojrzenie chłopaka, który najwyraźniej nie miał pojęcia o gotowaniu.
Drake chwilę rozważał jego słowa po czym wstał z trudem i udał się na piętro, znikając w swojej sypialni. Dopiero wtedy obaj chłopcy odetchnęli z wyraźną ulgą a atmosfera się rozluźniła. Mick przygotował potrzebne im do rosołu składniki i rzeczywiście usiadł przy wyspie, instruując rudzielca co ma robić. Nie mieli czasu by gotować rosół w tradycyjny sposób, więc użyli do tego kurzych skrzydełek i kostki rosołowej. Nie mieli też zwykłego makaronu, więc użyli udonu. Mimo wszystko zupa wyszła im całkiem nieźle.
Kiedy obiad był gotowy Mick zdecydował, że to Rakuran powinien zanieść go do sypialni ich Pana. Sam zajął się sprzątaniem bałaganu, który zrobili. Rudowłosy chłopak, choć niezbyt chętnie, napełnił miskę rosołem i z pewnym wahaniem ruszył na piętro. Każdy kolejny pokonywany stopień schodów wzbudzał w nim większą niepewność i obawę, że coś schrzani. Ostrożnie stawiał więc kroki, by się nie potknąć. Zapukał do sypialni Pana i zaczekał aż usłyszy pozwolenie, nim do niej wszedł.
CZYTASZ
Cena Pożądania (Yaoi)
RomanceMick nie spodziewał się, że wakacyjny wyjazd z przyjacielem do kasyna w Seulu skończy się w taki sposób. Kyleb nierozważnie zaciągnął ogromny dług u właściciela, będąc naiwnie pewnym, że się odegra. Okropnie się jednak przeliczył. Tylko dlaczego Mic...