30.

102 13 0
                                    

Wieczór wreszcie zapadł nad miastem, obwieszczając koniec tego trudnego dla wszystkich dnia. Mick cieszył się, że Pan już nigdzie go ze sobą nie zabierał i mógł spędzić popołudnie w wynajętym apartamencie, wraz z Hatoru, oglądając telewizję. Czuł się tak zmęczony dzisiejszymi przeżyciami, że niemal zasypiał na siedząco w fotelu.

Przebudził się dopiero, gdy Drake i Misaki wrócili, głośno omawiając jutrzejszy plan spotkań i konieczność zamówienia samochodu. Gdy ochroniarze zostawili ich samych Mick wyłączył telewizor i obserwował, jak Pan szykuje się do snu. On sam był już wykąpany i miał na sobie jedynie bokserki i T-shirt. Jednak zamiast ulgi na myśl o odpoczynku w wielkim, wygodnym łóżku na nowo budził się w nim niepokój. Wiedział, co zazwyczaj oznaczało położenie się do łóżka z Panem i nie miał na to najmniejszej ochoty.

Drake zdawał się być w dobrym nastroju, przynajmniej jak na swoje standardy, ale to nie gwarantowało, że Mick będzie bezpieczny. Ostatnimi dniami Pan nie próbował go co prawda tknąć nawet palcem, ale jak długo mogła trwać jego abstynencja? Widząc go w czarnych bokserkach poczuł się niczym zwierze zagonione w róg, pozbawione drogi ucieczki. Aż skulił się na fotelu.

- Na co czekasz? Idziemy spać – Drake oznajmił właśnie, wskazując na łóżko i kładąc się w nim samemu.

Blondyn zgasił światła i podszedł niepewnie do łóżka. Pomarańczowe światło niewielkiej nocnej lampki wypełniało sypialnię ciepłą atmosferą. Mimo to Mick czuł dreszcze na karku na samą myśl o położeniu się obok Drake'a w zasięgu jego rąk. Przecież to tak jakby sam pchał się do jaskini niedźwiedzia. Czuł, jak serce bije mu jak oszalałe.

Niepewnie sięgnął po poduszkę, ściskając ją w rękach z całych sił. Bał się reakcji mężczyzny na to, co właśnie zamierzał zrobić. Odwrócił się i wziął koc, który leżał porzucony na jednym z foteli. Uklęknął w rogu pokoju i umościł tam sobie prowizoryczne posłanie.

- Co ty wyprawiasz? – Drake spytał wreszcie, widząc, że chłopak układa się na podłodze.

- Mówił pan, że mogę tu spać, jeśli wolę, sir... - Mick odpowiedział, nie patrząc na niego.

Drake'a aż zatkało. Rzeczywiście powiedział coś takiego, ale nie spodziewał się, że chłopak weźmie sobie to aż tak do serca. Zirytowany uniósł się na łokciach.

- Natychmiast do łóżka – warknął, ale Mick tylko szczelniej owinął się kocem.

- Mówił pan, że mogę... - powtórzył zawzięcie, choć głos nieco mu drżał.

Drake prychnął i pomimo wściekłości położył się na boku, plecami do niego, gasząc lampkę. Jeśli Mick chciał być uparty, powinien ponieść tego konsekwencję. Miał nadzieję, że rano obudzi się obolały i z katarem, bo w apartamencie, pomimo szumiącej cicho klimatyzacji, wcale nie było jakoś szczególnie ciepło. Drake wolał lekki chłód, przy którym dobrze mu się spało. Westchnął jeszcze ciężko, dając upust irytacji i zamknął oczy.

Mick leżał na szorstkim dywanie, pośród ciemności, wpatrując się w ścianę i nasłuchując zwalniającego oddechu Drake'a. Sam bał się choćby drgnąć, jakby najmniejszy ruch mógł sprowokować mężczyznę do ataku. Minuty mijały a jego ciało zaczęło sygnalizować, że przyjęta pozycja jest nieakceptowana. Ramie i biodro bolały od nadmiernego nacisku na twardą powierzchnię. Jedna z nóg zaczęła też drętwieć. Postanowił więc powoli odwrócić się na plecy. Teraz mógł patrzeć w sufit i kątem oka obserwować łóżko. Ze swojej pozycji nie widział co prawda Pana, ale czuł się nieco bezpieczniej, mogąc w porę dostrzec ewentualne niebezpieczeństwo.

Godziny mijały a on wiercił się, usiłując znaleźć wygodną pozycję, ale cały czas coś było nie tak. Przykręcone ogrzewanie również zaczęło mu doskwierać. Koc nie był wystarczająco duży, żeby okryć mu jednocześnie stopy i ramiona. Musiał kulić się pod nim, ale co jakiś czas prostować nogi, w których zaczęły pojawiać się irytujące, drobne skurcze. W takich warunkach nie dało się spać a przecież był tak zmęczony.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz