35.

30 10 0
                                    

Mick ledwo nadążał za szybkim krokiem Pana. Ramie bolało go od mocnego uścisku, a w głowie kołatały się myśli o karze, jaką otrzyma za dzisiejszą zabawę i trwonienie jego pieniędzy. Drake zdawał się nie zauważać jego skołowania, pochłonięty wściekłością.

- Ten chuj myśli, że będę bawił się w jego gierki?! – grzmiał na cały głos, nie zważając na to, że mijają ich inne osoby.

- Zarozumiały palant! – wyzywał przez całą drogę. – Nadęty skurwiel z przerostem ego!

Zapanował nad sobą dopiero, gdy weszli do pokoju a Mick potknął się o własne nogi i upadł. Był tak roztrzęsiony, że nie potrafił się podnieść. Drake stał nad nim, nie rozumiejąc co tak właściwie się z nim działo.

- Może będzie lepiej, jeśli zostanę z nim na noc, szefie? – Misaki zaproponował, wskazując na tę kupkę nieszczęścia.

Drake ściągnął brwi. Sugestia, że nie poradzi sobie ze swoją własnością tylko podsyciła w nim gniew.

- Nie, nie będzie. To koniec twojej pracy na dziś – oznajmił władczo i odprawił ochroniarza za drzwi.

Natychmiast po ich zatrzaśnięciu kucnął przy chłopaku. Mick rozszlochał się i chyba usiłował coś powiedzieć, ale spazmy w jakie wpadł nie pozwalały mu na to.

- No już, cicho – Drake usiłował go uspokoić. - Idziemy się umyć. Wstawaj

Mówiąc wsunął mu ręce pod pachy i pozbierał go z podłogi. Musiał prowadzić go do łazienki niczym niepełnosprawnego staruszka, który nie radził sobie bez podpory chodzika. Rozebrał go, usiłując ignorować jego nieustający płacz i zostawił go na chwilę pod prysznicem. Rzucił ich ubranie w kąt łazienki i dołączył do niego, odkręcając ciepłą wodę.

Chłopak przykleił się do ściany kabiny, zapewne w obawie, że go tu przeleci. Nie mógł mieć mu takich obaw za złe. W normalnych warunkach zapewne tak właśnie skończyłby się ten wieczór, ale nie kiedy Mick był na skraju załamania. Pomógł mu się więc umyć, namydlając jego ciało gąbką szybko i sprawnie, żeby nie dać mu poczucia, że celowo chce dotykać go dłużej niż jest to konieczne, albo że jest w tym jakiś seksualny kontekst.

Kiedy skończyli kąpiel wytarł go puchatym ręcznikiem, owinął w za duży szlafrok i posadził na toalecie, gdzie rozczesał mu szczotką mokre włosy. Kiedy lepiej się im przyjrzał musiał przyznać, że fryzjer skrócił je w sam raz. Pozostawały na tyle długie, że bez problemu mógł za nie złapać, ale dostatecznie krótkie, aby nie plątać się niepotrzebnie w palce. Zauważył też, że chłopak się uspokajał. Łzy przestały płynąć mu z oczu jak grochy a oddech się wyrównywał. Atak paniki wyraźnie minął, zwracając mu zdolność jasnego myślenia. Był nawet w stanie cicho podziękować, gdy skończył całe te ablucje.

Drake zaciągnął jeszcze na tyłek bieliznę nim wyprowadził Mick'a do głównego pokoju, gdzie sam usiadł w fotelu, wzdychając ciężko. Był tak cholernie zmęczony tym dniem, ale paradoksalnie, w ogóle nie miał ochoty na sen. Odnosił wrażenie, że jeśli tylko zamknie oczy, to znów stanie się coś nieprzewidywalnego.

Mick nie wiedział co ma ze sobą począć, więc stał tam, gdzie Pan go zostawił. Wiedział, że powinien coś zrobić, żeby złagodzić jego gniew, ale nie wiedział, co byłoby najwłaściwsze. Czy powinien upaść przed nim na kolana i błagać o wybaczenie? W przeszłości przekonał się, że Drake nie lubił, gdy zachowywał się służalczo. Taki objaw pokory mógł tylko znów go rozjuszyć. Więc klęczenie odpadało.

Może więc zaproponuje mu masaż? Natychmiast odsunął ten pomysł. Choi sugerował coś podobnego i jeśli nawiązałby do jego słów mógłby oberwać jeszcze bardziej. Co więc mu pozostało? Musiał zrobić cokolwiek, żeby kara była możliwie jak najmniej dotkliwa. Bo że ją otrzyma, nie miał najmniejszych wątpliwości. Drake przecież nie popuści mu za ten dzień pełen rozrywek. Zerknął na mężczyznę.

Cena Pożądania (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz